Wpisz i kliknij enter

Santiago Salazar – Chicanismo

Cieplejsza wersja muzyki rodem z Detroit.

Santiago Salazar jest chyba obok DJ Rolando najbardziej znanym przedstawicielem latynoskiej sceny elektronicznej ze Stanów Zjednoczonych. Co ciekawe – obaj producenci wybili się dzięki wsparciu czarnoskórych kolegów z kolektywu Underground Resistance.

Salazar zainteresował się muzyką klubową na początku lat 90., kiedy mieszkał jeszcze w Los Angeles. Przeprowadzka do Detroit sprawiła, że zakumplował się z Mad Mike’iem – i trafił do studyjnego i koncertowego składu grupy Los Hermanos. Nagrał z nią trzy albumy i zwiedził z klubowymi koncertami pół świata.

W połowie minionej dekady producent wrócił do Los Angeles. I tam jednak nie działał samotnie. Z Estebanem Adame powołał do życia wytwórnię płytową Ican Productions, a z Silent Servantem – Historia Y Violencia. Sam nagrywał również dla innych tłoczni, ozdabiając swymi utworami katalogi choćby Planet E czy Rush Hour.

Debiutancki album Salazara wypełniony jest dziesięcioma premierowymi nagraniami, zgrabnie podsumowującymi jego wcześniejsze dokonania. „Mama Paz” eksploduje plemiennym rytmem, wnoszącym świetliste klawisze przeszyte latynoską wokalizą. Podobnie wypada umieszczony nieco dalej „Sucio Beat”, uwodząc łagodnym połączeniem matowych syntezatorów i popiskujących efektów.

„Future Flashback” to już klasyczny house rodem z Motor City. Wątek ten rozwija „Varrio 2 Varrio” – dodając do mruczącego basu i onirycznego tła soniczne akordy klawiszy i rhodesowe zawijasy. „UKB 2 LAX” wnosi do tego zestawu płynne syntezatory, nasycające muzykę funkową naturalnością. Z kolei „Ojo Por Ojo” zaskakuje minimalistycznym sznytem – koncentrując się na perkusyjnych stukach o chicagowskim rodowodzie.

Mocniejszą wersję muzyki Salazara przynosi „Chicanismo” – zestawiając głęboki rytm detroitowego techno z groteskowymi efektami rodem z soundtracków w stylu sci-fi. „Brownout” też uderza twardym bitem – skontrastowanym z futurystycznymi brzmieniami bardziej typowymi dla estetyki electro. Muzyka łagodnieje wraz z „Clark Park” – rozbrzmiewają bowiem połamane rytmy, wprowadzające ze sobą łagodne tony gitary i syntezatory rodem z fusion.

Całość kończy pięknie bujający deep house w stylu klasycznych nagrań z nowojorskiej wytworni Nu Grooves – „The Farce”. To wyjątkowo ważny utwór na płycie. Głęboki pochód dubowego basu i pastelowe tony Rhodesa uzupełnia tu bowiem hiszpański monolog, którego autor opowiada o dyskryminacji latynoskich mieszkańców Stanów Zjednoczonych.

„Chicanismo” łączy w pomysłowy sposób tradycję house’u i techno z Detroit, Chicago oraz Nowego Jorku z południowoamerykańskim upodobaniem do hipnotycznej rytmiki, ekstatycznej energii i ciepłego brzmienia. W efekcie powstaje oryginalna muzyka, nie mająca zbyt wielu odpowiedników na współczesnej scenie klubowej. Dla wielbicieli tego rodzaju grania – to prawdziwa gratka!

Love What You Feel 2015

www.facebook.com/pages/Santiago-Salazar







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy