Wpisz i kliknij enter

Lucy Plays Wanton Witch – Lucy Plays Wanton Witch

This is not a remix album.

Kiedy w połowie zeszłego roku recenzowaliśmy debiutancki album malezyjskiej producentki ukrywającej się pod pseudonimem Wanton Witch, wydany przez cenioną wytwórnię Stroboscopic Artefacts, zasugerowaliśmy, że to świadomy ukłon jej szefa wobec obecnej linii ideowej wpływowego serwisu Resident Advisor. I nie pomyliliśmy się: kilka miesięcy później płyta wylądowała w gronie najlepszych wydawnictw 2021 roku, przygotowanym przez jego redaktorów. Tym samym Lucy dostał od Resident Advisera zielone światło dla nowego otwarcia swej firmy – choć udało mu się to osiągnąć w dosyć wyrachowany sposób.

Czy rzeczywiście debiut Wanton Witch był takim wyjątkowym dziełem? Na pewno o tym wyróżnieniu przez wpływowy serwis zadecydowała nie tylko muzyka. Ta nie jest bowiem na tle pejzażu współczesnej sceny elektronicznej niczym odkrywczym. Z jednej strony to energetyczne techno o rave’wowym brzmieniu, w którym słychać zarówno echa siarczystego gabbera, jak i świetlistego trance’u. Z drugiej – mamy tu sporo dźwiękowych eksperymentów, lokujących się gdzieś na obrzeżach IDM-u i deconstructed club music. Wszystko to opakowane zostało w modną obecnie narrację w stylu queer, opowiadającą o przekraczaniu płciowych granic.

Trudno podważyć to, że materiał Wanton Witch autentycznie spodobał się Lucey’emu, bo oto teraz szef Stroboscopic Artefacts prezentuje nam własną interpretację muzyki z ubiegłorocznego wydawnictwa malezyjskiej producentki. Nie jest to jednak typowy album z remiksami – włoski producent podkreśla, że stworzył w pełni autorskie wydawnictwo, wykorzystując jedynie dźwięki z płyty swej nowej podopiecznej. Jak to wypadło?

„Daddy’s Girl” i „Do I Pass” zaskakują brzmieniami rodem z lat 90. To psychodeliczny trip-hop wypełniony kakofonicznymi efektami – smolisty, masywny i chmurny, a przez to przypominający dawny illbient rodem z wytwórni Word Sound. W „Walking On Morirai” i „Nervous Burial” dostajemy z kolei nowoczesny industrial, uderzający warczącymi dronami, fabrycznymi pogłosami i wypatroszonymi samplami orkiestry. Stąd blisko do eksperymentalnej wersji dubu w stylu The Buga – i rozbrzmiewa ona w mechanicznym „Is This All We Can Do”.

W „Lament Ceremony” włoski producent wykorzystuje azjatyckie etno do splecenia monstrualnego tribalu, rozpiętego między plemiennymi bębnami a trance’owym arpeggio. Dynamiczne techno słychać tu tylko w jednym nagraniu – „Resentment”. Nie ma w nim miejsca na eksperymenty: całość wiedzie szybki i sprężysty bit, wnosząc ze sobą rave’owe akordy o sonicznej barwie. „The Beautiful Trauma Of Living” zrywa się do drum’n’bassowego galopu – ale niespodziewanie milknie po dwóch minutach. Całość wieńczy „Grieve” – zawiesisty industrial, płynący strumieniem ziarnistego noise’u.

Przesłuchanie płyty nie trwa długo: to niewiele ponad pół godziny muzyki. O ile bowiem kiedyś Lucy lubił długie nagrania i powolne prowadzenie narracji, tak tutaj stawia ku zaskoczeniu słuchacza na krótkie i zwarte formy. Większość tego materiału brzmi w sumie ciekawie, ale zdecydowanie brakuje tej muzyce rozmachu. To, co zrobił Lucy z nagraniami Wanton Witch przypomina trochę ostatni album jego dawnego kolegi ze Stroboscopic Artefacts – płytę „Hypersynchron” Dadub. O ile jednak Daniele Antezza stworzył monumentalne dzieło, tak Lucy zatrzymał się jakby w połowie drogi, pozostawiając słuchaczowi poczucie niedosytu.

Stroboscopic Artefacts 2021

www.stroboscopicartefacts.com

www.facebook.com/StroboscopicArtefacts

www.facebook.com/lucyofficial







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy