Wpisz i kliknij enter

Dany Rodriguez – Galaxies Compares

Minimalowe techno znów w natarciu?

Ten pochodzący z belgijskiego Liege didżej i producent zadebiutował w połowie minionej dekady, kiedy na klubowej scenie triumfy święciło lekkie i ciepłe granie. On jednak od początku swej działalności serwował konkretne techno i electro. Aby móc prezentować to, co kocha powołał do życia dwie własne wytwórnie – Recode Music i RMR, które wsparły także weteranów gatunku w rodzaju Space DJz, Marka Brooma, Jamesa Ruskina czy The Advent. Podsumowaniem dekady działalności Dany’ego Rodrigueza jest opublikowany właśnie jego debiutancki album „Galaxies Compares”.

Belgijski twórca stawia na niespieszną narrację – bo aż trzy pierwsze kompozycje na płycie utrzymane są w ambientowej stylistyce. To jednak ambient wyrastający wprost z techno, rozpięty między rozwibrowanymi arpeggiami a kosmicznymi efektami, przywołujący wspomnienie dokonań artystów związanych z wytwórnią Axis – choćby wczesne nagrania Petara Dundova czy soundtrackowe preparacje samego Jeffa Millsa. Jest też w tych utworach tchnienie muzyki z początku lat 90. – choćby przestrzennych brzmień z płyt The Irrestible Force („D’story”, „Voyager” i „November”).

Potem zaczyna się już klasyczna galopada w stylu deep techno – począwszy od tytułowego „Galaxies Compared” po finałowy „System R”. I tutaj również słychać mocne wpływy najlepszych produkcji Jeffa Millsa. Rodriguez tworzy bowiem swe kompozycje podobnie jak mistrz z Detroit za pomocą zestawiania ze sobą kolejnych loopów o minimalowym tonie, które zostają podszyte strzelistymi pasażami ilustracyjnych klawiszy. Jest tu jednak miejsce na kilka wyjątków – bo w „Labirynth” i „Inside” belgijski producent sięga w warstwie rytmicznej po tribalowe bity, przywołując wspomnienie dawnej muzyki Bena Simsa.

Całość brzmi przekonująco, choć momentami trochę szkoda, że Rodriguezowi nie udało się na  zawartości „Galaxies Compared” odcisnąć bardziej indywidualnego piętna. Dziesięć nagrań składających się w warstwie cyfrowej na ten zestaw ma jednak swoje zalety: zgrabną produkcję, stylowe brzmienie i epicki rozmach. Debiut młodego Belga to już kolejna w tym roku płyta oddająca hołd klinicznemu techno ze szkoły Jeffa Millsa czy Roberta Hooda. Czyżby twórcom gatunku powoli zaczynał się nudzić industrialny brud i mrok?

RMR 2016

www.rodriguezmusicrecordings.com

www.facebook.com/https://www.facebook.com/rodriguezmusicrecordings







Jest nas ponad 16 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy