Wpisz i kliknij enter

Betty Botox – Mmm, Betty!


Wtedy okazało się, że już kilkanaście lub kilkadziesiąt lat temu powstawała muzyka, która wyprzedzała swój czas, tworząc podwaliny dla rozwoju nowoczesnej elektroniki. Przypominają o tym ukazujące się obecnie składanki, których autorzy prezentują na nich „perły” z dawnych epok, do dziś brzmiące świeżo i aktualnie. Do serii tej można zaliczyć płytę firmowaną przez Betty Botox – czyli JD Twitcha z duetu Optimo – „Mmm, Betty!”.
Album otwierają dwa nagrania ze złotej ery disco. Funkujące „Jive Baby On Saturday Night” grupy The Jellies, łączy taneczną motorykę z psychodelicznym klimatem, wprowadzanym przez zimnofalowo brzmiącą gitarę, a bardziej jazzowe „Beginning Of The Heartbreak” Love Of Life Orchestry – kosmiczne partie klawiszy z soczystymi dęciakami w stylu free. Żartobliwą puentą dla tych obu utworów jest „Diskomo” z repertuaru The Residents – groteskowe disco o orientalnej melodyce, zaśpiewane typowymi dla amerykańskich ekscentryków zdeformowanymi głosami.

Zapominanajuż dziś australijska formacja Severed Heads, otwiera swoim popularnych dwie dekady temu przebojem „Greater Reward” segment z tanecznym industrialem. Ich kompozycja to właściwie forpoczta detroitowego techno – mocny bit niesie tu bowiem przestrzenne pasaże klawiszy, uzupełnione melodyjnym motywem piano. Bardziej oldskulowo brzmi nagranie „Boys & Girls” włoskiego duetu Pankow. To zdubowane EBM przywołujące klimatem electro-funkowe dokonania Cabaret Voltaire. Na koniec tego fragmentu płyty, pojawia się Carlos Peron z Yello w utworze „Et”. I również tutaj mamy do czynienia z czymś w rodzaju pre-techno: kawałek brzmi bowiem zdecydowanie mocniej niż popowe dokonania macierzystego duetu jego autora.
W finale „Mmm, Betty” JD Twitch zaprasza swych słuchaczy w podróż do krainy psychodelii. Najpierw brytyjska formacja Hawkwind serwuje typowy dla siebie space-rock ze żrącym motywem klawiszowym („Valium Ten”), potem Japończycy z Flying Rhythms atakują plemiennymi bębnami („Dragon Balls”), a na koniec francuski eksperymentator Bernard Szajner jako Zed zaskakuje finezyjnym połączeniem mrocznej elektroniki z prog-rockowa partią perkusji. „Mmm, Betty!” to pouczająca lekcja historii – mocny impuls do głębszego poznania prekursorów obecnych nowych (?) brzmień.
mulemusiq.com
2008







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy