Gwiezdne wojny w rytmie techno.
Włoski producent Michele Pinna zadebiutował całkiem niedawno – bo na początku obecnej dekady. Niewiele wydał więc do tej pory, tym bardziej, że zajmuje się również innymi dziedzinami sztuki: fotografią, malarstwem czy rzeźbą. W końcu będąc zainspirowany rozmowami z ojcem o kosmosie, czasie i Bogu, postanowił zrealizować concept-album poświęcony właśnie takiej tematyce.
Specjalnością Pinny jest oczywiście mocne techno – stąd takich właśnie nagrań najwięcej w zestawie. To przede wszystkim nowoczesna wersja tego gatunku, łączącą twarde rytmy z industrialną obróbką dźwięku („Corruption” czy „Middle Break/Restrictead Areas”). Włoski producent nie cofa się jednak również przed nawiązaniami do klasyki – przede wszystkim kosmicznych nagrań detroitowych projektów X-102 i X-103 („Chaos Theory”).
W kilku momentach słychać nawet przebłyski bardziej oryginalnych pomysłów. Na „Interstellar” składa się z jednej strony twardy bit techno, a z drugiej – zapożyczona z zapomnianego electroclashu partia świdrujących klawiszy. „Chronicles From B-29 Superfortress” wprowadza w zgrabny sposób motywy perkusyjne rodem z EBM. Z kolei „Alpha” i „Dark Priesthood” wpisane są w formułę smolistego downtempo, przypominającego dawne dokonania Techno Animal.
Długa to płyta – niczym kosmiczne widowiska w rodzaju „Gwiezdnych wojen” czy „Star Trek”. Odważne ograniczenie materiału tylko dobrze by zrobiło temu zestawowi. Bo tak naprawdę jest on całkiem dobry – broniąc się sugestywnym brzmieniem i bezkompromisową energią. Przesłuchanie za jednym zamachem niemal półtoragodzinnego zestawu skoncentrowanego na mocnym graniu może jednak zmęczyć. A może to tylko kwestia wieku odbiorcy?
Chronicles Diary 2016