Wpisz i kliknij enter

T. Raumschmiere – Heimat

Berliński freak wraca do swych korzeni.

Ci, którzy znają dotychczasowe dokonania Marco Haasa pod pseudonimem T. Raumschmiere (zaczerpniętym zresztą z powieści Williama S. Burroughsa), chyba nigdy nie pomyśleli, że jego drogi mogłyby się skrzyżować z drogami Kompaktu. Płyty producenta realizowane zarówno dla własnej wytwórni Shitkatapult, jak i brytyjskiej NovaMute zawierały przeważnie industrialny electro-punk o wściekłym brzmieniu. Można jednak w jego bogatej dyskografii znaleźć bardziej stonowane dokonania, oscylujące wokół chmurnego ambientu. I to zapewne te albumy, jak choćby ten sprzed dwóch lat, sprawiły, że berlińskim freakiem bliżej zainteresowała się kolońska firma.

Bliżej – bo gdy uważniej prześledzimy katalog Kompkatu, ze zdziwieniem zauważymy, że Marco Haas zadebiutował pod szyldem T. Raumschmiere właśnie w barwach… tej tłoczni, publikując w 2000 i 2001 roku dwie EP-ki. „Bolzplatz” i „Musick” zawierały chrzęszczące techno splecione z minimalowych loopów, wzorowane na dokonaniach Wolfganga Voigta z płyt dla Studio 1 i Profanu. Podobna muzyka trafiła również wówczas na mało znany album „Anti”, zrealizowany przez berlińskiego producenta dwa lata później dla amerykańskiej wytwórni Hefty, lokując się blisko wczesnych dokonań projektu Gas.

Echa tamtych brzmień odnajdujemy teraz na płycie „Heimat”, zrealizowanej przez Haasa właśnie dla Kompaktu. Z jednej strony mamy tu epickie wycieczki w stronę techno i trance’u, w których główną rolę grają soundtrackowe partie orkiestrowych smyczków splecione z majestatycznymi pasażami chmurnych klawiszy („Wacker” i „Zwerg”). Z drugiej – nie brakuje tu energetycznego techno naszpikowanego warczącymi basami i niepokojącymi loopami, zanurzonego w analogowych szumach i trzaskach, które tym razem uzupełniają jednak gitarowe lub fortepianowe melodie („Jaguar” czy „Le Fux”).

„Heimat” przynosi więc muzykę, jaką Marco Haasa tworzył już na początku minionej dekady – ale uwspółcześnioną na typowo „kompaktową” modłę, poprzez nadanie jej zarazem bardziej refleksyjnego („Zum Mond”), a jednocześnie mocno popowego („Stoli”) sznytu. Efekt jest zaskakująco sugestywny, idealnie wpisując się w tak dobrze nam wszystkim znaną estetykę kolońskiej wytwórni. Materiał z tej płyty spodoba się więc zarówno fanom klubowych killerów sygnowanych przez Michaela Meyera, ale też wielbicielom bardziej klimatycznego grania w stylu The Field czy nawet Gas. A to spora sztuka.

Kompakt 2017

www.kompakt.fm

www.facebook.com/KompaktRecords

www.t.raumschmiere.com

www.facebook.com/t.raumschmiere







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy