Trzy cechy.
Jesteśmy ciekawym narodem. Groteska lubi u nas sąsiadować z dramatem. Można by rzec, że taka specyfika nadwiślańskiego ludu, który w obliczu ludzkiej tragedii przekierowuje swoje emocje w kłótnię o nazwę ronda. Niektórzy nieprzytomnie mówią coś o jakimś „genie sprzeciwu”. Natychmiast więc podarłem dopiero co skończoną książkę „Historia naszej świadomości” Josepha LeDoux, który pisząc o czterech miliardach lat ewolucji nic o polskim genie nie wspomniał. A teraz przejdźmy do kolejnego zestawu muzycznego, w którym nawet sprawy polskie się odbijają.
A odbijają się konkretnie na ostatnim krążku Miry Calix „Absent origin”. Panuje tu nieład polepionych dźwięków, gdzie muzyka złączona zostaje z głosem ulicy. I to tej polskiej, na której odbywał się Strajk Kobiet. A wszystko w wymownym utworze „A mark of resistance”. Warto przypomnieć, że Calix była pierwszą kobietą, która podpisała kontrakt z wytwórnią Warp. Każdy utwór to swobodny kolaż powstały w oparciu o inną metodę. Granice stylistyczne i geograficzne zostały zatarte. Natknąć się można na elementy komiczne („Transport me”) czy zawierające zmutowaną formę taneczną („Fractions fractured factions”). Odwaga, artyzm i niedelikatność.
Mira Calix – Absent origin | Warp 2021
Bandcamp
FB
FB Warp
Porzućmy dojmującą rzeczywistość i schrońmy się w Pradze. Tam czeka na nas duet Misty Picture. Skład wypełnia producentka i DJ`ka Enchanted Lands oraz Wim Dehaen nie stroniący od komputerów. Ich współpraca zaowocowała wyjątkowo pokręconą płytą zatytułowaną „Lens Blossom”, o którym wydawca pisze, że wziął się z zainteresowania grami komputerowymi z lat 90. Pokrewna niewinność czy naiwność istotnie kryje się w dźwiękach, ale do mnie bardziej przemawia myśl o natchnionej ekstrawagancji. Słychać ją dobrze w „EarthDesk” albo w deszczowym „Garden Tunnel”. Nutka awangardy jest równie silnie zaznaczona („First Haven Journal”, „Throne Room”). Jestem pewien, że rozglądający się za oryginalnością powinni być usatysfakcjonowani. Plątanina, czar i utopia.
Misty Picture – Lens Blossom | Pointless Geometry 2021
Bandcamp
FB Pointless Geometry
Drugi utwór na płycie “Eldorado” belgijskiej skrzypaczki Carherine Graindorge zatytułowany jest „Lockdown”. Skojarzenie oczywiste, ale muzyka już niekoniecznie. Słychać jawną nerwowość, szarpaną melodyjność, a nad wszystkim czuwa rozkojarzenie. Ale Graindorge spogląda na świat szerzej. Choćby utwór „Rosalie” z ciężkimi tonami poświęcony nieżyjącej już kobiecie uciekającej przed wojną domową z Rwandy do Belgii. Zresztą to jeden z najlepszych utworów zawierający intymną żałobę. Inny „Kangaroos in Fire” mówi o przeraźliwych pożarach w Australii. Ciekawie łączy urzekającą grę na skrzypcach z elektroniką i panoramicznym rozmachem. Pośród utworów szczególnie zaskoczyć powinien ten o tytule „Eno”. Jest też przewrotność w samym tytule płyty zawarta. Powolność, ukojenie i namysł.
Carherine Graindorge – Eldorado | Glitterbeat Records 2021
Bandcamp
FB
FB Glitterbeat
Na koniec popłyńmy naprawdę szeroko. Oddajmy się we władanie albumu Olivii Block „Innocent Passage in the Territorial Sea”. To ambient nieoczywisty z dodatkiem (całkiem sporym) psychodelii. Kompozytorka racząc się grzybkami odnalazła ścieżkę, która doprowadziła ją do tych majestatycznych kompozycji. Wszystko odbywa się tu niespiesznie, cały pośpiech współczesności nie istnieje wręcz, a wszystko pożerają długie formy dźwiękowe. Wszystkie schematy muzyki dronowej padają gdzieś w okolicy „Great Northern, 34428”. Owszem czuć zimę, ale pulsujący rytm nie pozwala zapomnieć o żarze życia. Szczególnie w metalicznym „En Echelon”. Dziesięciominutowy „Rivers in Reverse” kładzie mnie na łopatki i jednocześnie każe zapomnieć o ambientowym początku, a rozkazuje myśleć raczej o kalejdoskopowych demonstracjach i dezorientacji serwowanej w sprayu. Science-fiction, atrakcja i izolacja.
Olivia Block – Innocent Passage in the Territorial Sea | Room40
Bandcamp
FB Room40