Wpisz i kliknij enter

Jana Rush – Painful Enlightenment

O ciele.

Jana Rush związana jest silnie z chicagowską sceną. Jej nazwisko kojarzy się głównie z footworkiem, ale po tylu latach aktywnego tworzenia trudno, żeby nie eksploatowała innych terenów. Szczególnie istotny, w kontekście najnowszej płyty, jest kierunek abstrakcyjny. Choć w latach 90. wystartowała pod szyldem „The Youngest Female DJ” na jej pełnowymiarowy debiut przyszło nam czekać do roku 2017 kiedy światło dzienne ujrzał krążek „Pariah”. „Painful Enlightenment” jest w jakimś sensie kontynuacją poprzedniczki, ale z dużo większym ładunkiem emocjonalnym.

Można powiedzieć, że to ścieżka dźwiękowa do osobistych doświadczeń artystki, co sugeruje nie tylko tytuł całości, ale również tytuły poszczególnych utworów, z których najbardziej okazałym jest „Suicidal Ideation”. Dziewięć minut niewygodnej podróży poprzez gąszcz nieprzystających do siebie dźwięków wraz z zapętlonym, orgazmicznym jękiem. Zresztą sfera cielesności jest silnie obecna na albumie już od początkowego „Moanin`” (sfera przenośni plus morderczy saksofon) aż do erupcji erotycznej w „G-Spot” (sfera dosadna).

Krótko mówiąc: każdy powinien znaleźć coś dla siebie, ale i mieć sposobność odrzucenia tego, co wykracza poza jego zmysł estetyczny. Zwolennicy formy piosenkowej – tu w wersji wypaczonej aż miło – powinni z radością przyjąć utwór „Drivin` Me Insance” z gościnnym udziałem Nancy Fortune. W dwóch utworach pojawia się także DJ Paypal, który pomaga zamknąć płytę przesyconym hedonizmem i mocno wypaczonym dźwiękiem („Just a Taste”). Można spróbować podzielić płytę na dwie części, z czego pierwsza jest dość jasna, a druga mocniej dezorientuje. Punktem przełamania jest „Disorientation” namnażający bez końca obce dźwięki.

Jeszcze z pierwszej części przywołam kawałek „Disturbed” z racji chwytliwości, która została podkręcona do stopnia maniakalnego. Jest to reprezentant footworku i warto to odnotować. Podkreślić należy rolę muzyki jazzowej w procesie tworzenia. Nie tylko chodzi o utwór rozpoczynający, ale przede wszystkim o przygaszony i głęboko osadzony w trybie free jazzu „Mynd Fuc”. Po przesłuchaniu „Painful Enlightenment” dopuszczam możliwość wystąpienia każdej reakcji od zachwytu po odrzucenie. Mogę jedynie podpowiedzieć, że pomimo silnie miejskiej tkanki muzycznej ta płyta traktuje o ciele. Od głowy aż po zaspokajanie popędów płciowych.

Planet Mu | 2021
Bandcamp
FB
FB Planet Mu







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy