Wpisz i kliknij enter

Gunnar Haslam – Kalaatsakia

Wycieczka na Karaiby i z powrotem.

Pod koniec zeszłego roku wytwórnia The Bunker New York zaoferowała nam znakomity album duetu Romans, tworzonego przez dwóch producentów z różnych stron świata – Tin Mana i Gunnara Haslama. Teraz w nasze ręce trafia solowe wydawnictwo drugiego z nich. To o tyle zaskakujące, że wszystkie jego wcześniejsze trzy autorskie albumy opublikowała w sumie konkurencyjna dla The Bunker NY tłocznia z Wielkiego Jabłka – L.I.E.S.

To właśnie z tą popularną w klubowych kręgach firmą Rona Morelliego od początku związany był Haslam. Mało tego: to właśnie nagrania tego didżeja i producenta z Nowego Jorku pomogły zdefiniować surowe i hałaśliwe brzmienie L.I.E.S. w początkach działalności wytwórni. Mowa tu przede wszystkim o debiutanckim albumie artysty – „Mimesiak” z 2013 roku – który zwrócił uwagę fanów techno i house’u na nową falę młodych twórców gatunku związaną z Morellim.

Od tamtej pory Haslam wypłynął na szersze wody. O jego występy upomniała się Europa, dzięki czemu swe kolejne nagrania mógł publikować na winylowych EP-kach z naklejkami Delsin czy Naif. Zawierały one nieco lżejszą odmianę muzyki artysty, który swe najcięższe numery rezerwował jak do tej pory dla L.I.E.S., czego dowodem były kolejne albumy dla Morelliego – „Mirrors & Copulation” i „Lebesgue Measures”. Widocznie jednak współpraca z The Bunker NY przy okazji krążka Romans spodobała się Haslamowi, stąd jego czwarta płyta ukazuje się w innych barwach.

Tym razem jednak zmiana wytwórni oznacza zmianę muzyki. Może nie jakąś radykalną – ale jednak. Oczywiście nie brak na „Kalaatsakii” mocnego techno. To przede wszystkim wypełniony rozwibrowanymi dźwiękami „Broadcast” oraz utrzymany w morderczym tempie „Istvaeonic”. Bardziej finezyjny pomysł na tę estetykę reprezentuje „Kjolle”, syntetyzując rozedrganą elektronikę z nerwowym bitem oraz „Kpalaga”, która poprzez swój industrialny redukcjonizm przypomina dawne eksperymenty Aleca Emipire’a z albumu „Low On Ice” czy minimalistyczne preparacje Ritchiego Hawtina pod szyldem Concept.

Nie brak tu jeszcze bardziej awangardowej muzyki – szczególnie w pierwszej części zestawu. O ile „Kalapulyan” to jedynie komputerowe wariacje w stylu soundtracków do gier komputerowych sprzed dwóch dekad, tak już „Transdisciplinary” i „nxbound” zaskakują pomysłowymi wycieczkami w stronę schizofrenicznego dancehallu, podszytego elektroniką rodem z kosmische musik. W drugiej części kolekcji Haslam uderza odartą z wszelkich ozdobników własną wersją ambientu – w „Invariance” splecionego a acidowych loopów, a w „Density” – ze zdubowanych korozji. Całość wieńczy pięknie płynące wolnym rytmem wyciszone dub-techno – „Second Version”.

Nowa muzyka Gunnara Haslama zaskakuje swym eksperymentalnym sznytem. Radykalnej dekonstrukcji poddane zostają tu przede wszystkim zupełnie odmienne od siebie gatunki: dancehall i ambient. Efekty tych poczynań zaskakują pomysłowością nowojorskiego producenta, podobnie zresztą jak rezultaty bardziej powściągliwych, ale równie niekonwencjonalnych manipulacji genotypem mocnego techno. Co ważne: w natłoku tych preparacji, obecny podopieczny The Bunker NY niemal przez całą płytę nie traci z pola widzenia dwóch wyznaczników dobrej muzyki klubowej: surowej energii i konkretnego rytmu.

The Bunker New York 2017

www.thebunkerny.com

www.facebook.com/TheBunkerNY

www.facebook.com/gunnarhaslam







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy