Wskrzeszenie poprzez debiut?
Nyege Nyege Tapes to kolektyw serwujący muzykę nie tylko ekstremalnie zanurzoną w eksperymentach. W całym katalogu, jaki owy movement prezentuje, znajduje się naprawdę wiele miejsca na pielęgnowanie tradycji czy tożsamości pochodzeniowej. Jednym ze znakomitych przykładów tej strony działalności jest wydanie prezentujące pierwszą, formalnie wydaną porcję muzyki spod ręki Ekuka Morris Sirikiti.
Omawiany muzyk, rozpoznawalny został jako legandarny griot pochodzenia ugandyjskiego. Przedmiotem jego wirtuozerii jest instrument lukeme, a twórczość artysty jeszcze do niedawna publiczność mogła słyszeć jedynie dzięki występom w miejscowym radiu. Niektóre z materiałów zostały w średniej jakości zarejestrowane przez najwierniejszych słuchaczy. Materiały te członkowie Nyege Nyege Tapes skrupulatnie przeglądnęli i wybrawszy najlepsze, złożyli w kompilacyjny materiał, zatytułowany po prostu „Ekuka”. Krążek zawierał utwory nagrane w latach 1978-2003. To stało się motywacją do wejścia przez muzyka do studia po raz pierwszy. Mimo że wcześniej, żyjąc niezwykle skromnie, nie posiadał nawet sprzętu do słuchania muzyki, wspomnienia idące za skatalogowanymi utworami skutecznie zachęciły go do ponownego nagrania starych utworów.
„TE-KWARO ALANGO-EKUKA” to materiał surowy, ale w swojej surowości niezwykle prawdziwy i piękny. Poza głosem i lukeme, usłyszeć można jedynie z rzadka wtrącane perkusjonalia. Coś magicznego, niezwykle naturalnego kryje się jednak za tymi dźwiękami. Być może to ciągłe zachowanie prawdziwości, poprzez ducha wspomnień przy odgrywaniu na nowo starych utworów, za którymi już kiedyś płynęła naturalna, uliczna wrażliwość.
Określenie uliczna nie jest tu przypadkowe. Teksty Ekuka są bowiem bezpośrednio zaczerpnięte z obserwacji, często nieszczególnie przyjemnych dla oka incydentów, a także społecznych problemów. Dzięki roli naocznego świadka, narracja jaka za utworami przemawia staje się naprawdę wartościowa i godna doświadczania. Inne z kolei utwory w czasem mocno humorystyczny sposób opisują życie codzienne, jak choćby „CIL PACO” traktujące o higienie osobistej. Kiedy pieśni o takiej treści sąsiadują na jednym albumie z mocno społecznym przekazem, nie ma wątpliwości, że artysta prezentuje stuprocentową, naturalną potrzebę opisywania rzeczywistości w każdym jej aspekcie.
Od pierwszego do ostatniego dźwięku z albumu przebija się prawda. Widoczna jest nawet, a może właśnie szczególnie na okładce wydania. Ot zwykłe udokumentowanie pieśniarza, siedzącego na krześle i zajmującego się tym co robi najlepiej, a więc graniem. Do tego materiału innej ozdoby zupełnie nie trzeba. Być może wręcz nie wypadałoby, ponieważ ten projekt nie musi bronić się wyszukanym artyzmem czy symboliką. To wciąż po prostu istotny zapis życia twórcy.
Nyege Nyege Tapes 2024
Profil na BandCamp »Profil na Facebooku »