Ezoteryczne słuchowisko.
Eksperymentalna muzyka wywodząca się z kontrkulturowego industrialu była w Polsce lat 80. zdecydowaną rzadkością. Właściwie tworzyły ją zaledwie kilka grup: Wahehe w Krakowie, Hiena w Rzeszowie czy Szelest Spadających Papierków w Trójmieście. Przyczyna była prosta: brakowało wtedy nad Wisłą odpowiedniego instrumentarium, na którym można by było tworzyć post-punkową elektronikę. Z biegiem czasu sytuacja się jednak zmieniła – i w dużej mierze była to zasługa działającej w okolicach Lublina wytwórni Obuh.
Założył ją pod koniec lat 80. pasjonat awangardy Wojcek (od „Woyzecka”) Czern. Działając w duchu punkowej zasady „zrób to sam” rozkręcił kasetową (potem oczywiście wydawał też winyle i kompakty) firmę, którą dzięki zagranicznej korespondencji włączył w krwiobieg światowego undergroundu. Wydawał w Polsce nagrania zachodnich artystów, ale wynajdywał przede wszystkim ciekawe rodzime projekty, które pokazywały, że intrygująca muzyka eksperymentalna powstaje także nad Wisłą.
Najbardziej znanym zespołem, który zaistniał za sprawą Obuha był Księżyc. Jego muzyka, łącząca ambientowe przestrzenie z etnicznymi śpiewami, wyprzedzała swój czas – i została należycie doceniona dopiero w ostatnich latach dzięki, choćby dzięki koncertom w ramach Unsound Festivalu. Takich artystów w katalogu Obuha było jednak znacznie więcej. Przykładem może być formacja Rongwrong. Dzięki kompaktowej reedycji wytwórni Requiem powraca teraz do nas jej sztandarowe dzieło.
„Historia Alfonsa Czachora” to właściwie eksperymentalne słuchowisko. Składają się nań mroczne i zgrzytliwe preparacje, ale również nagrania terenowe oraz fragmenty śpiewów sakralnych i ludowych. Czasem utwory te układają się w bardziej muzyczną formę, jak w utworze „Zawiązanie”, który lokuje się w formule dark ambientu, a kiedy indziej mocniej asymilują echa noise’u („Dajna II”) lub odwołują się do folkloru Ściany Wschodniej („Czachor”). Wszystko to zanurzone jest w ezoterycznej otoczce, stworzonej na bazie ludowych podań („Epiphonema”).
Premiera tego materiału miała miejsce w 1994 roku – i trzeba przyznać, że w tamtym czasie musiała robić duże wrażenie. Trzem artystom stojącym za Rongwrong udało się bowiem w bardzo kreatywny sposób połączyć różne wpływy: od industrialu w stylu Psychic TV, przez mroczna ambient w wydaniu Lustmorda, po musique concrete, tworzoną wtedy przez Organum czy Asmusa Tietchensa. Ich nagrania miały jednak swój mocno polski sznyt – i dzięki temu wyróżniały się lokalną specyfiką.
Dziś słucha się tego materiału już z innej perspektywy. W ciągu dwóch ostatnich dekad powstało sporo podobnych realizacji – zarówno za granicą, jak i w Polsce. Mimo to „Historia Alfonsa Czachora” broni się swą surową formą i oryginalnym konceptem. Trochę może za mało tu muzyki w tradycyjnym rozumieniu tego słowa – większa część płyty to jednak preparowane dźwięki otoczenia i ludzkie głosy. Dlatego Rongwrong raczej nie stanie się nagle teraz sensacją pokroju bardziej „piosenkowego” Księżyca.
Fani ezoterycznych eksperymentów powinni jednak koniecznie poznać ten materiał. To swoisty „kamień milowy” w rozwoju polskiej awangardy. Tym bardziej, że na obecną reedycję płyty Obuha składa się nie tylko muzyka, ale również szalenie oryginalne wydanie. Requiem nadało „Historii Alfonsa Czachora” niemal równie ważną warstwę graficzną – i aktualną edycję legendarnego materiału Rongwrong można uznać za małe dzieło sztuki.
Requiem 2021