Własny ślad.
Może to dlatego, że w młodości uczyła się grać klasykę, kiedy dorosła, odkryła dla siebie mroczną muzykę z czasów post-punka. W końcu obie te krainy dźwięków mają ze sobą wiele wspólnego: upodobanie do teatralności i patosu, smak desperacji i mniej lub bardziej świadome poszukiwanie czegoś więcej niż to, co może zaoferować ten świat. Tak czy siak w połowie minionej dekady Miruna Boruzescu zamieniła się w Borusiade i zaczęła tworzyć klubowe nagrania, głęboko zanurzone w egzystencjalnych ciemnościach.
Najpierw poznała się na niej Jennifer Cardini, wydając nakładem swej wytwórni Correspondant debiutancką EP-kę. W tym samym czasie na rumuńską producentkę zwrócił również uwagę Mathias Aguayo. Młoda artystka trafiła więc pod opieką jego Cómeme, któraż to wydała jej najpierw dwie EP-ki, a potem debiutancki album. „A Body” był dziełem połowicznie udanym: stylowym, ale zbyt krótkim i oszczędnym. O wiele lepsze wrażenie robiła druga płyta Borusiade – „Fortunate Isolation”, opublikowana przez Dark Entries. Tym tropem idzie teraz „THE FALL: A Series of Documented Experiences”.
Dziewięć nagrań składających się na album zabiera nas w fascynująca podróż przez muzykę z lat 80. Otwierający płytę „Save Me” to poruszająca ballada, łącząca nawiedzoną elektronikę z industrialnym rytmem w stylu wczesnych nagrań Eurythmics z „In The Garden”. W „Darsteller” uderza rytm electro, uzupełniony zimnym wokalem i tęsknymi syntezatorami. To hołd Borusiade dla nieżyjącego już mistrza tego rodzaju brzmień, znanego pod pseudonimem Porn. Darstaller. W „Credo” przenosimy się na teren rozświetlonego synthwave’u, gdzie zbasowane arpeggio oplata przetworzoną melodeklamację. „Rapture Capture” pulsuje w takt sprężystych breaków, wnoszących ze sobą fabryczne odgłosy.
Za sprawą „Lurking” rozbrzmiewa metaliczny post-punk, podrasowany pobrzękującymi akrodami, zapożyczonymi od DAF. Dzięki „The Fall” wracamy do ejtisowego electro, zestawiającego grobowy śpiew z żałobnymi klawiszami. „Pandrogyne” to oda do Genesisa P-Orridge’a i Lady Jane – zamaszysty post-punk o rockowym brzmieniu bębnów i zdeformowanej elektronice. Kontrapunktem dla tego dynamicznego nagrania jest „Eerie” – nocna ballada wpisana w ramy filmowowego synthwave’u. Wątek ten kontynuuje „Recovery & Redemption”, wieńcząc płytę w postaci podejrzanie uspokajającej kołysanki.
Trzeci album w dorobku Rumunki to niewątpliwie jej najlepsze dzieło. I tym razem punktem wyjścia jest dla niej post-punk z lat 80. – ale większość nagrań z zestawu pokazuje, że Borusiade potrafi już odcisnąć na tej estetyce swój ślad. Dzięki temu muzyka z „THE END: A Series of Documented Experiences” ma swój indywidualny i wyrazisty sznyt. Znakiem rozpoznawczym producentki są jej wokale. Ich grobowy ton ma oczywiście swe źródło w wokalizach Iana Curtisa, Rumunka dodaje jednak tego typu manierze bardziej melodyjną i kobiecą barwę. Byle tak dalej.
Dark Entries 2024