Wpisz i kliknij enter

Pando Pando – Pando Pando

Chwytając za korzeń.

Pando Pando to całkiem świeże przedsięwzięcie, które powstało w 2021 roku, ale tworzą go doświadczeni muzycy: Alex Bonney – elektronika, Jem Doulton – perkusja, instrumenty perkusyjne i Will Glaser – perkusja, instrumenty perkusyjne.

Bonney jest też trębaczem i uznanym producentem, dźwiękowcem. Współpracował chociażby z takimi projektami, artystami jak Leverton Fox, Scarla O’Horror, Brass Mask, light.box czy Olie Brice’s Quintet. Doulton z kolei porusza się wśród wielu gatunków od swobodnej improwizacji, przez psycho rocka, a kończąc na popie. Przez kilka lat grał w zespole Róisín Murphy, a także jest długoletnim członkiem The Thurston Moore Group. Znany jest również z Too Many Things.

Glasser to instrumentalista mocno zanurzony w londyńskiej scenie jazzowej, muzyki improwizowanej i eksperymentalnej. Występował w Wielkiej Brytanii i Europie z wieloma artystami, takimi jak Soweto Kinch, Kit Downes, Yazz Ahmed, Liam Noble, Iain Ballamy, James Allsopp i Sam Eastmond, a także intensywnie pracował jako muzyk sesyjny. Jest członkiem World Sanguine Report (Andrew Plummer, Ruth Goller Matthew Bourne), These Towns (UKAEA i Agathe Max) oraz Sly & the Family Drone. Pod własnym nazwiskiem wydał wiele różnorodnych gatunkowo albumów.

Nazwa Pando Pando odnosi się do jednego z największych pojedynczych żywych organizmów na świecie, który można spotkać w stanie Utah oraz ma co najmniej kilkanaście tysięcy lat. To jest kolonia topoli osikowej zajmującej powierzchnię ponad 40 hektarów. Wygląda to jak las oddzielnych drzew, a w rzeczywistości jest jednym, dużym, wzajemnie połączonym organizmem, gdzie nowe drzewa wyrastają nie z nasion, ale z odrostów korzeniowych starych drzew. I właśnie ten proces reprodukcji leży u podstaw muzyki Pando Pando. Dzięki improwizacji i stale meandrującej warstwie elektronicznej oraz syntezie dźwięku w czasie rzeczywistym dochodzi do procesu mogącego przypominać klonowanie albo nieustanną ewolucję dźwiękową.

Dostajemy właśnie pierwszy album Pando Pando, a otwiera go noise’owo-dronowy „The Graveyard Of Sharks” z huraganem perkusyjnych przetworzeń, aż do zejścia na poziom jednej sączącej się plamy dźwięku, po kolejne świetne perkusyjne improwizacje w otoczeniu dziwnych odgłosów przypominających z kolei wokalne multiplikacje. „Waxy Cocoon” prowadzi nas w jakieś gęste, tajemnicze miejsce, być może są to zarośla Pando – instrumenty perkusyjne, pnąca się w różne strony elektronika z basowym wyziewem dochodzącym z wnętrza tego dźwiękowego organizmu.

„Fluffy Wires” wyprowadza nas w jeszcze inną gęstwinę utkaną z elektronicznych padów bliższą artystom z Warpu, gdzieś pomiędzy Squarepusherem a Actressem. Pando Pando równie dobrze mogliby być sygnowani przez Warp, ponieważ są znacznie ciekawsi niż nie jeden podopieczny tej wytwórni. „Fluffy Wires” pokazuje ich maestrię jaką uzyskali na poziomie postprodukcji.

„Eno’s Bathroom” – jak sam tytuł podpowiada – to rzeźbienie w ambientowej skale dźwięku, choć nie do końca, gdyż nie ma tu typowego i nijakiego strumienia elektroniki, zaś dużo się dzieje dzięki niuansom perkusyjnym, aż do wyrośnięcia spod tej warstwy pełnokrwistego rytmu perkusji prowadzonego z dużym wyczuciem, miękkością, jak czynił to niegdyś Jaki Liebezeit. Najdłuższy na płycie „Dolphin Suicide” jest sonicznym i powolnym opadaniem gęstych dronów Bonneya w jakąś otchłań, którą wypełnia świetna, ekspresyjna i bezkompromisowa gra Doultona i Glasera.

Miniaturka „Exeducks Reprise” brzmi jakby wypłynęła spod powierzchni turntablizmu Philipa Jecka sprzężonego z muzyką improwizowaną („Square and Stationary Earth”), niczym jak operacja na żywym organizmie Pando Pando. Świetny fragment tego wydawnictwa. W kończącym całość „It Must Have Been The Magpies” muzycy lepią z ciszy hałaśliwie dryfujące rozgałęzienia elektroakustyczne.

Na pewno da się zbudować jakąś paralelę między „Pardo Pardo” a płytą Binker and Moses „Feeding The Machine” – podobne myślenie o preparowaniu brzmień akustycznych instrumentów. Bonney, Doulton i Glaser jednak stworzyli, wyimprowizowali endemiczną przestrzeń do wspólnego opowiedzenia o żywym doświadczaniu muzyki i przeniesienia jej w głębsze partie emocji. Artyści zetknęli ze sobą w sposób bezkompromisowy wielokształtne bryły dźwiękowe, kreśląc niełatwą w nazwaniu i opisaniu muzykę, ale pochłaniającą i fascynującą.

 „W studiu na żywo uzyskaliśmy świetny dźwięk, co oznaczało, że mogliśmy zanurzyć się w poczuciu bezpieczeństwa w tym, co się stanie. Stało się to bardziej widoczne w postprodukcji, podczas przeglądania, edytowania i tworzenia tego, co jest teraz albumem: epicką podróżą, pełną cudów i tajemnic, płytą umożliwiającą całkowite zanurzenie”.

Not Applicable | kwiecień 2024


Strona Applicable: https://www.not-applicable.org/

FB: https://www.facebook.com/notapplicablelabel

 







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy

3 pytania – King Midas Sound

W walentynki ukazał się nowy album projektu Kevina Martina i Rogera Robinsona, a dziś gościmy ich w naszym cyklu mini wywiadów.