Włoska interpretacja acid techno.
Założony przez André Kronerta label Odd Even nie próżnuje. Po naprawdę genialnej epce od NX1 – OE (recenzja tutaj) przyszedł czas na włoskich specjalistów od psychodelicznych i kwaśnych brzmień. To wszystko osadzono na dość wyraźnym tribalowym bicie i powiem szczerze, że efekt jest doskonały. Do rzeczy.
Numer jeden na wosku to „Nightcall”, gdzie rytm zwarty niczym marsz idącej do boju armii, wzbogacono narastającym syntezatorem. Gdzieś w tle słychać przyjemne pady, które podnoszą morale idących ku przeznaczeniu. Potężny sub-bass pokrył dolne rejestry utworu a pojawiające się co jakiś czas dźwięczne hi-haty trzepoczą niczym proporce. Gdzieś w tym wszystkim jest nuta kosmiche musik oraz zapowiedź walki z wrogiem nie z tej ziemi. Bardzo tajemniczo, niebezpiecznie ale i intrygująco.
„Oblivion” rozpoczynają oddalone od nas przepuszczone przez filtry echa i delay’a dźwięki stacji radiowej oraz wyładowania obcej nam atmosfery. Tektoniczna stopa miota ciałami niebieskimi, które trafiają w tę planetę. Sprężynowy pogłos synthów oraz dźwięki wygenerowane przy pomocy modulatorów idealnie wkomponowały się w obraz ostatnich walk o nową planetę – walkę przegraną przez ludzkość.
W „Seven Heads” wchodzimy w stricte tribaową manierę ze wsparciem ciekawie brzmiących kastanietów i drewienek. Włosi uwielbiają przyozdabiać swoje utwory licznymi przeszkadzajkami oraz wtrąceniami gdzieś w tle utworu. Pęknięcia stali, uderzenia młotami, kruszenie szkła, bawienie się skalą oscylatora – to wszystko ma swoje miejsce w numerze, który jest przedstawieniem ucieczki ostatniego z przedstawicieli ludzkości przed siedmiogłowymi monstrami.
„Split String” zaczyna się od wyraźnych uderzeń bębnów oraz licznych spiętrzeń perkusyjnych clapów. Gdzieś w granitowych skałach trwa rytualny obrzęd w trakcie którego świętowane jest zwycięstwo nad najeźdźcami. Kwaśny syntezator wyznacza główny moment, gdzie na seryjnie wystrzeliwanych perkusjonaliach osiągnięty jest efekt arpeggia. Gdzie jest ostatni Ziemianin? Jego postać powraca w „Nighcall (instrumental version)”, gdzie odjęto ciężką stopę oraz potężny sub-bas. To doskonała etiuda, która pokazuje, że zaborcze zapędy ludzkości trafią kiedyś na taką przeciwność, która może ją doprowadzić do całkowitej zagłady. Prawdziwy popis gry padów i syntezatorów wespół z delikatnymi podbiciami werblem i hi-hatem tworzą istną ucztę dla uszu.
Nasz bohater zdołał uruchomić kosmiczny pojazd i wzbił się wysoko, wyznaczając kurs w stronę niebieskiej planety. Czy jeszcze kiedyś tu wróci?
ODD EVEN | 09.02.2016