Wpisz i kliknij enter

Gajek – 17

„17” to tak naprawdę odwrócone „71”.

Ten berliński producent objawił się nam dzięki wytwórni Monkeytown trzy lata temu. Jego debiutancki album zawierał abstrakcyjne kompozycje, które z jednej strony osadzone były w tradycji elektroakustycznych eksperymentów z kręgu muzyki współczesnej, a z drugiej – odwoływały się niejednoznacznie do IDM-u serwowanego przez związanych z Warpem artystów w rodzaju Clarka czy Autechre. Od tamtego czasu Matti Gajek nie wykazywał zbyt wielkiej aktywności fonograficznej. Dopiero teraz dostajemy zupełnie niespodziewanie kolejną porcję jego nowych nagrań.

„17” to tak naprawdę odwrócone „71”. A w tym to właśnie roku przeżywała swój rozkwit założona trzy lata wcześniej w Berlinie Zachodnim przez pionierów kraut rocka i kosmische musik sala koncertowa nazwana Zodiac Free Arts Lab. Za jej uruchomienie odpowiadali trzej eksperymentatorzy: Conrad Schnitzler (potem w Tangerine Dream i Klusterze i przede wszystkim solo), Hans-Joachim Roedelius (potem w Clusterze i Harmonii) oraz Boris Schaak (w Human Beings). W sali zaczynała większość zespołów gatunku – od Ash Ra Temple po Agitation Free. A najciekawsze były wspólne improwizacje ich członków.

Echa takiej właśnie muzyki rozbrzmiewają na nowej płycie Gajka. To przede wszystkim nagrania umieszczone w jej centrum – „Field”, „Trage Es Weit” i „Bogen”, w których plemienne bębny i mechaniczny rytm spajają ze sobą eteryczne chóry, fabryczne efekty, klasyczne piano i kosmiczną elektronikę. W innych kompozycjach berliński producent przenosi krautowe doświadczenia swych słynnych poprzedników na teren współczesnych brzmień. W efekcie powstaje zimny ambient podszyty glitchowymi ozdobnikami i podwodnymi syntezatorami („Das Ewige Fest”) lub rozedrgany IDM o sprężystych bitach i nerwowym nastroju („Future Zwei”).

W jakimś sensie „17” jest więc naturalną kontynuacją „Restless Shapes”. Tym razem jednak środek ciężkości muzyki Mattiego Gajka przesuwa się z musique concrete i IDM-u w stronę typowo niemieckich eksperymentów z elektroniką, wywiedzionych z początku lat 70. Najbliżej chyba berlińskiemu producentowi do dokonań nieżyjącego już Conrada Schnitzlera. Muzyka obu tych artystów jest bowiem równie przestrzenna i kosmiczna, co mroczna, chropowata i niepokojąca. Nic dziwnego, że tak jak kiedyś krautowe preparacje stanowiły odnośnik dla twórców industrialu, tak dzisiaj są wielką inspiracją do producentów z kręgu nowej elektroniki.

Monkeytown 2017

www.monkeytownrecords.com

www.facebook.com/MonkeytownBerlin







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy