Włoski duet tworzy godzinny miks z aptekarską precyzją.
Minimal nadal jest atrakcyjną formą muzyczną – i dobrze, bo w nowej elektronice jest przecież miejsce na wiele różnych gatunków. Nic więc dziwnego, że nadal nie brakuje utalentowanych artystów, którzy z powodzeniem kontynuują najciekawsze wątki nakreślone w ramach tej stylistyki w minionej dekadzie.
Niewątpliwie należą do niech dwaj producenci z Wenecji – Alberto Leonardi i Omar Mazzon. Zadebiutowali oni pod tym szyldem siedem lat temu, powoli budując swą reputację kolejnymi wydawnictwami dla kilku wytwórni, od amerykańskiej Inmotion Music po europejskie Re.Up czy Dissonant.
Mając w dorobku kilkanaście winylowych dwunastocalówek, które świetnie sprawdziły się na klubowych parkietach, włoski duet postanowił zadebiutować pełnym albumem. Pojawia się on w katalogu wspomnianego Dissonanta, prowadzonego przez jednego z ważniejszych twórców tanecznego minimalu – Marca Antonę z Hiszpanii.
Dwanaście nagrań z „Nelcorpo” w wersji kompaktowej zostało zmiksowane w jedną całość. To dobre posunięcie – bo muzyka Włochów płynie dzięki temu swobodnym strumieniem, układając się w zróżnicowaną, ale hipnotyczną całość. Rytmika jest jak najbardziej minimalowa – miękka i łagodna, rozpędza się powoli („Concretheral”), by z czasem sięgnąć transowego pułapu („Dark Tunnel”), zwieńczonego mocniejszym uderzeniem w finale („Extended”).
Na ten archetypowy wręcz puls producenci z Re-UP nanizują szereg ciekawych dźwięków – od głębokich basów i dubowych smagnięć („Aju Paraplu” i „Nelcorpo”), przez sample ludzkich głosów i subtelnie tkane glitche („The Mole Tool” i „Dark Tunnel”), po rwane akordy klawiszy i kosmiczne tła („6AM” i „Two In A Row”). Wszystko to jest dozowane z laboratoryjną precyzją, układając się wraz z miarowym rytmem w spójną całość.
Minimal pozornie jest prostą stylistyką. Tak naprawdę trzeba jednak odpowiedniego wyczucia i aptekarskiej dokładności, aby wszystkie te gęsto poszatkowane dźwięki ułożyć w logiczną całość. Leonardi i Mazzon, czerpiąc inspirację z dokonań artystów związanych z takimi wytwórniami, jak Perlon, Vakant czy Cadenza wykazują się wszystkimi tymi umiejętności. Posłuchajcie tej płyty – a okaże się, że minimal nadal ma się świetnie.
Dissonant 2015
Minimale jakoś mi nie siadają