Wpisz i kliknij enter

Bernard Parmegiani – La creation du Monde


Czasem tak bywa, że jakaś płyta pojawia się jakby znikąd. Przed przystąpieniem do słuchania nie ma żadnych oczekiwań, albo dokładniej – są jak zawsze, ale nie skonkretyzowane. Słowem – jakaś płyta się nam po prostu zdarza. Twórczością Bernarda Parmegianiego zainteresowałem się przez przypadek, chyba dzięki wzmiance w jakimś artykule. Najpierw wysłuchałem „De natura sonorum”, potem poznałem „La creation du Monde”. W obu przypadkach mamy do czynienia z połączeniem orkiestry, elektroniki i muzyki konkretnej. Dzieło o tytule niczym średniowieczny traktat operuje większą paletą chwytów, jest bardziej zróżnicowane niż opowieść o stworzeniu świata. „La creation…” jest uznawane za największe arcydzieło tego kompozytora, w moim odczuciu jest bardziej kontemplacyjne. Podczas gdy „De natura…” ma siłę, może nie spektakularną, ale potrafi oszołomić. W tej kompozycji partie orkiestrowe pełnią mniejszą rolę, zostały dograne do stworzonych wcześniej elektronicznych, abstrakcyjnych przestrzeni. To dzieło możnaby uznać za wizytówkę, prezentację możliwości, podczas gdy „La creation…” wymaga większego skupienia. Oferuje za to pewien materiał do refleksji, gdyż Parmegiani części ponazywał kolejnymi stadiami tworzenia i rozwoju świata [np. „Chwila 0”, „Komórki”]. Można się zastanawiać, gdzie twórca widzi pojawienie się człowieka, czy przed dewastującymi „Expression” 1 i 2, czy może dopiero w najkrótszej [59 sekund] „Realite”. Obie płyty łączy kolażowość w strukturze materiału, duża ilość spiętrzeń, gęstość materii, wielopoziomowość, spora ilość wysokich częstotliwości. Pora na garść faktów, które poniekąd chciałem ukryć.[Niektórzy mogli już zacząć coś podejrzewać po słowach orkiestra i kompozytor]. Otóż Bernard Parmegiani to francuski kompozytor, rocznik 27, który studiował u Pierrea Schaeffera muzykę konkretną. Pierwszą muzykę skomponował dla teatru, w 64, przedtem był inżynierem dźwięku. „La creation du Monde” powstało w latach 82-84, natomiast „De natura sonorum” w tym kształcie na płycie zostało wydane w 90 roku, materiał bazowy datowany jest na 75. Chcę podkreślić, że nie są to puste akademickie eksperymenty zachwycone ilością gałek, nie są to też zabytki. Ta muzyka ciągle żyje, jest aktualna. Przede wszystkim powinni się nią zainteresować fani 8rolek, Otomo Yoshihide i tym podobnych. Jednak życzę, żeby wszystkim zdarzyły się spotkania z twórczością Parmegianiego.
2005







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
maq
maq
16 lat temu

cóż , zgadzam się z autorem , choć sam jestem ciekawskim słuchaczem wszystkiego co inne na parmegianiego natknąłem sie dopiero przeczytawszy wywiad z grupą autechre która bardzo wysoko cenię , w tym wywiadzie odwołali sie oni do muzyki konkretnej reprezentowanej przez parmegianiego.
To jest po prostu niesamowite !!! zwłaszcza starsze płyty są odjazdowe. Kiedy puściłem mojemu sporo młodszemu 18 letniemu kuzynowi i powiedziałem ze to sa kawałki z 60 roku totalnie zgłupiał. Nie potrafił powiedzieć czym jest więc tzw. nowe brzmienia – bo to są właśnie nowe brzmienia tyle ze maja 50 lat .Polecam na dobrym sprzęcie audio ))))

Polecamy