Talent i erudycja.
Kariera Olfa Van Eldena przypomina amerykański mit „od pucybuta do milionera”. Pierwszym kontaktem z muzyczną sceną była dla młodego Holendra na początku minionej dekady lada sklepowa. Zaczynał bowiem wtedy pracę w sklepie płytowym wytwórni Rush Hour w Amsterdamie. Mając dostęp do półek pełnych płyt, szybko zaczął didżejować. Talent swego pracownika od razu dostrzegli jego szefowie – a pierwszym efektem tego stała się w 2013 roku EP-ka „House Train”, opublikowana pod malowniczym pseudonimem Interstellar Funk.
Tytuł krążka odpowiadał idealnie jego zawartości: Van Elden zaczynał od radosnego house’u, ale z biegiem czasu jego muzyka nabierała coraz większego mroku i ciężaru. Nic więc dziwnego, że kolejne swe wydawnictwa umieszczał nie tylko w katalogu Rush Hour, ale też Berceuse Heroique i L.I.E.S. Zmieniły się również aranżacje utworów holenderskiego producenta. O ile początkowo składały się nań pomysłowo dobrane sample, z czasem zdominowały je dźwięki analogowych syntezatorów, których stał się namiętnym zbieraczem.
Wszystko to było efektem fascynacji Van Eldena muzyką z lat 80. Nie dość, że coraz częściej można ją było usłyszeć w jego didżejskich setach, to w 2020 roku Rush Hour pozwoliło mu stworzyć własną kompilację rarytasów post-punkowej elektroniki pod tytułem „Artificial Dancers – Waves Of Synth”. W końcu latem zeszłego roku holenderski twórca zadebiutował jako Interstellar Funk z własnym show. Występy te pozwoliły mu dopracować materiał na debiutancki album, który właśnie ukazuje się nakładem Dekmantela.
Płytę otwiera „Moscow Ghost” – rozbuchana wariacja syntezatorowa, odwołująca się do prog-rocka z lat 70. w stylu francuskiego Heldona. W „Crystal Whispers” przenosimy się do Niemiec, bo tym razem Holender serwuje nam melodyjne electro rodem z klasycznych płyt Kraftwerku. Na tym nie koniec erudycyjnych odwołań. „Dreamers Part 1” to przestrzenna kosmische musik, utkana z subtelnych dźwięków gitary spod znaku Manueal Göttschinga. Dla odmiany „Psycho Panner” uderza rytmem rodem z techno, wnosząc jednak ze sobą syntezatorowe chóry i strzeliste pasaże. Prog-rockowa elektronika powraca w „Last Piece Of The Puzzle”.
Świetliste arpeggia są również ozdobą „The Helium Queen” – mimo że to wyrafinowane połączenie electro i techno. A potem zaskoczenie: w „Northen Winds” z udziałem JASSS rozbrzmiewa czystej krwi dub, przywołując echa klasycznych dokonań The Orb z początku lat 90. Finał płyty stanowią dwa soundtrackowe nagrania – „Octave Echoes” i „Crickets At Nights” – w których Holender pomysłowo nawiązuje do muzyki tworzonej do horrorów przez Johna Carpentera czy grupę Goblin. Jakby tego było na koniec dostajemy synthwave’owego killera – „Into The Echo” o przepięknej melodii.
Przesłuchanie debiutanckiego albumu Interstellar Funk to niezwykła przyjemność. Olf Van Elden wyselekcjonował najlepsze utwory ze swej kolekcji, ułożył je z wielką starannością w spójną opowieść i wykonał z porywającą pasją. Z jednej strony jest to popis muzycznej erudycji artysty, a z drugiej – świadectwo wzbudzającej podziw kreatywności. Holender czerpie garściami z dorobku poprzednich pokoleń, ale tworzy muzykę emanującą świeżością i radością. W efekcie można zaryzykować twierdzenie, że „Into The Echo” będzie z pewnością jedną z najlepszych płyt tego roku.
Dekmantel 2022
Płytę otwiera „Moscow Ghost” ?!
Taki tytuł nosił pierwotnie ten utwór. Po agresji Rosji na Ukrainę artysta zamienił go na „Ghost Of Kyiv”. Recenzję pisałem przed wybuchem wojny – stąd został oryginalny tytuł.