Wpisz i kliknij enter

ŻYTO/NOON – Morza Południowe

Związek chemiczny od niechcenia.

Prawdopodobnie większej niespodzianki na rodzimym rynku w tym roku nie doświadczymy. O ile aktywność wydawnicza NOON-a ostatnimi czasy znacznie wzrosła, to jednak wspólny album z raperem jest sporym zaskoczeniem, pomimo że ścieżki tych dwóch twórców przecinały się już wcześniej. Dość przypomnieć, że Bugajak masteringował debiut Żyta wydany w 2012 roku w Asfalcie, a nawet zrealizował klip do jednego z singli. Warto też zaznaczyć, że pod koniec zeszłego roku fani U Know Me Records mieli cień szansy na przewidzenie wspólnego projekt obu twórców. Michał Żytniak pojawił się bowiem w samej końcówce remiksu kawałka Normal Bias, który przygotował właściciel Audio Games na potrzeby dziesięciocalówki wydanej z okazji dekady istnienia wytwórni Groha.

Na trzydziestodwuminutowe „Morza Południowe” składa się jedenaście utworów, z czego trzy mają charakter miniatur muzycznych. Dodatkowo do części kawałków dolepione są skity stworzone z nagrań luźnych rozmów obu twórców, co poza rysem klasycznego hiphopowego albumu dodaje dystansu do dość ciężkich fresków malowanych przez twórcę hitowego „Czy matka wie, że ćpiesz?”

Na albumie jak najbardziej mamy do czynienia ze zwrotkami i refrenami, ale sama konstrukcja numerów jest mocno niesztampowa. NOON, mimo iż czuć, że powściągał cugle rozbudowanych, wielopiętrowych ścieżek, to ewidentnie przełamuje tu wiele konwencji jakie zwykły być (nawet przez niego) używane do produkcji podkładów rapowych. Jego muzyka ciągle się przeobraża, przelatuje przez pryzmat, nienachalnie mieni się mnogością rozwiązań, żadne pętle nie są bliźniacze. Oczywiście mamy tu sporo charakterystycznego dla jego twórczości samplingu, w tym również ulubionych przez Bugajaka próbek wokalnych (np. śpiew Nalepy w „Toli” czy rozmazane, egzotyczne wokalizy kobiece w „Cieczy”), ale równie kluczowe jest tu użycie syntezatorów, które np. w „Zaza” czy „Toli” ewidentnie były nagranymi z ręki melodiami ustawiającymi cały numer. Poza tym w warstwie muzycznej łatwo odnaleźć partie skrzypiec na przykład Mreńcy („Przypływ”, „Ciecz”, „Mewa”).

Bardzo ciekawie wypada układ rytmiczny oraz brzmieniowy poszczególnych utworów, w których NOON sięga, np. po tamburyn zamiast klasycznych hi-hatów („W oddali”, „Ciecz”) lub gdzie siłą napędową numeru jest bas i puls synthów, a perkusja jest jedynie minimalistyczną podporą, jak w najbardziej nostalgicznej „Mewie”. Osobną historią, która najbardziej odbiega od reszty materiału jest stopniowo nabierający rozpędu, niemal house’owy podkład „Sporyszu”. Generalnie rzecz ujmując Bugajak w roli producenta napisał kolejny rozdział swojej niekończącej się epopei rozwoju, a przy okazji pchnął dalej formułę znaną już z projektu HV/NOON, czyli używania rapu do niehiphopowych efektów. Z pewnością pełne spektrum oryginalnych zabiegów będzie można odkryć, jeśli ukaże się kiedyś wersja instrumentalna tego materiału.

Rzucający się mocno w uszy sztafaż dresiarskiej, prostej i kwadratowej nawijki Żyta może przysłaniać ukrytą wrażliwość, która wygląda sporadycznie przez szczeliny między wersami. Najdobitniej słychać to w „Mewie” lub w najmocniejszym i najszczerszym „W oddali”, w którym moc nostalgicznych przestrzeni kreowanych przez NOON-a symbiotycznie niemal zlepia się ze smutkiem, goryczą czy żalem wersów takich jak:

„Od jakiegoś czasu, zе sobą rozmawiam
Nie ma nikogo, komu mogę ufać
Wszystko słyszałem, więc nie chcę już słuchać
Swoje widziałem, o siebie mało dbałem i tak radę dałem, chociaż talent zmarnowałem”

Jak dowiadujemy się z jednego z wywiadów, powstawanie „Mórz Południowych” przebiegało bardzo sprawnie, wręcz od niechcenia. NOON wysyłał raperowi szkic bitu, a Żyto szybko pisał pod nie teksty, działając trochę w trybie strumienia świadomości, a że „płyta to jedno wielkie wspomnienie beztroskich, szalonych czasów, kiedy piło się wódkę, nie myślało o kredycie na mieszkanie, leasingu na samochód, suplementach i badaniu krwi”, to treści na niej zawarte łączą ze sobą dwa różne światy – ten gdy Żyto był osiedlowym koleżką „bez przyszłości” siedzącym na częstochowskim murku, z Michałem Żytniakiem, czyli coraz bardziej wziętym malarzem warszawskim. Słuchacz powierzchownie ślizgający się po tym materiale może usłyszeć tu jedynie uliczną fasadę „wannabe Sokoła” (inna sprawa, że Żyto na pewno był fanem WWO), mam jednak głębokie wrażenie, że twórca „Wirów” wykreował na potrzeby tego albumu postać posługującą się zupełnie osobnym językiem, co nasuwa skojarzenia choćby z „Wojną polsko-ruska pod flagą biało-czerwoną” Masłowskiej. Który skaczący po głowach dresiarz umiałby wprost opisać swoje emocje słowami „chce mi się płakać”?

Oczywiście działanie w szybkim trybie kreacji niesie ze sobą ryzyko wystąpienia memicznych wersów jak np. „nie zabieraj się za rap jak jesteś bażantem”, z drugiej strony potrafi też sprowokować niezwykłą, polifoniczną narrację jaka zachodzi w „Sporyszu”, gdzie wypluwane kolejne frazy, zmieniają znaczenie poprzednich, raz odnosząc się do relacji z dziewczyną, a innym razem kreśląc kryminalną nerwówkę dotyczącą dowodów i zeznań.

Połączenie melancholijnej atmosfery dźwiękowej z hardcore’owymi historiami rapowymi tworzy nowy świat, który zaskakuje swą oryginalnością i pomimo wstępnej, paradoksalnej nieprzystawalności, ostatecznie generuje nieznany wcześniej związek chemiczny, działający bardzo silnie i silnie uzależniająco. Unikatowe wydawnictwo, które oddziałuje w pełni dopiero jako całość.

Nowe Nagrania | 18.06.2021

https://pl-pl.facebook.com/MikolajBugajak
https://nowenagrania.pl/
http://www.soundline.biz/ZYTOMorzaPoludniowe/
https://www.instagram.com/morza_poludniowe/







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy