Wpisz i kliknij enter

Burial – Burial


Rok 2006 to dobry czas dla muzyki elektronicznej. Latem pojawiła się fantastyczna pozycja Meksykanina Fax’a, Clark i Squarepusher wydali swoje longpleje w niedużych odstępach czasu, Tim Hecker wspiął się na wyżyny swego kunsztu z „Harmony In Ultraviolet”, Richard James skompilował wreszcie kilka produkcyjnie dopieszczonych kawałków z serii „Analord”, pojawiły się nowe propozycje Jana Jelinka, Murcofa (to jeszcze przed nami), czy znakomite „The Last Resort”, duńczyka Trentemollera.
Ta lista oczywiście prezentuje ograniczone gusta (i możliwości poznawcze) niżej podpisanego i każdy może do niej dodać pozycje, które zainspirowały go najbardziej tego roku. Lecz jest niemal pewne, iż w minionych miesiącach mieliśmy do czynienia z kilkoma wydarzeniami, o których będziemy pamiętać, dyskutować i pisać jeszcze przez długi czas. Jednym z nich był debiut dubstepowego producenta – Buriala.
Wydany w maju tego roku dla założonej przez Kode 9 wytwórni Hyperdub album „Burial” stał się niemal natychmiast szeroko dyskutowanym wydarzeniem, nie tylko w zamkniętym środowisku londyńskiego undergroundu, ale i na łamach poczytnych muzycznych periodyków. Dubstep w ostatnich latach wyraźnie wychodzi z cienia, czy to za sprawą reprezentatywnych składanek z serii „Dubstep Allstars”, czy też coraz lepszej jakości produkcji poszczególnych wykonawców. Gatunek ten, będący specyficznym połączeniem dubowego ciężaru, hip-hopu (wpływy grime) i drum’n’bassu doczekał się własnej, wypracowanej i sprecyzowanej estetyki, kilku producenckich „gwiazd” i wysokiego uznania publiczności. Muzyczny idiom dubstepu jest na tyle pojemny by pomieścić produkcje zahaczające o breakcore (Vex’d), dużo lżejsze i eklektyczne propozycje Horsepower Productions, czy transowo-dubowe dokonania Skream’a. Mimo to dubstep zdecydowanie posiada własną „twarz” i nietrudno rozpoznać jego znamienne składniki.
Niby jest tu wszystko, czego możemy się spodziewać po typowych dupstepowych kawałkach: masywny 2-stepowy bit, ciężki snaredrum, gęste partie potężnego basu i dużo, dużo reverbu. Niekiedy w typowo parkietowych produkcjach możemy usłyszeć niewiele więcej, ewentualnie jakąś zmyślną melodyjkę, trochę przesterowanych sampli wokalnych. Siła tej muzyki leży w basie i repetycji. I w rytmie, od tworzenia i obrabiania którego Burial zaczynał konstrukcję każdego nowego utworu. To wszystko znajdziemy na tej płycie. To i znacznie więcej. Już otwierający „Distant Lights” oznajmia, iż mamy tu do czynienia z nową jakością. Fantastycznie skrojony bit, kilka warstw urzekających melodii, charakterystyczne trzeszczenie (wyizolowane ze starych winylowych płyty jak i np. z dźwięku pękających w ogniu szczap) wypełniające przestrzeń między uderzeniami, oraz melancholijny męsko – żeński tandem wokalny powtarzający frazę „Now that I meet you”. Znakomita produkcja daje wrażenie głębi, melodie zanikają, krążą gdzieś między kanałami, aby po chwili spektakularnie powrócić. Burial znakomicie dawkuje napięcie, uwalnia subtelnie kolejne porcje energii, zatapiając wszystko w gęstym pogłosie. Sam rytm w „Southern Comfort” czy „You Hurt Me” jest tak prostą i skuteczną konstrukcją, iż pozostawiony jedynie w towarzystwie basu, minimalnego tła i owych gęstych trzasków, wciąga, dając odbiorcy nadzwyczaj wiele satysfakcji.
W wyżej wymienionych utworach pojawiają się wszystkie atuty „Burial”, które czynią zeń nadzwyczajne przedsięwzięcie: szczerość ekspresji i jej kompletność osiągnięta za pomocą kombinacji starannie dobranych elementów charakterystycznych dla gatunku z kilkoma innowacjami na poziomie melodycznym (bogate ambientowe tła, melodie niespotykanie różnorodne), wrażliwości aranżacyjnej (wokale umieszczane w newralgicznych punktach) i solidnej producenckiej roboty, dzięki której płyta nie brzmi jak kolejne wypieszczone elektroniczne cacko, lecz czuć w niej surowego ducha podziemia, miksów sklecanych w londyńskich piwnicach i nadawanych przez pirackie rozgłośnie. Przesiąknięty aurą szczerego i dramatycznego uczucia „Burial” jest muzyką miejskiej przestrzeni, a dzięki takim miniaturkom jak „Night Bus”, czy „Forgive”, przywodzi na myśl skąpane w deszczu Los Angeles przyszłości z nieśmiertelnej ścieżki dźwiękowej „Blade Runner” Vangelisa. Jednocześnie prezentuje brzmienie na tyle przystępne, że staje się jednym z niewielu dubstepowych albumów, które sprawdzą się raczej w salonie niż na parkiecie. Walory produkcyjne tego krążka połączone z dobrej jakości systemem grającym mogą dać bardzo bezpośrednią, fizyczną przyjemność z obcowania z muzyką. Niestety napięcie, jakie zostaje zbudowane przez najlepsze utwory ulega miejscami rozwodnieniu i za sprawą kawałków takich jak „Spaceape”, czy „Gutted” przymioty albumu bledną, a Burial osiada na mieliźnie, jak gdyby obawiał się uwolnić pełnię owego emocjonalnego niepokoju, które decyduje o sile tej muzyki. Jednak w dalszej perspektywie album nie cierpi na tym zanadto, mroczny dźwięk płynie swobodnie, odsłaniając w umyśle słuchacza nowe obszary wrażliwości.
Powstał więc album, który mimo iż eksploruje obrzeża gatunku muzycznego do którego się odnosi, może stać się przełomowy dla jego recepcji u szerokiej publiczności. Dubstep to nowe zjawisko, wciąż samookreślające swój charakter na tle współczesnej sceny alternatywnej, posiadające jednak już pewne bardzo specyficzne wytyczne stylu. Najważniejsze wydaje się, iż jego estetyka może stać się impulsem do interesujących poszukiwań, które, jak w przypadku Buriala, staną się świeżym i wciągającym przeżyciem dla poszukujących prawdziwie nowych brzmień.
2006







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
peter
peter
16 lat temu

witam serdecznie wszystkich żenujących recenzentów czyichś recenzji!jesteście naprawdę niesamowici!

mizu
mizu
16 lat temu

szczegółów się można czepiać wiadomo,
jak chociażby to, że to jednak nie debiut,
jak chociażby to, że w warstwie brzmieniowej jednak jest to baaardzo nietypowy dubstep,
nikt też nie napisał, że nie jest to muzyka do słuchania w domu,
no chyba, że ktoś ma podręczny zestaw 10kW 😉

tak czy siak, bardzo fajnie było odnaleźć tę recenzję tutaj
mam nadzieję, że takowe będą pojawiać się częściej…

małe ju ju
małe ju ju
16 lat temu

nie krytykowac panowie i nie czepiac sie bzdur drobnych tylko cieszyc sie ze ktos chce pisac i pisze,przez co reklamuje tak dojrzała muzyke…typowe dla malutkich kompleksiarzy…obok buriala polecam reubera,płyta kinetopp.

Generał
Generał
16 lat temu

Wielka plyta.

Dubstep w wykonaniu Buriala to przyslosc tzw. nowych brzmien .

Na mojej półce z CD kłade tuz obok Orb a.

m_o_n
m_o_n
16 lat temu

Niezła recenzja opisy jak dla ludzi bez wyobraźni a przecież płyta jest znakomita! wystarczy posłuchać i po prostu zakochasz się… brak słów

mased
mased
17 lat temu

Recenzja dobra, konkretna. widać, że autor zna sie na rzeczy.
Sama plyta rewelacja. Dla mnie polączenie boy in da corner dizzee rascala z solaris photeka.
polecicie jakas plytke zblizona poziomem do buriala?

pepo ciufakers
pepo ciufakers
17 lat temu

płyta swietna wlasnie zaczynam sluchac, troche w kawalkach rzuca sie w uszy monotonia ale mimo wszystko, ta monotonia na tą godzine jest akceptowalna, taka plyta na pozne wieczory i noce

ps. ale tutaj chyba bardziej skomentuje sama recenzje – swietna, oby wiecej takich recenzji, konkretna, rzeczowa recenzja, brawa dla pana, panie immienniku:)

katr
katr
17 lat temu

dobra plyta, promi nie kichaj, tandete siejesz.

promi
promi
17 lat temu

Słuchalem tego burial po tylu rekomendacjach i reklamach i stwierdzam ze lekko mowiac plyta jest MOCNO przereklamowana, kicha imo

beau bullet
beau bullet
17 lat temu

marzenia spełnione..jest burial…

yobar
yobar
17 lat temu

Więcej informacji i audio na stronie http://www.dubstep.pl

kangur
kangur
17 lat temu

Nie czepiać sie Zaparta, co za różnica czy Night Bus czy South London Borough (z 12 ) czy Nite Train (z 12 ). Ważne, że sedno recenzji inteligentne, a nie jak niektóre opisy na diggin: gdy tego słuchałem wydawało mi sie że jadę przez miasto w którym nie ma sygnalizacji świetlnej itd. Dobrze Zapart. Płyta świetna ja uwielbiam np Gutted czy Broken Home. Pozdro.

kangur
kangur
17 lat temu

Dobrze i kompetentnie napisane Zapart, tak alej.

piotr tkacz
piotr tkacz
17 lat temu

no, skoro kazdy moze… 🙂
powinno byc Meksykanin , chyba ze chodzi o mieszkanca mexico city.
gdzies tam po drodze jest dupstepowych kawalkach ale to pewnie literowka.
a i jeszcze, co oznacza eskploruje na obrzeża gatunku ?

prokurator-weteran
prokurator-weteran
17 lat temu

każdy może, prawda, krytykować… ;> kolega zapewne chciał napisać night bus . ot, zwykłe przejęzyczenie

pffff
pffff
17 lat temu

no dobra a gdzie ten london bus ? takiego kawalka nie ma na plycie : |

Polecamy