Radioaktywne techno w swej klinicznej wersji.
Kiedy pod koniec lat 90. doszło w USA do spotkania Davida Sumnera znanego jako Function i Eda Davenporta występującego pod szyldem Inland, swoją działalność rozpoczęła ich wspólna wytwórnia – Infrastructure New York. Początkowo szło nieźle, ale kiedy nastawiona na mocne techno firma natrafiła na modę na lekki minimal, jej szefowie poddali się i zawiesili działalność tłoczni na prawie dziesięć lat.
Infrastructure New York powróciła na rynek dopiero w 2014 roku – co w naturalny sposób było związane ze wzrostem popularności ciężkiej muzyki klubowej. Do tej pory wytwórnia koncentrowała się na publikacji winylowych dwunastocalówek. Teraz to się zmienia – w katalogu firmy pojawia się pierwszy album, którego twórcą jest pragnący zachować anonimowość producent ukrywający się pod pseudonimem Post Scriptum.
Krążek dedykowany jest klinicznemu techno wywodzącemu się ze szkoły Jeffa Millsa i Roberta Hooda. Tu nie ma żadnych brudów czy hałasów – wszystkie dźwięki zostają poddane precyzyjnej obróbce, w efekcie czego brzmią niczym powstałe w naukowym laboratorium. To przede wszystkim znane z klasycznych płyt Tresora pulsujące loopy o minimalowym tonie („Interstellar Medium”), popiskujące efekty rodem z soundtracków sci-fi („Time Plus Time To Encode”) i statyczne tła o onirycznej barwie.
Wszystko to zostaje nanizane na energetyczne podkłady rytmiczne. Tajemniczy producent stawia przede wszystkim na uderzające mocną energią tektoniczne bity, którym czasem towarzyszą szeleszczące hi-haty („Gliese 581”) lub miarowy clapping („Constant Acceleration Drive”). Momentami muzyka zwalnia – i wtedy pojawia się rwany puls o nerwowym metrum („The Extreme Distance”) albo zbasowane breaki („Even The Nearest”). Raz tylko dostajemy tu coś w rodzaju wymodelowanego na techno rytmicznego electro – odwołującego się do tradycji tego gatunku z Detroit („Mistaken Conclusion”).
Mimo tanecznego charakteru muzyka tchnie podskórnym niepokojem. Twórca wprowadza ten klimat subtelnymi metodami – choćby umieszczając w tle poszczególnych utworów przetworzone głosy („Interstellar Medium”). Swoje robią też tytuły nagrań, ewokujące obrazy rodem z apokaliptycznych filmów scence fiction. No a całości obrazu dopełnia okładka autorstwa Juliana Charrière, powstała w wyniku interakcji radioaktywnego gruntu (w Czarnobylu) z kliszą filmową.
„Post Scriptum 01” to surowa energia oldskulowego techno z początku lat 90. wpisana w nowoczesną formułę gatunku. Tajemniczy producent stawia w swych realizacjach na aptekarską wręcz precyzję – i nawet kiedy sięga po industrialne zgrzyty czy przestery, nadaje im wygładzony ton. Wszystko tutaj chodzi jak w szwajcarskim zegarku – i zgodnie z intencją autora albumu uderza radykalnie skoncentrowaną mocą. Jednym słowem – killer!
Infrastructure NY 2015
tajemniczy producent powinien dostać znak Q lub „Dobre, bo Polskie”.
Brawo Echoplex!
chyba kiedyś nazywano taką muzykę minimalem [ w dobrym słowa tego znaczeniu ] – byłbym ciekaw jak ten osobnik skręca w ogóle w stronę klimatów detroit, dzięki za wyczajkę !