Zbliża się tegoroczna odsłona Innych Brzmień. W tym roku do Lublina przyjadą m.in. The Herbaliser, Lee „Scratch” Perry i Ministry! Ale to tylko część bogatego line-upu, więc sprawdźcie dokładnie rozkład jazdy.
Tegoroczna edycja festiwalu Wschód Kultury – Inne Brzmienia odbędzie się w dniach 27-30 czerwca 2019. Niezmiennie na wszystkie wydarzenia wstęp jest wolny.
Po raz kolejny muzyka stanie się inspiracją i punktem wyjścia do swobodnej wymiany idei oraz dyskusji na temat dynamicznie zmieniającego się świata i poszukiwania w nim tego, co wspólne, odbierane zmysłowo na poziomie naturalnej ludzkiej wrażliwości. Inne Brzmienia to spotkanie różnych gatunków, stylów i harmonii, które łączą się w uniwersalnej dla wszystkich szerokości geograficznych potrzebie wyrażania siebie. To tu gwiazdy światowej alternatywy dzielą scenę z młodymi talentami zza naszej wschodniej granicy, a mistrzowie i prekursorzy kluczowych dla rozwoju muzyki gatunków spotykają się z pionierami nowych nisz i poszukiwaczami oryginalnych brzmień. Wszystko to wpływa na unikalną tożsamość wydarzenia i jego jedyny w swoim rodzaju klimat.
Wschód Kultury to projekt realizowany przez Narodowe Centrum Kultury ze środków Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego we współpracy z samorządami Rzeszowa, Lublina i Białegostoku. Celem projektu jest integracja środowisk twórczych z Polski i krajów Partnerstwa Wschodniego.
- Strona Festiwalu: www.innebrzmienia.eu
- Strona Facebook: www.facebook.com/innebrzmienia
Nasze relacje z poprzednich edycji:
Program:
27 czerwca
Way Station
Alexander Hacke & Danielle de Picciotto
Brain Damage
Solo Ansamblis
28 czerwca
The Elephants
Garbanotas
Lee „Scratch” Perry
The Herbaliser
We Will Fail
29 czerwca
Eryk i Ja
Sheep Got Waxed
Dezerter
Ministry
Fume
30 czerwca
The Infiltrators
Shalosh
AK/DK
Wrekmeister Harmonies
stonefromthesky
Urodzony na Jamajce Rainford Hugh Perry, znany dziś całemu muzycznemu światu jako Lee „Scratch” Perry, jest postacią fundamentalną dla rozwoju i popularyzacji takich gatunków jak reggae i dub, a w dalszej kolejności także dancehall, hip-hop, ska czy nawet awangardowa muzyka elektroniczna. Artysta, stawiany zawsze w jednym szeregu z czołowymi legendami pokroju Boba Marleya, Petera Tosha czy Kinga Tubby’ego, odcisnął swoje piętno na dużej części muzyki XX wieku. Obecnie, zamieniwszy Jamajkę na Szwajcarię, wciąż aktywnie działa na polu muzycznym, nagrywając płyty, tworząc nowe kooperacje oraz nieprzerwanie koncertując.
Początki działalności Lee Perry’ego to w zasadzie początki całego zjawiska, za jakie dziś uważamy fenomen muzyki jamajskiej. Już w latach 60-tych artysta działał z powodzeniem jako producent w legendarnym Studio One, będąc świadkiem i uczestnikiem pierwszych sukcesów Marleya i rodzącej się wtedy grupy The Wailers. Następnym krokiem było założenie własnego labelu pod szyldem Upsetter, a później przełomowego w tamtych czasach Black Art Studio. To w tamtym okresie Lee „Scratch” Perry wyrósł na wielkiego innowatora i wizjonera, specjalistę od nowego brzmienia. Jego poszukiwania i kreatywne eksperymenty skutkowały wieloma klasycznymi dziś albumami, a także narodzinami całego zjawiska jakim stał się dub. Jako jeden z pierwszych wprowadzał remiksy, dodawał specjalne efekty do poszczególnych utworów, bawił się dźwiękami, tworząc nowe, alternatywne wersje już istniejących piosenek. Zdaniem wielu późniejszych realizatorów i producentów, już wtedy był człowiekiem, który mocno wyprzedzał swoje czasy.
