Wpisz i kliknij enter

At Home – At Home


Wszystko wskazuje na to, że uruchomiony niedawno label HomePop Records skupia głównie muzykujących Tomaszów – niedawno na naszych łamach ukazała się recenzja płyty Tomka Bednarczyka („Summer Feelings”), dziś przysłuchiwać się będziemy muzyce dwóch Tomków: Bienia i Kowalskiego, tworzących wspólnie projekt At Home. Owa spójność imion idzie w parze ze spójnością brzmień – HomePop Records proponuje głównie spokojne, nagrywane w domowych warunkach utwory. W przypadku Tomka Bednarczyka jest to ambient, w przypadku At Home – coś, co sami muzycy określają mianem muzyki „POPsutej”.
Owa POPsuta estetyka okazuje się autorską mieszaniną folk-eletroniki, eksperymentów w nastroju lo-fi oraz wyraźnych ciągotek w stronę indie. Swoją muzyką At Home nawiązują do dorobku takich wytwórni jak Kranky czy Karaoke Kalk, duetowi blisko również do ostatnich, akustycznych wydawnictw Morr Music. Dość jednak tej wyliczanki, warto bowiem w kilku słowach opisać to, co dzieje się na tym albumie. Jeśli bowiem muzycy utrzymują, iż materiał nagrany został w warunkach domowych, to przyznać trzeba, że panowie muszą mieć w swym prywatnym otoczeniu zadziwiającą muzyczną graciarnię. Struktury poszczególnych utworów oparte są bowiem na niezliczonej ilości przeszkadzajek, poddawanych następnie różnego rodzaju rekonstrukcjom. Momentami ciężko rozszyfrować pochodzenie poszczególnych składników, przypominają one jedynie jakieś fragmenty dawnych, akustycznych źródeł. Całość zagrana została w duchu wielkiej melancholii, co nasuwa dodatkowe, tym razem islandzkie skojarzenia. Podobnie jak wybrani muzycy lodowej wyspy, również nasz duet za pomocą mikro-barw plecie ujmujące, kołysankowe ballady, w których czasem pojawi się śpiew, innym razem tylko przetworzony na różne sposoby głos. Brak tu jednocześnie szkieletu, którego słuchacz mógłby się chwycić – kolejne kompozycje zdają się nie tyle brzmień, co delikatnie unosić się w powietrzu. Momentami wrażenie to staje się wręcz nieznośne – szczególnie wtedy, gdy muzycy oferują nam tylko kilka, dość chaotycznie zestawionych ze sobą dźwięków – muzyczna mgła rozrzedza się wtedy niebezpiecznie mocno, my zaś tracimy wątek i skupienie. Na szczęście to tylko chwile artystycznych mielizn At Home.
Muzyka duetu ma niezwykłą zdolność przystosowania się do otoczenia – nie bez powodu wśród swoich inspiracji panowie wymieniają Erika Satie, mistrza „furniture music”. Dźwięki generowane przez Bienia i Kowalskiego – raz wypuszczone z odtwarzacza – szybko znajdują sobie miejsce w przestrzeni. Włażą w każdą szczelinę, oplatają każdy przedmiot; wszystko na tyle skutecznie, iż już po chwili nie jesteśmy w stanie stwierdzić w jakim momencie albumu właśnie się znajdujemy, i czy aktualnie odtwarzany numer zaczął się sekundę, czy pięć minut temu.
2006







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy

Depeche Mode – Memento Mori

Piętnasta płyta Depeche Mode zaczyna się dźwiękami maszyny perkusyjnej produkowanej pod…Warszawą. A potem zaskakuje jeszcze bardziej.