Epicka wersja ambientu.
Rod Modell zazwyczaj tworzy pod pseudonimami – przede wszystkim znamy go z dokonań pod szyldem DeepChord. Co jakiś czas decyduje się opublikować jednak coś bardziej osobistego. I wtedy taki materiał firmuje swoim imieniem i nazwiskiem. Ostatni raz było tak prawie dekadę temu, kiedy japońska wytwórnia Plop Plop wydała jego skromny album „Incense & Black Light”. I po całej serii płyt swego głównego projektu, amerykański producent dopiero teraz wraca z wydawnictwem firmowanym swym imieniem i nazwiskiem, tym razem nagranym dla wytwórni swego najbliższego współpracownika Stephena Hitchella – Echospace.
„Mediterranea” rozpoczyna się zgodnie ze swym tytułem od odgłosów otoczenia zarejestrowanych przez Roda Modella nad hiszpańskim wybrzeżem. Z morskiego szumu wyłania się jednak dosyć szybko wolno pulsujący rytm, nadawany przez dubowy pochód basu i bitu. Niemal równocześnie uderza łagodna fala syntezatorowego dźwięku, wnosząc ze sobą zaskakująco przejmującą melodię. Ten majestatyczny ton kompozycji uzupełniają w połowie jej trwania subtelne tony, przypominające tęskne zawodzenie shoegaze’owej gitary. W efekcie nagranie zamienia się w posuwisty walczyk, wypełniony rozedrganymi i rozwibrowanymi efektami o podwodnym brzmieniu.
W „Mediterranea” krzyżują się wszystkie dobrze nam znane fascynacje Roda Modella – od pasji do wyłapywania tworzących niezwykły nastrój odgłosów otoczenia, przez upodobanie do wycofanych, ale jednocześnie głęboko emocjonalnych melodii, po umiejętność tworzenia rozbudowanych struktur dźwiękowych o monumentalnym charakterze. Tym razem zyskują one jednak bardziej zwiewny ton, uwodząc ciepłą bryzą znad Morza Śródziemnego, przez co materiał ten kojarzy się z najbardziej ambientowymi produkcjami amerykańskiego twórcy, jak choćby z niedawnym albumem „20 Electrstatic Soundfields” pod szyldem DeepChord – z tym, że tu mamy do czynienia z jego bardziej epicką wersją.
Echospace 2015
Absolutnie doskonała rzecz.
@Paweł Gzyl Będziesz pisał jakieś podsumowanie 2016? Czekam z niecierpliwością 🙂
Nie tylko ty 🙂
Dzieki Panowie – jutro wrzuce. Ale nic specjalnie odkrywczego tam nie bedzie. 🙂
part two – to co się dzieje pod koniec utworu zapętlił bym w nieskończoność – mistrzowski finał
Niby Rod Modell & Co. sporo wydają rocznie ale ciągle mnie czymś zaskakują.
pewnie on tak robi ….kiedyś chyba mówił w jakimś wywiadzie o metodzie swojej pracy … zapętlania pewnych głebokich fraz i hop do wanny i tam kontemplacja i to raczej nie piętnastominutowa 🙂 …. potem powrót i klejenie dalej
Rod Modell zaczyna od ambientu, od prostych elementów, loopów i puszcza je na wiele godzin – to tło, kontekst, ten soniczny krajobraz jest dla niego sprawą kluczową, fundamentem kompozycji; jeśli po upływie, dajmy na to, 6 godzin dana mieszanina wciąż brzmi dobrze, wówczas dopasowuje do niej bassline i drum-kicki. O wannie nie słyszałem 🙂 A powyższe informacje zaczerpnąłem z tego oto wywiadu (jednego z najlepszych, najkonkretniejszych): https://reviews.headphonecommute.com/2015/12/29/in-the-studio-with-rod-modell/
miód na moje bębenki!