Na przestrzeni lat muzyk współpracował praktycznie z każdą wielką postacią sceny reggae. Byli to m.in. wspomniany już Bob Marley, a także Max Romeo, Junior Murvin, Augustus Pablo, a nawet Joe Strummer z grupą The Clash, w okresie, gdy brytyjscy punkowcy przeżywali swoją fascynację muzyką z Jamajki. Jeśli mowa o młodszych gwiazdach gatunku, Lee Perry cały czas aktywnie działa m.in. z Mad Professorem czy Adrianem Sherwoodem.
Jego wizyta w Lublinie będzie z pewnością świętem dla fanów, ale też prawdziwie wyjątkowym spotkaniem z ikoną, która na stałe zapisała się w historii muzyki, a z jej dorobku czerpią kolejne pokolenia zespołów, sound systemów oraz producentów muzycznych na całym świecie.
Lee „Scratch” Perry pojawi się w Lublinie w towarzystwie grupy E.R.M., czyli Easy Riddim Maker.
The Herbaliser to formacja założona w latach 90. w Londynie przez dwóch producentów i muzyków – Olliego Teeba i Jake’a Wherry’ego, którzy w tym projekcie dokonali zgrabnej instrumentalnej fuzji jazzu, hip-hopu, funky oraz szeregu innych inspiracji, co pozwoliło im wypracować własną koncepcję progresywnej muzyki klubowej. Dziś ten unikatowy kolektyw cieszy się statusem prawdziwej legendy brytyjskiej sceny, operującej na pograniczu jazzu i klubowej elektroniki. Artyści uznawani są też za jeden z najbardziej wpływowych zespołów w niezwykle twórczym i ważnym dla angielskiej sceny okresie przełomu wieków. To wtedy kolejna fala nowoczesnej muzyki z Wysp Brytyjskich zalała światowe rynki. Królował wówczas rodzący się w Bristolu trip-hop spod znaku Massive Attack i Portishead, hit za hitem nagrywała grupa Prodigy, zaś Londyn opanowały labele takie jak Ninja Tune czy Warp Records, stawiające m.in. na acid jazz, jungle, ambient czy IDM. Obaj założyciele The Herbaliser od początku działalności grupy związani są właśnie z kultową oficyną Ninja Tune, a sam zespół (obok Amona Tobina, Bonobo czy Coldcut) był przez lata jednym z flagowych okrętów tejże wytwórni. W Lublinie zespół wystąpi w dużym, 9-osobowym, koncertowym składzie i będzie jedną z głównych gwiazd najbliższej edycji festiwalu Wschód Kultury – Inne Brzmienia.
Al Jourgensen to postać niezwykle interesująca, człowiek wielu talentów, jedna z najbardziej rozpoznawalnych ikon światowej sceny alternatywnej. Stawiany jest w jednym szeregu z takimi wykonawcami jak choćby: Jello Biafra, z którym wspólnie tworzyli grupę Lard, Trent Reznor (ich wspólny projekt to z kolei 1000 Homo Djs), Henry Rollins czy Ian MacKaye. Sukcesy święcił też z zespołem Revolting Cocks, jednak pierwszym i najważniejszym „dzieckiem” artysty pozostaje oczywiście Ministry. Dziś, po ponad 30 latach działalności, jest to w zasadzie zespół-instytucja, który istotnie wpłynął zarówno na metal, punk czy też szerzej rozumianą ciężką muzykę gitarową, jak i na współczesną scenę awangardowej elektroniki (elementy czy też nawiązania do Ministry można odnaleźć u takich mistrzów gatunku jak choćby Aphex Twin, Biosphere czy The Orb).
Na przełomie lat 80. i 90. znakiem rozpoznawczym Ministry stało się m.in. łączenie sampli z żywym brzmieniem gitar oraz partiami bębnów generowanymi przez charakterystyczny dla grupy automat perkusyjny. Do kanonu w swoim gatunku weszły też wtedy przełomowe dla zespołu albumy: „The Land of Rape and Honey”, „The Mind Is a Terrible Thing to Taste”, a przede wszystkim słynny „Psalm 69” – do dziś największy bestseller w historii grupy. Jednak poza unikatowym brzmieniem i koncepcją artystyczną, Ministry jest też od lat postrzegane jako formacja głośno, odważnie i bezkompromisowo deklarująca swoje poglądy.
Al Jourgensen to artysta, który nie boi się zabierać głosu w fundamentalnych dla współczesnego świata kwestiach. W jego tekstach zawiera się krytyka, czy może bardziej bolesna diagnoza współczesnej Ameryki, upominanie się o prawa kobiet i mniejszości, obnażanie absurdów oraz niekompetencji administracji w Białym Domu, czy choćby stopniowy regres społeczny i brak umiejętności samodzielnego myślenia, dostrzegany dziś u coraz większej grupy ludzi. Lider Ministry, znany ze swoich szerokich zainteresowań (m.in. historia, polityka, współczesna nauka), zawsze stara się trzymać rękę na pulsie i być aktywnym komentatorem rzeczywistości. Taki był też punkt wyjścia w przypadku prac nad najnowszą płytą zespołu – „AmeriKKKant”, która miała swoją premierę w 2018 roku i m.in. z materiałem z tego albumu grupa odwiedzi Lublin. Jak mówi o „AmeriKKKant” sam Jourgensen: „To nie jest płyta, będąca manifestem przeciwko Trumpowi i jego polityce. Chciałem raczej zadać podstawowe pytania o edukację, samoświadomość obywatelską, chęć poznania i zrozumienia świata. Ten album jest jak spojrzenie na siebie w lustrze i powiedzenie – czy naprawdę chcemy tak skończyć? Czy naprawdę chcemy być tacy, jakimi się dziś stajemy?”.
Dezerter
Lata 80. XX wieku to przełomowy moment w historii polskiego undergroundu, kiedy to formowały się zespoły najważniejsze dla całego nurtu. Za oknem szara, beznadziejna, komunistyczna rzeczywistość, na festiwalach i w środkach masowego przekazu można zobaczyć jedynie tzw. gwiazdy estrady czy, w najlepszym wypadku, wybrane kapele sygnowane jako Muzyka Młodej Generacji. Równolegle do oficjalnego obiegu funkcjonuje jednak podziemna scena, z punkiem, nową falą czy reggae. To wtedy kultowy status uzyskują m.in. Brygada Kryzys, TZN Xenna, Deuter czy Izrael. Jednym z absolutnie fundamentalnych zespołów staje się też Dezerter, który pojawia się w Jarocinie w 1982 roku, jeszcze jako SS-20, by za chwilę zmienić nazwę i stać się kluczową kapelą dla całego pokolenia. Ich zarejestrowane w latach 80. albumy „Kolaboracja” i „Kolaboracja II” oraz wcześniejszy, legendarny „Underground Out of Poland”, wydany w Stanach Zjednoczonych m.in. dzięki pomocy muzyków z grupy D.O.A., porażały słuchaczy zarówno dzięki agresywnemu, ostremu brzmieniu, jak i mocnym, zaangażowanym tekstom, nierzadko mówiącym wprost o otaczających ówczesną Polskę problemach. Hymnami całej punkowej generacji z miejsca stały się też utwory takie jak „Spytaj milicjanta”, „Polska złota młodzież” czy „Ku przyszłości”. Lata 90. przyniosły kolejne świetne płyty – m.in. „Blasfemię” czy „Ile procent duszy?”, a sam Dezerter ugruntował swój status kapeli kultowej, także w nowej, demokratycznej rzeczywistości. W 2019 roku grupa wydała 3 nowe piosenki na epce zatytułowanej „Nienawiść 100%” i od razu wywołało to spore poruszenie na naszym rynku muzycznym. Koncert na Innych Brzmieniach będzie intrygującą podróżą po bogatej dyskografii Dezertera.
Kolejnym wykonawcą tegorocznego programu Innych Brzmień, jest Brain Damage, świętujące w tym roku 20-lecie działalności scenicznej. Na czele projektu nieprzerwanie stoi Martin Nathan – muzyk, producent, dj i animator francuskiej sceny dubowej. To on, już w latach 90-tych, jako jeden z pierwszych nad Sekwaną, grał live-actove sety z tą muzyką, będąc jednym z prekursorów i liderów całego ruchu. Przez kolejne lata artysta nagrywał i występował z takimi ikonami jak choćby Zion Train, High Tone czy Alpha & Omega. Brain Damage zawsze słynęło z szerokich poszukiwań brzmieniowych, łącząc najlepsze tradycje soundsystemów z żywym graniem. Dla francuskiej sceny klubowej, osadzonej w nurtach dub, reggae, dancehall, działalność i dorobek Nathana jest wręcz fundamentalny. Koncert w Lublinie wpisany jest oczywiście we wspomniane wyżej dwudziestolecie Brain Damage, będzie więc niepowtarzalna okazja usłyszeć i doświadczyć na żywo wszystkiego co najlepsze ze strony tej niesamowitej formacji.
Alexander Hacke i Danielle de Picciotto tworzą od lat prawdziwie unikalny duet, łącząc ze sobą różne estetyki i style muzyczne. Ich twórczość wykracza zresztą śmiało poza samą kategorię muzyki, ponieważ artyści czerpią inspiracje zarówno z literatury, sztuk wizualnych, poezji, jak i z dźwięków i obrazów zaczerpniętych wprost ze świata natury. Zresztą każde z nich jest dziś prawdziwą legendą w sferze niezależnej kultury europejskiej. Danielle to Amerykanka, która w 1987 roku osiedliła się w Berlinie, gdzie odbywał się wówczas prawdziwy przełom i artystyczna rewolucja, która za chwilę miała zawładnąć tym miastem. Poza wykorzystaniem skrzypiec i pianina słynie też z wirtuozerskiej gry na wyszukanych, oryginalnych instrumentach, jak np. lira korbowa czy cytra akordowa. Przez lata udzielała się w wielu zespołach, jak choćby Crime and the City Solution czy Space Cowboys, była też jedną z osób tworzących pierwsze berlińskie edycje Love Parade. Z kolei Alexander znany jest przede wszystkim jako basista i jeden z założycieli kultowej grupy Einstürzende Neubauten. Ta fundamentalna dla sceny awangardowej formacja gościła na Innych Brzmieniach w 2015 roku, teraz nadszedł czas na powrót artysty w zdecydowanie bardziej intymnej i kameralnej odsłonie. Do Lublina duet przywiezie materiał ze swojej najnowszej płyty – „Menetekel”, nie powinno jednak zabraknąć także kompozycji z wcześniejszej płyty pt. „Perseverantia”.
Wrekmeister Harmonies to zjawiskowy projekt muzyczny rodem z Chicago. Nazwa grupy wywodzi się wprost od pamiętnego filmu węgierskiego reżysera Béli Tarra. Na czele formacji stoi producent i kompozytor JR Robinson, a jego stałą i najbliższą współpracowniczką jest multiinstrumentalistka Esther Shaw. Duet oscyluje wokół ciężkich brzmień post-rockowych, doom metalowych, noise’u, muzyki minimalistycznej czy też drone. Sami wykonawcy definiują się jako „pastoral doom”. Ich spektrum artystycznych poszukiwań jest niezwykle szerokie, podobnie jak lista muzyków współpracujących z grupą na przestrzeni lat (m.in. Ken Vandermark czy David Yow). Wrekmeister Harmonies to bez wątpienia jedna z najoryginalniejszych formacji w rejonach mocnej, metalowej awangardy.
