Wpisz i kliknij enter

Paweł Bartnik – „bez tytułu”

Techno wiersze.

Paweł Bartnik, czyli 1/3 kapitalnego kiRk, 1/4 rewelacyjnej Mszy Świętej w Altonie zrealizował na przełomie roku swoje pierwsze solowe wydawnictwo „bez tytułu”. Osiem utworów mieszczących się w 37 minutach stanowi bardzo oryginalną i odważną próbę połączenia nietuzinkowego techno, ze spoken wordową deklamacją pełną osobistych, neurotycznych tekstów.

Muzycznie na „bez tytułu” można spotkać: spokojniejsze dubujące momenty, nasuwające skojarzenia z debiutem Leftfield („Ananke”), ubrudzone i surowo-industrialne bicie („Mięso”), koronkowe historie utkane wielogłosowo („Lejtmotyw”), drony i synth-świdry („2013”), rytmikę nieco bardziej synkopowaną („Aviator”), jak i klasyczne 4 /4 („Ekosystem”). Najbardziej piosenkowe na albumie „Tętno” ma mocno taneczny charakter, a zarazem jakąś „szatańskość” w sobie, także mógłby ten track z powodzeniem być puszczany na parkiecie jednego z piekielnych kręgów – poza tym kapitalnie zabrzmiałby grany na żywo przez jakąś kapelę, nie szukając daleko, np. przez święcących obecnie koncertowe triumfy kolegów z Płocka.


Paweł Bartnik – „2013”

Bartnik w jednym z ostatnich wywiadów podkreślał, że „ma wyraźną predylekcję do słowa, umie się wyrażać tym medium – może nawet lepiej niż poprzez dźwięki”, dlatego równie ważne jak muzyka na tej płycie są teksty. Sprawiają czasem wrażenie jakby były zbitkami fraz zapisanych tuż po przebudzeniu z błyskotliwego koszmaru i często nie mają ze sobą narracyjnego połączenia – są po prostu oryginalnymi metaforami, skojarzeniami, stylistycznymi figurami, które spokojnie można by wydać jako tomik wierszy.

„Niebo gwiaździste pode mną, prawo dżungli we mnie” („Aviator”)
„Nowa semantyka, pod podłogą sufit” („2013”)
„Jestem u kresu podejrzanie często” („Lejtmotyw”)

Zdarzają się tu jednak i słabsze momenty, na przykład gdy w „Teodycea” twórca mówi:

„Nie dotykam klamek, bo chyba mam ten nowy szczep wirusa HIV”

Ten numer sprawia zresztą wrażenie najbardziej osobistego, a przy tym przez jego szwy wyłazi pewna teatralność, która niestety zrzuca z niego kurtynę powagi – zabrakło tu chyba spojrzenia z dystansu.

Płocki producent zaskoczył swym solowym obliczem, prezentując materiał niełatwy i zarazem niepodrabialny. Próba połączenia lirycznych tekstów, z podkładami z przeciwległego bieguna wydawać by się mogła skazana na porażkę, ale ta karkołomna próba w tym wypadku się powiodła.

W ostatnim kawałku Dj Sajko mówi, że: „Piekło to ograny temat, ale to jedyny lejtmotyw, który umiem grać na tysiąc sposobów”. Czekamy zatem na kolejne, tak samo zresztą jak na premierę trzeciego albumu kiRk, który już od wielu miesięcy czeka na premierę, ale niestety nie ma szczęścia do wydawcy…

31.12.14 | Requiem Records

www.facebook.com/djsajko
www.requiem-records.com
www.facebook.com/kirkband







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
1 Komentarz
Inline Feedbacks
View all comments
Emili
9 lat temu

Ciekawie zapowiadająca się pozycja;)

Polecamy