Bezpretensjonalny sztos.
Bracia Ferdinand i Jonathan Bockelmann dorastali na przełomie pierwszej i drugiej dekady XXI wieku. To był czas, kiedy w europejskich klubach mieszały się dwa nurty: z jednej strony twarde techno i electro, a z drugiej – masywna bass music. Nic więc dziwnego, że kiedy sami zaczęli tworzyć w domowym zaciszu taneczne utwory, słuchać było w nich echa tego, czym zachwycili się po raz pierwszy, trafiając na rave’ową imprezę. Wyrazem tego okazała się twórczość ich duetu Glaskin.
Gdy bracia z Monachium postanowili wydać swe nagrania, uderzyli do kilku wytwórni, ale najciekawsza oferta pojawiła się ze strony prowadzonej przez Scubę tłoczni Hotflush. Pierwsza EP-ka Raskin w jej barwach ukazała się w 2017 roku – i do dzisiaj dostaliśmy jeszcze dwie następne. Płyty spotkały się ze świetnym odzewem ze strony klubowego światka i bracia Bockelmann zostali pod koniec minionej dekady rezydentami najlepszego klubu w swym rodzimym mieście – Blitz.
W 2019 roku chłopaki powołali do życia własną firmę. Jak na razie Yael Trip wydaje tylko ich materiał – w tej chwili jest to już sześć EP-ek, na których znalazły się remiksy takich tuzów, jak Marcel Fengler czy Ryan James Ford. Wiosną zeszłego roku, kiedy świat zatrzymał się w wyniku pandemii, Ferdinand i Jonathan zamknęli się w swym domowym studiu z całym arsenałem syntezatorów modularnych i w wyniku swobodnego jamowania stworzyli materiał na debiutancki album.
Kapitalny to zestaw. Najwięcej tu dynamicznego electro – ale o specyficznym tonie. Niemcy lubią szybkie rytmy, ale dla kontrastu ozdabiają je bajkowymi klawiszami („Masked Yaiber”), dubowymi efektami („Galan”), a nawet ludzkim głosem („Ależ proszę pana, stąd można dojść tylko do nikąd” w wykonaniu Malwiny w „Querschlager”). Bardziej basowe brzmienia reprezentują tu numery utrzymane w jungle’owych tempach, w których jest też miejsce na kosmiczną elektronikę, wyczarowaną na wspomnianych modularach („22 Grams” i „Forms”).
Czasem chłopaki zwalniają i wtedy powstaje choćby lekki jak piórko grime o rozdrganej rytmice („Hydrogroove I”) lub zanurzony w ambientowych odmętach IDM („Hydrogroove II”). Na przeciwległym biegunie leży typowo taneczny killer – „Stalactite Cave” czyli jedyne w tym zestawie świetliste techno, opatrzone melodyjną partią syntezatorów. Ferdinand i Jonathan nie wahają się sięgnąć nawet po trance’owe arpeggio, splatając zeń klimatyczne „Intro”.
Materiał z „Klaftertief” porywa swą młodzieńczą energią, radością tworzenia i swobodą improwizacji. Przy tym wszystkim muzyka z debiutanckiego albumu Glaskin trzyma się w ryzach i nie zamienia w eksperymentalny bełkot. Wszystkie utwory mają taneczne uderzenie, a ozdabiające je partie syntezatorów modularnych niosą świetne melodie, które sprawiają, że muzyka duetu jest nad wyraz przystępna i przebojowa. Dawno nie mieliśmy tak stylowej, a zarazem bezpretensjonalnej płyty na scenie techno.
Yael Trip 2021
https://www.youtube.com/watch?v=-2nb0Dtnnc4 Anfisa Letyago – Ultra Music Festival Miami 2022 Resistance w 48 min, nagle słyszę „ależproszę Pana? ” xD dobree.
🙂
Fajnie słyszeć polskie sample mówione w niemieckiej produkcji 🙂 Ale tak po głosie to chyba jest J. Fraszyńska albo D. Segda z jakiegoś filmu, a nie niejaka Malwina.
Dla mnie brzmi jak Kora.
Bardzo lubię takie płyty w stylu jamujemy = a potem na płytę = to prawdziwy technosoul 🙂