Wpisz i kliknij enter

Joachim Spieth – Irradiance

Moc i ukojenie.

Muzyka zawsze była obecna w życiu Joachima Spietha. Kiedy dorastał w rodzinnym Stuttgarcie – za sprawą rodziców, którzy słuchali klasyki i starszego brata, który z kolei otworzył go na pop i rock. Nic więc dziwnego, że młody chłopak uczył się gry na gitarze i basie. Jako nastolatek w naturalny sposób zainteresował się mocnymi brzmieniami: metalem i grunge’m. Nagrania Metalliki i Nirvany sprawiły, że zaczął zakładać własne zespoły z kolegami. W pewnym momencie podrzucili mu oni zupełnie inną płytę – kompilację „Headz” wydaną przez Mo’Wax.

Zetknięcie młodego Joachima z nagraniami bez słów, było dlań swego rodzaju powrotem do dzieciństwa – bo wtedy fascynowała go muzyka filmowa. Zaciekawiony zupełnie odmienną energią od rocka, sięgnął po klasyczny IDM z Warpu i betonowe techno z Basic Chanel. Najbardziej spodobała mu się jednak muzyka z Kolonii: minimalistyczne eksperymenty Wolfganga Voigta z wytwórni Profan i Studio 1. W tym też stylu zaczął tworzyć własne nagrania. Ponieważ był regularnym klientem sklepu Delirium (późniejszy Kompakt), wysłał jego właścicielom demo.

Efektem tego stały się pierwsze EP-ki artysty wydane przez Kompakt na przełomie wieków – „Abi’99” i „You Don’t Fool Me”. Ich sukces sprawił, że Spieth zaczął sypać nagraniami jak z rękawa, publikując nakładem nie tylko Kompaktu, ale też Auftrieb, Tongut i Paso Music. W końcu w 2007 roku niemiecki producent uruchomił własną firmę – Affin. Choć mógł zrobić to wcześniej, pierwszy własny album w jej katalogu umieścił dopiero dziesięć lat później. „Irradiance” objawił nowe oblicze muzyki swego twórcy i powraca do nas teraz w kompaktowej reedycji.

Zaczyna się w nieoczywisty sposób od dyskretnego ukłonu Spietha w stronę tradycji niemieckiej kosmische musik – w osadzonym na mechanicznym pulsie „Iliachtides”. Rwany bit rodem z nowoczesnego techno uderza w „Dispersion”, wnosząc ze sobą majestatyczne fale dronowych wyziewów. „Luciferin” kontynuuje te wątki, lokując się w formule hipnotycznego techno w stylu hiszpańskiej Semantiki. Kiedy rozbrzmiewa „Candela”, opada klubowa energia, bo to gęsty ambient o mocno syntezatorowym tonie.

„Absorptio” ponownie stawia nas do pionu: tektoniczne breaki i płynny bas nurzają się tu w dubowych szumach. Bardziej transowe granie rodem z deep techno powraca w „Annihilatio”, wciągając rozwibrowanymi loopami. „Lambda” to największy killer w zestawie, skoncentrowany na potężnej energii, wyzwalanej przez zestawienie plemiennego bitu z chóralnym dronem i kosmicznymi efektami. Całość wieńczy statyczny ambient ze szkoły Wolfganga Voigta w ozdobionym dźwiękami natury „Radiance”.

Joachim Spieth przyznaje w wywiadach, że tworzył muzykę na tym albumie wyłącznie z pomocą Abletona Live. W tym kontekście „Irradiance” mógłby służyć za popisowy przykład, jak można ten powszechnie znany software wykorzystać w wyjątkowo kreatywny sposób. Spod palców niemieckiego kompozytora wyszła bowiem piękna i epicka muzyka, łącząca w finezyjny sposób moc techno z ambientowym ukojeniem. Dobrze, że materiał ten ukazuje się finalnie również na kompakcie – ten typowy dla najlepszych lat nowej elektroniki format, wydaje się być bowiem wprost stworzony dla takiego grania.

Affin 2023

www.joachimspieth.de

www.facebook.com/JoachimSpiethAffin







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy