Między snem a jawą.
Kiedy Nina Kravitz zagrała w 2021 roku na finał Exit Festivalu w swoim secie trzy utwory tajemniczego projektu Praecox, natychmiast wokół ukrywającego się za nim producenta pojawiło się wzmożone zainteresowanie fanów i twórców klubowej elektroniki. Było to swojego rodzaju niespodzianką dla niego samego – bo wspomniane nagrania Jurek Przeździecki zrealizował w 2001 roku i potem odłożył ten szyld na półkę. Tymczasem projekt Praecox nagle stał się za sprawą rosyjskiej didżejki topowym tematem na klubowej scenie.
Polski producent miał już wtedy za sobą ponad dwie dekady działalności. Zaczynał u progu XXI wieku od tworzenie psy-trance’u w duecie Bigwigs, z którym zjeździł kluby niemal na całym świecie. To wtedy też powstały nagrania Praecox – ale Przeździecki szybko stracił zainteresowanie taką stylistyką i rozpoczął tworzenie zupełnie innej muzyki. Najpierw był to minimalowy tech-house pod własnym imieniem i nazwiskiem (album „Biscuit Symphony” z 2011 roku), a potem mocne techno jako Epi Centrum („Excresence” z 2018 roku).
Zainteresowanie klubowego światka, jakie spadło na niego za sprawą Niny Kravitz, pojawiło się, gdy pochodzący z Milanówka producent miał w szufladzie sporo niewydanej muzyki. Kiedy więc rosyjska didżejka skontaktowała się z nim w celu zakupienia licencji na jeden z jego utworów stworzonych jako Praecox, Przeździecki zaproponował większy zestaw. Od słowa do słowa – i dostajemy teraz nakładem wytwórni трип, należącej do didżejki, album „Prima Sort”, na który trafiły cztery nagrania projektu wydane w 2001 roku oraz trzy premierowe kompozycje.
Podstawą tej muzyki jest nieustępliwy rytm o minimalowym uderzeniu, który wnosi ze sobą poszatkowane dźwięki na modłę Burroughs’owych cut-upów. Raz są to pocięte i posklejane na nowo ludzkie głosy („Para buch”), a kiedy indziej – fabryczne zgrzyty („Minigram”) lub orkiestrowe sample rodem z muzyki współczesnej („Prima Sort”). Wszystko to tworzy psychodeliczny klimat zawieszenia między snem a jawą. Nie ma tu właściwie miejsca na melodię, zdecydowanie ważniejszy jest hipnotyczny puls, którym tętni każde z nagrań.
Pamiętając, że utwory te powstały w 2001 roku, można śmiało zaryzykować tezę, że Jurek Przeździecki wyprzedzał z Praecox nadciągającą wtedy dopiero falę minimalowego grania w stylu Ricardo Villalobosa czy Stefana Goldmana. To zasługa zapewne fascynacji polskiego producenta elektronicznymi eksperymentami – zarówno tymi spod znaku Pendereckiego, jak i tymi z płyt Coila, Psychic TV czy Throbbing Gristle. „Prima Sort” pokazuje, że takie nieoczywiste podejście do techno przynosi fascynujące efekty.
трип 2024