Wpisz i kliknij enter

P-Ben – Influence

Zawsze potrzebny zastrzyk pozytywnej energii.

Od ubiegłorocznego albumu „Besa”, DJ 3000 rozpoczął nowy rozdział w dzielności swej wytwórni Motech, skoncentrowany bardziej publikowaniu albumów. Jak przystało na Albańczyka mieszkającego w Detroit, katalog cenionej tłoczni jest otwarty na artystów z różnych stron świata. Lionel Weets pochodz z Belgii, duet Subotika z Serbii, a teraz padło na młodego producenta z Francji.

Pod pseudonimem P-Ben ukrywa się Benjamin Geelen, który piętnaście lat temu zaczynał swą przygodę z elektroniką od didżejowania. Mając za sobą występy u boku takich sław, jak Oxia, Deetron, The Advent czy Mark Broom, postanowił w końcu zacząć tworzyć własną muzykę. Szereg cyfrowych wydawnictw publikowanych od 2010 roku nakładem własnych firm doprowadziło go w końcu do wytwórni Motech.

Debiutancki album P-Bena lokuje francuskiego producenta w prostej linii współczesnych spadkobierców „ojców” techno i house’u z Detroit i Chicago. Początek płyty może być jednak nieco mylący – oto bowiem z przestrzennego „Intro” wyłania się „Fifteen Years There Was Bones” – rozedrgany breakbeat zanurzony w rozmytej elektronice. Umieszczony tuż obok „From A Souh Place” przynosi z kolei euforyczny neo-trance osadzony na galopującym rytmie i wypełniony rozwibrowanymi syntezatorami.

Brzmi to całkiem przyjemnie – ale dopiero „Old Soul Music” wprowadza muzykę artysty na właściwe tory. Tym razem P-Ben sięga bowiem po klasyczne techno w stylu Derricka Maya – uwodząc słuchacza oldskulowym dźwiękami strzelistych klawiszy i pobrzękującego piano. „Good News” uderza jeszcze mocniejszą energią – łącząc na twardym bicie blaszane akordy z kosmicznym tłem. W „Analog Trip” i „Another Way” francuski producent składa hołd Jeffowi Millsowi i Roberowi Hoodowi, sięgając po laboratoryjne loopy w stylu sci-fi.

Największym przebojem P-Bena była do tej pory kompozycja „This Song Is The Way”. Dostajemy ją również tutaj – i dobrze, bo to ekstatyczny hard house o chicagowskim brzmieniu, którego głównym elementem jest wysamplowane skądś kazanie „czarnego” pastora, nadające całości euforyczny wymiar. Wraz z „Bang” powraca mocne techno – tym razem podrasowane jednak lekko na dubową modłę, łagodnie skorodowanymi syntezatorami. Na koniec Francuz wpuszcza do swej muzyki więcej ciepła – dzięki czemu otrzymujemy utwory „Ultimate” i „July”, lokujące się w formule organicznego house’u.

Benjamin Geelen znakomicie opanował didżejski warsztat w ciągu piętnastu lat klubowej praktyki. I teraz śmiało przenosi tamte doświadczenia na pole własnej muzyki. Prawie każdy utwór z „Influence” to taneczny killer – perfekcyjnie skonstruowany z klasycznych sztuczek i własnych pomysłów autora albumu. Takie granie zawsze się sprawdza – nic więc dziwnego, że kontakt z utworami P-Bena przynosi solidny zastrzyk pozytywnej energii.

Motech 2015

www.motechrecords.com

www.facebook.com/motechrecords

www.facebook.com/P.Ben.dj







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
1 Komentarz
Inline Feedbacks
View all comments
jędrek
jędrek
9 lat temu

początek jest mylący , może właśnie dlatego że jako dj czerpał z różnych źródeł – potem ciekawiej – jak dla mnie . pozdrawiam

nawiasem kompletnie już zapomniałem o dj 3000 🙂

Polecamy