Tej pochodzącej z Wilna formacji najbliżej stylistycznie do psychodelicznego rocka i jak przekonują sami artyści, ich muzyka daje radość pod każdą szerokością geograficzną. Jest w tym sporo racji, bo klimat jaki Garbanotas potrafi stworzyć podczas koncertu sprawia, że ich granie zyskuje prawdziwie międzynarodowy charakter, nawet w utworach opatrzonych litewskim tekstem.
Jeśli mowa o polskiej scenie współczesnej, a konkretnie o nurcie szeroko pojętej elektroniki, to jednym z czołowych nazwisk jest obecnie Aleksandra Grünholz, występująca i nagrywająca jako We Will Fail. Jej najnowsza płyta „Dancing” zbiera znakomite recenzje, a sama artystka w szybkim tempie zyskuje coraz liczniejsze grono zwolenników. Od niedawna, wraz z Jakubem Mikołajczykiem, stoi też na czele labelu Refined Productions, co powinno zaowocować niebawem kolejnymi nagraniami. Koncertowy set We Will Fail to mieszanka energicznego techno, awangardowej, „połamanej” elektroniki, ambientowych momentów wyciszenia czy też melodyjnej, okraszonej świetnym bitem przebojowości. Przy takim zestawie Innobrzmieniowa widownia z pewnością da się porwać do tańca.
Duet AK/DK pochodzi z Brighton. Już sam pomysł artystów na to, w jakiej formie wykonywać i komponować swoją muzykę, wpisuje się znakomicie w innobrzmieniowe założenia. Anglicy zaskakują bowiem brawurowym połączeniem dwóch zestawów perkusyjnych, wspomagając się dodatkowo brzmieniami syntezatorów, przywołujących na myśl pierwsze kapele ze sceny synth czy electro. Ich koncerty to żywioł, który zabiera widzów w podróż po wielu gatunkach i stylach. Chwilami jest tanecznie, a artyści puszczają oko do złotego okresu kultury disco. Kiedy indziej robi się mroczniej i duet gra transowo, głośno i energetycznie. Motoryczne, zbudowane na rytmie granie odsyła nas gdzieś w rejony etnicznej muzyki afrykańskiej. Podobne wycieczki AK/DK robi też w stronę punka, noise’u czy techno. Na ich lubelskim koncercie będzie można zanurzyć się w tej mieszance oraz dać się porwać w taneczny trans.
W programie Innych Brzmień nie mogło zabraknąć także jazzu, który reprezentować będzie tym razem m.in. izraelska formacja Shalosh. Trio wykorzystuje klasyczne jazzowe instrumentarium, czyli piano, kontrabas i bębny, jednak ich muzyczne wycieczki wychodzą daleko poza standardowe ramy gatunku. Pozostając w jazzowej konwencji, Shalosh sięga bowiem skutecznie po brzmienia afrykańskie oraz bliskowschodnie. Dużo w ich twórczości swobodnej improwizacji i zabawy formą. Słychać tu zarówno echa pustynnego bluesa, progresywnego rocka, jak i puszczenie oka do klasycznych hymnów popkultury, choćby w brawurowej interpretacji „You’ll never walk alone”. Wirtuozeria wykonania w połączeniu z szerokimi zainteresowaniami i „otwartymi głowami” artystów sprawiają, że Shalosh jest dziś jednym z najbardziej interesujących zespołów na niezwykle bogatej współczesnej scenie jazzowej Izraela.
Solo Ansamblis to kwartet mocno inspirujący się brzmieniami w duchu Bauhaus, Tuxedomoon czy też Killing Joke. Artyści operują na pograniczu muzyki z nurtów new wave, cold wave oraz electro i new romantic. Co charakterystyczne, grupa łączy to wszystko z działaniami teatralnymi i performatywnymi, a podczas swoich występów wykorzystuje często projekcje video, rozbudowaną scenografię czy kostiumy.
Reprezentację sceny ukraińskiej dopełnia w tym roku projekt Stonefromthesky, za którym stoi DJ, producent i kompozytor Alex Zinchenko. W swoim podejściu do muzyki łączy awangardową elektronikę z brzmieniami żywych instrumentów, żongluje klimatami, od wyciszonych, dyskretnych momentów do mocnego, bezkompromisowego i wyrazistego brzmienia. Do Lublina zawita m.in. z najnowszym materiałem zatytułowanym „Spirals”.
Ukraińska scena post rockowa i post punkowa ma się w ostatnich latach bardzo dobrze, o czym świadczyć mogą udane występy zespołów tych nurtów podczas dotychczasowych edycji Festiwalu Wschód Kultury – Inne Brzmienia. Tegorocznym reprezentantem tego rodzaju brzmienia będzie kijowskie Way Station. Ten instrumentalny skład aktywnie działa od 2010 roku i ma na swym koncie dwa albumy studyjne – „The Ships” oraz „The Way of Minstrel”. Ich znakiem firmowym są rozbudowane, wielowarstwowe kompozycje, które wykonywane na żywo nabierają zjawiskowego, transowego charakteru i brzmienia.
The Elephants, jeden z najciekawszych zespołów ostatniej edycji Kyiv Music Days. Bez wątpienia ten indie rockowy kwartet jest jedną z nadziei współczesnej ukraińskiej sceny i w szybkim tempie zdobywa coraz większą popularność. Wpadające w ucho, przebojowe melodie, ciekawie zaaranżowane utwory oraz teksty w języku angielskim – wszystko to powoduje, iż The Elephants mają przed sobą bardzo interesującą przyszłość. Dodatkowo, co niezwykle istotne w erze serwisów typu Youtube, zespół może pochwalić się profesjonalnymi klipami, jak choćby wideo do utworu „Friend”.
Chcąc zdefiniować twórczość tego znakomitego trio Sheep Got Waxed, można śmiało używać przedrostka „post”, bowiem Litwini w bardzo świeży i kreatywny sposób poszukują nowych brzmień w stylistyce post jazz, post punk czy też post rock. Z jednej strony czerpią motywy z klasyki jazzu i muzyki akademickiej, by za chwilę dokonać spektakularnej dekonstrukcji, robiąc wycieczkę w stronę metalu, eksperymentalnej elektroniki, improwizowanego free czy też techno.
Muzyk i producent, funkcjonujący pod pseudonimem Fume. Artysta, nagrywający dla bardzo dobrego litewskiego labelu Suru Records, oscyluje wokół nurtów deep, dub, electro czy też trip hop. Podczas swoich setów wykonywanych na żywo, Fume wykorzystuje często wizualizacje dedykowane poszczególnym kompozycjom.
The Infiltrators wykorzystują klasyczne instrumentarium (piano, bębny i saksofon), stanowią dziś jeden z czołowych litewskich składów jazzowych. Trudno jednak, by było inaczej, kiedy zespół tworzy trzech znakomitych instrumentalistów, wirtuozów w swoich dziedzinach – pianista Dmitrij Golovanov, perkusista Arkady Gotesman oraz saksofonista Jan Maksimovic. Ten ostatni jest już znany festiwalowej widowni, gościł bowiem na Innych Brzmieniach w 2015 roku z polską grupą Variete.
Białoruski duet Eryk i Ja, czyli nowy projekt Uadzimira Liankievica (znanego m.in. z formacji TonqiXod) i Eryka Arłowa-Szymkusa (Harotnica mix, eks-Vuraj). Brzmienia syntezatorów mieszają się tu z hałaśliwymi gitarami i wokalami, a nawet z prawdziwą poezją. Muzyka artystów z Mińska odsyła nas w rejony progresywnej elektroniki, post rockowych dźwiękowych eksperymentów, ale też pewnej charakterystycznej zbuntowanej energii i płynącego ze sceny punkowego przekazu.