Dopadła Cię jesień? Wali Ci się Świat? Depresja puka do Twych drzwi? Nie sięgaj po tę płytę!
To już 6 lat odkąd ukazał się pamiętny krążek niecodziennego trio dowodzonego przez muzycznego pracoholika Kevina Martina. Obecnie otrzymujemy nowy longplay stworzony w całości wespół z dobrze znanym nad Wisłą austriackim gitarzystą Christianem Fenneszem i jest to pierwsza z planowanych czterech płyt tworzonych przez King Midas Sound we współpracy z gośćmi. Póki co nie wiemy kim będą kolejni artyści, ale sam koncept formalny oraz efekt otrzymany na „Edition 1” rozbudza apetyt na więcej.
King Midas Sound / Fennesz – ‚Waves’
Debiut Londyńczyków z 2009 nosi nazwę „Waiting For You”, w pierwszym utworze nowej płyty można usłyszeć nawiązanie do tego tytułu, gdyż Roger Robinson deklamuje w nim: „I waited for you, but you never came”. Już ten początek w zasadzie wyjaśnia nam co nas czeka dalej – przejmujący smutek, szarość i beznadzieja. Twórcy decydując się na wspólne działanie ustalili, że dają sobie rok na jej powstanie: zdążyli, ale w międzyczasie cała trójka zdążyła też wyprowadzić się z Londynu na prowincję, powić dzieci – które w przypadku Martina i Robinsona musiały już na starcie walczyć o życie…. Jednym zdaniem cytując lidera: „przeszliśmy przez najgorszy okres w swoich życiach”. Te ekstremalne uczucia dotyczące strachu o swoje pociechy można chyba najdobitniej odnaleźć w „Waves”, w którym na wyściółce ze złowrogo buzujących padów głos poety z Trynidadu recytuje tekst wespół z minimalistycznie kołysankową melodią. Pewnym rdzeniem spajającym całość prawie godzinnego materiału jest woda, co łatwo zauważyć już w samych tytułach („Waves”, „Melt”, „Lighthouse”, „Above Water”). Wokalny lider Midasa stwierdził, że wyszło to zupełnie nieświadomie, ale że „ma przekonanie, iż woda jest pewnym podświadomym symbolem narodzin i przeżycia”.
Generalnie muzyczny klimat „Edition 1”, głównie poprzez wpływ Fennesza, jest mniej surowy niż na debiucie – zresztą większość tracków powstała w oparciu o jego szkice (niektóre miały nawet 7 lat) przez co charakterystycznie melancholijne ambientowe połacie są tutaj głównym fundamentem. W wieńczącym całość „Our Love” nie odnajdziemy żadnego elementu perkusyjnego. Kiki Hitomi, czyli jedyna członkini Midasa pojawia się werbalnie w dwóch utworach. „On My Mind” jest zdecydowanie najpiękniejszym momentem nowego wydawnictwa. Niezwykle krucha i nieśpieszna konstrukcja tej ballady jest jedynie nieznacznie od dołu elektronicznie podsmażana, zaś melodia powracająca w refrenie emocjonalnie rozbraja i obezwładnia. Pochodząca z Japonii 1/3 zespołu, w „We Walk Together” przybiera niemal szaty Beth Gibbons, śpiewając oszczędnym i prawie łamiącym się głosem na tle z gniotących się szumów.
King Midas Sound / Fennesz – ‚Above Water’
Prawie 1/4 całego albumu zajmuje instrumentalne „Above Water”, które niczym fale spokojnego morza lub medytacyjny oddech regularnie przypływa i odpływa. W środkowej części pojawia się jedynie poddana pogłosowi skromna melodia wibrafonowa potęgując hipnotyczne odczucia spotkania z tym dziełem. „Loving Or Leaving” zyskuje miano najbardziej dynamicznej kompozycji na albumie, poprzez ciągnący ją toporny trip-hopowy bit, metaliczne shakery i dubujący bas. Rzadka umiejętność minimalnie śpiewnego deklamowania przez Rogera Robinsona w sposób równie minimalnie dysonujący powoduje, że twórczość King Midas Sound nie ma sobowtóra.
Spotkanie z „Edition 1” potrafi słuchacza zaboleć, materiał ten niesie w sobie ogromne pokłady ciężkich emocji, choć jest przy tym również pozycją niezwykle piękną i uzależniającą. Postuluje dlatego wzorem amerykańskiego znaczka ostrzegawczego dla młodzieży „Parental Advisory Explicit Lyrics” wprowadzić w tym przypadku oznaczenie w rodzaju „Journalistic Advisory Depressive Contents”.
PS. Gdyby po godzinie obcowania z melancholijnym Midasem pozostał niedosyt, „Edition 1” zawiera drugi krążek z alternatywnymi, instrumentalnymi wersjami całej dziewiątki utworów.
18.09.15 | Ninja Tune
www.twitter.com/kingmidassound
www.soundcloud.com/kingmidassound
www.facebook.com/Fennesz