Wpisz i kliknij enter

John Tejada – Signs Under Test

Subtelne odwołania do muzyki rodem z Detroit, Londynu i Sheffield poddane współczesnej interpretacji.

Minęły dwa lata i otrzymujemy trzeci album amerykańskiego producenta dla niemieckiego Kompaktu. Współpraca ta okazała się nad wyraz owocna dla obu stron. Tejada nasycił swą muzykę zdecydowanie większą dozą melodii, a kolońska wytwórnia mogła pochwalić się nowymi dokonaniami weterana techno i house’u. O ile jednak płyty „Parabolas” i „The Predicting Machine” były mocno osadzone w kontynentalnej wizji obu tych gatunków, tak „Signs Under Test” zaskakuje przywołaniem brytyjskich brzmień.

„Wszystkie nagrania zostały stworzone od zera z wykorzystaniem analogowego instrumentarium. Choć wspominanie o tym w dzisiejszych czasach wydaje się być nieco irytujące. To nie jest jednak płyta, która wpasowywałaby się w jakiejś obecne trendy. Mam bowiem nadzieję, że zawiera ponadczasową muzykę, którą odkrywa się za kolejnymi przesłuchaniami” – podkreśla Tejada.

Album otwiera „Two 0 One” – zwiewne techno wypełnione mroźnymi syntezatorami, które od razu wnoszą na płytę nostalgiczne tchnienie. W pełni ozywa ono dopiero jednak w „Y 0 Why” – ponieważ amerykański producent sięga tutaj po oldskulowy bleep, łącząc stylowo breakbeatowy podkład z brzęczącym loopem rodem z electro. Nie inaczej dzieje się w „Beacht” – bo choć to znów lekkie techno, to miarową rytmikę ozdabiają tu zimne arpeggia wywiedzione wprost z warpowego IDM-u sprzed ćwierć wieku.

Raczej detroitowe sentymenty odżywają w kompozycji „R.U.R.” – zaskakującej zestawieniem mocno zbasowanych akordów z klimatycznie ćwierkającymi efektami. „Vaalbara” to już rasowe electro – ale ze względu na ilustracyjne brzmienie bliżej mu do dokonań artystów z Sheffield. Najbardziej przebojowym utworem z albumu okazuje się być „Cryptochrome” – porywając melodyjną partią syntezatorów, podszytych łagodnie mruczącym basem. Dla kontrastu „Rubric” znów wnosi do zestawu przyjemny powiew melancholii – niesionej przez przeciągłe tony klawiszy.

„Penumbra” lokuje się bliżej amerykańskich brzmień – ze względu na niemal funkowy pochód basu. Niedaleko stąd do „Endorphins” – klasycznego techno o detroitowym rodowodzie, w którym jest miejsce na warczące loopy i nerwowe akordy, niczym w dawnych dokonaniach Underground Resistance. Dyskretne elementy dubowej obróbki dźwięku znajdujemy z kolei w „Meadow” – gdzie wtopione zostają w ambientowy potok dźwięków. Finałowy „Heave In Sight” otwierają oniryczne akordy rodem z dawnych nagrań The Black Doga – a potem utwór rozwija się w urokliwe electro utrzymane w nieco psychodelicznym nastroju.

Subtelne odwołania do muzyki rodem z Detroit, Londynu i Sheffield sprzed ponad dwóch dekad są poddane na „Signs Under Test” współczesnej interpretacji. W efekcie otrzymujemy pełne wdzięku i urody brzmienie, w którym jest miejsce zarówno na piękną melodykę, jak i eteryczny klimat oraz taneczną energię. Wszystko to zostało wyważone w idealnych proporcjach, owocując wyjątkowo przystępnym, ale i niebanalnym materiałem. Nie ma dwóch zdań – trzeci album Johna Tejady dla Kompaktu to jedno z jego najbardziej udanych dokonań.

Kompakt 2014

www.kompakt.fm

www.facebook.com/KompaktRecords

www.facebook.com/johntejadaofficial







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
2 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
deez
deez
9 lat temu

Zakupiony. 🙂

ReneGad
ReneGad
9 lat temu

Bardzo przyjemny album 🙂

Polecamy

3 pytania – PillowTalk

PillowTalk to trio z San Francisco, które proponuje słoneczny house z soulowym zacięciem.