Wpisz i kliknij enter

Dino Sabatini – Omonimo

Romantyczne oblicze Dino Sabatiniego.

Włoski producent dał się nam do tej pory poznać jako nieposkromiony penetrator ciemnych stron techno. Inspirując się zarówno grecką mitologią („Mnemosyne” z Edit Selectem), jak i pogańskim szamanizmem (album „Shaman’s Path”), serwował hipnotyczna muzykę klubową głęboko zanurzoną w archetypach ludzkiej nadświadomości.

Kolejnym wyrazem jego antycznych fascynacji okazało się założenie własnej wytwórni – Outis Opera. Kolejnym, ponieważ słowo „Outis” pochodzi z „Odysei” Homera i oznacza „Nikt”. Tak nazwał się Odyseusz, kiedy cyklop Polifem zapytał go kim jest. Sabatini uznał, że to idealna nazwa dla wytwórni, której nakładem chce publikować bardziej eksperymentalną muzykę.

Pierwszym wydawnictwem Outis Opera jest oczywiście nowy album jej właściciela. „Omonimo” nie ma nic wspólnego z techno. Tym razem włoski producent postanowił zmierzyć się z ilustracyjnymi kompozycjami, w których mógłby oddać inne emocje niż te, które zazwyczaj zawiera w swych tanecznych nagraniach przeznaczonych do ekstatycznej zabawy.

W kompaktowej wersji „Omonimo” dwanaście premierowych utworów połączonych jest w jedną całość. Wynurzająca się z nicości muzyka początkowo ma jednoznacznie ambientowy ton („Choosing The Right Way”), by potem powoli zacząć pulsować w połamanym rytmie, raz bliższym łagodnemu downtempo („It’s My Forest”), a kiedy indziej rwanemu dubowi („The Unexpected”).

Im dalej, tym nagrania stają się bardziej rozbudowane. „Just When I Think About You” wnosi ze sobą tkliwe tony fortepianu, a „Sometimes Back” wprowadza do zestawu przestrzenne brzmienia rodem z niemieckiej kosmische music. Nie zawsze te pomysły są trafione – czego przykładem choćby echa kiczowatego new age w „The Untold Story”. Całość wieńczy epicka kompozycja nagrana z udziałem pianisty Antonelo Salisa, ożywiającego nazbyt ckliwą elektronikę o smyczkowym sznycie jazzowym fortepianem.

Trzeba przyznać, że „Omonimo” odsłania romantyczne oblicze Dino Sabatiniego. Aż dziw bierze, że producent tak mocno zafascynowany plemiennością i pierwotnością muzyki, nagle serwuje nam nagrania na wskroś przesiąknięte tradycją europejskiej klasyki. I jak to bywa zazwyczaj w takich przypadku, momentami jego utwory są aż za ładne, ocierając się o typowy dla Nilsa Frahma czy ólafura Andarsa sentymentalizm. Co bardziej wrażliwi na tego typu dźwięki pewnie będą jednak zadowoleni.

Outis Opera 2016

www.outis-music.com

www.facebook.com/OutisMusic

www.dinosabatini.com

www.facebook.com/dinosabatini.dj







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy

Kedr Livanskiy – nasza rozmowa

Spotkaliśmy się na chwilę przed jej występem w warszawskiej Miłości, by Yana opowiedziała o początkach swojej drogi muzycznej, szczególnych źródłach inspiracji, a także o tym, dlaczego