Wpisz i kliknij enter

Arca – Arca

Po bardzo udanej kooperacji z Björk przy albumie „Vulnicura”, Alejandro Ghersi, kryjący się pod pseudonimem Arca, wydaje swój trzeci studyjny album.

Dzieło zatytułowane po prostu „Arca” to barokowa feeria połamanych i zdeformowanych podkładów i bitów. Eksperymentalnie zaaranżowane instrumentarium stanowi niebanalne tło dla głosu Alejandro Ghersi. Jego wokal brzmi niekiedy jak uduchowiona modlitwa, nieraz jak lament, a jeszcze gdzie indziej jak coś w rodzaju post-opery. Arca rozsmakowuje się w dziwnych dźwiękach, zmysłowo się w nich tapla, tworząc klimat pretensjonalnego ekshibicjonizmu.

Ta muzyka ma nie tylko połamaną strukturę. Jest zdobiona intrygującymi hydraulicznymi wręcz pogłosami, nierealnymi dźwiękami. Wszystko ma charakter eterycznej intymności. Pomimo, że momentami album jest gęsto naszpikowany industrialnymi elementami, w całości kreśli subtelną, wręcz duchową narrację artysty.

Nie jest to eksperyment sensu stricto. Zdaje się zauważyć podobny kierunek w twórczości co niektórych artystów. Moje najintensywniejsze skojarzenia dotyczą Antony’ego Hegarty’ego zarówno jeśli chodzi o ekspresje wokalną w dorobku Antony and the Johnsons jak i w połączeniu już z elektroniką w ramach projektu Anohni. Zarówno u Arca jaki i u Ahohni mamy do czynienia z dramaturgicznym przegięciem, campową estetyką która ogniskuje się przede wszystkim w wokalu, który jest niczym wzięty z ultra-kiczowatej nieistniejącej opery.

Oprócz tych wszystkich awangardowych rozwiązań, na albumie znajdujemy dużo ciekawych i paradoksalnie harmonijnych melodii. Stwarzają one klimat lirycznego patosu, który jest inteligentnie obudowany w muzyczny cudzysłów, nie pozwalając wykoleić się dźwiękom na bezdroża niezamierzonego kiczu.

W porównaniu z poprzednimi instrumentalnymi albumami, „Arca” ma mniej wyśrubowanych, wysokich, przeszywających i agresywnych dźwięków, co w połączeniu z pojawieniem się po raz pierwszy regularnych wokali, nadaje mu wyjątkowy i unikalny charakter. Najbardziej obdarty z muzyki, otwierający album „Piel” został wybrany jako zapowiedź nowego albumu.

Na uwagę zasługuje utwór „Reverie”. Przypomina nieco „Family” ze wspomnianego na początku albumu „Vulnicura”. Rytmiczna, przepełniona emocjami, apokaliptyczna forma wzbudza niepokój, ale taki, który paraliżuje zamiast nakłaniać do ucieczki.

Nieco inaczej jest przy „Desafío”. Struktura utworu przypomina piosenkę z mocno zarysowanym refrenem. To moment na krążku w którym nieprzewidywalne palpitacje, upadki i bolesne skurcze zostają na moment zahamowane. Mamy świetlistą harmonie i nieco cielesnej wręcz ulgi.

Przeciwieństwem jest katatoniczny i buczący „Castration”, który przywołuje wspomnienia z poprzednich albumów Wenezuelczyka jak i w pewnym aspekcie „ISAM” Amona Tobina.

Całość brzmi bardzo prawdziwie i autentycznie. To muzyka brudna, umazana krwią i momentami nieznośnie obłąkana. „Arca” to produkcja bardzo autorska, która ugruntowuje muzyka w charakterystycznym dla niego brzmieniu, nadając jego muzyce specyficzne DNA. Bardzo trudne do podrobienia.

Arca
XL Recordings







Jest nas ponad 16 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy