Wpisz i kliknij enter

Ketev – I Know No Weekend

Dźwiękowe rzeźby.

Jednym z bardziej sugestywnych występów podczas drugiej edycji Atonal Festivalu w Berlinie był ten, który dał Yair Elazar Glotman pod szyldem Ketev. W tym samym czasie nastąpił wysyp jego pierwszych wydawnictw – co ciekawe w kasetowym formacie – dla wytwórni Opal Tapes i Where To Now? Z kolei prawdziwym imieniem i nazwiskiem niemiecki producent firmował płyty dla Glacial Movements i Subtext. Zarówno w pierwszym, jak i w drugim przypadku mieliśmy do czynienia z wyjątkowo gęstą i mroczną muzyką.

Nie inaczej dzieje się na nowym albumie projektu Ketev. Zaczynem jego powstania były dźwięki otoczenia, które Glotman z upodobaniem rejestruje podczas swych podróży. Niczym w teorii hauntologii stają się one dla artysty punktem wyjścia do podróży w czasie – choćby do dawno zapomnianych chwil z dzieciństwa. Wszystko to młody producent wpisuje w kontekst nowoczesnej elektroniki, przetwarzając akustyczne dźwięki w przestrzenne struktury brzmieniowe. To porównanie do działań szamana sprawiło, że siedem nowych nagrań opatrzonych zostało tytułem zaczerpniętym z cytatu Josepha Beuysa.

Pierwsza część „I Know No Weekend” ma bardziej rytmiczny charakter. Tytułowy utwór wiodą marszowe bity, zanurzone w gąszczu skwierczących glitchy. „Stripes From The House Of Shaman” pulsuje sprężystymi breakami o minimalowym brzmieniu, które uzupełniają dronowe zawodzenia. W „Lightning With Stag In Its Glare” rytm zostaje cofnięty w tył, ale zachowuje swój mechaniczny charakter. Pozostałą przestrzeń utwory wypełniają basowe warknięcia układające się niepokojącą całość. Nad „4 Horns” unosi się duch twórczości Demdike Stare. Tym razem mroczną elektronikę podszywa bowiem dubowy podkład.

Na terytorium niemal klasycznego dark ambientu spod znaku Lustmorda wkraczamy w „Table With Acumulator”. Wolno płynący strumień dronowych wyziewów przerywa nagle dźwięk zapalonej zapałki – i rozpoczyna się kolejna kompozycja. „The End Of The Twentieth Century” ma bardziej epicki charakter, koncentrując się na oplecionych szumami i trzaskami przeciągłych dźwiękach, spuentowanych niespodziewanie narastającym szumem wody. W finałowym „Woman: Animal Skull” znów uderza zbasowany bit – wprowadzając ze sobą płaczliwe łkające przestery, tworzące elegijny nastrój.

Już fakt, że o pierwsze wydawnictwa Yaira Elazara Glotmana upomniały się tak cenione wytwórnie, jak Opal Tapes i Subtext, świadczy że dostrzeżono w jego dokonaniach przebłysk talentu. Nowy materiał producenta zrealizowany dla Portal Editions potwierdza, że mamy do czynienia z twórcą mającym wyjątkowe wyczucie dźwiękowej przestrzeni i lekka rękę do tworzenia abstrakcyjnych kolaży. Industrialna obróbka tego materiału sprawia, że brzmi on jak najbardziej na czasie, stawiając jego autora w rzędzie najciekawszych postaci eksperymentalnego ambientu chwili obecnej.

Portal Editions 2016

www.facebook.com/portalseditions

www.facebook.com/ketevaraa







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy