Wpisz i kliknij enter

Jamie Lidell – nasza rozmowa

Z Jamiem Lidellem rozmawiałem tuż po jego znakomitym występie w ramach Festiwalu Nowa Muzyka w Cieszynie. Starałem się ograniczyć ilość pytań – Jamie był już bardzo zmęczony, miał też za sobą jeden wywiad. Z Jamiem Lidellem rozmawiałem tuż po jego znakomitym występie w ramach Festiwalu Nowa Muzyka w Cieszynie. Starałem się ograniczyć ilość pytań – Jamie był już bardzo zmęczony, miał też za sobą jeden wywiad.

Czym jest dla Ciebie Funk?

Ciężko ubrać to w słowa. Nazwałbym to miejscem w przestrzeni groove. Trudno jest zrobić dobry, funkujący bit, ale jest to wykonalne. Staram się zawsze pracować nad tym najwięcej, poświęcam temu bardzo dużo czasu, żeby całość była w pełni dobra (tu Jamie podśpiewuje). Powinienem zadać sobie to pytanie dużo wcześniej, aniżeli zacząłem się tym zajmować. Czym jest Funk? Na dobrą sprawę czuję to i wiem, jak to określić, lecz bywają sytuacje, w których gubię się i tracę „rytm”. Ale lubię także noise, a właściwie noise i funk…

Czy żyjesz funkiem?

Czy ja żyję funkiem? (śmiech)… Próbuję, tak mi się wydaje (maan). Funk jest tu, Funk jest tam, Funk jest wszędzie (podśpiewując).

Chciałbym zapytać Cię o najnowszy krążek – dominują na nim brzmienia niemal żywcem przeniesione z lat sześćdziesiątych. Jak wytłumaczysz różnicę między Twoimi nowymi nagraniami a tym, co nagrywałeś dla Warp na początku swej kariery?

Po pierwsze – śmiem się nie zgodzić, ponieważ na albumie doszukać się można muzyki z lat pięćdziesiątych, sześćdziesiątych, siedemdziesiątych i osiemdziesiątych. Jest tu dużo rocknrolla z lat sześćdziesiątych, stylów i produkcji zahaczających o lata siedemdziesiąte czy nawet osiemdziesiąte. Jest także kilka pozycji na płycie, które nie wpasowują się w żaden reprezentatywny dla danej epoki styl. Przykładem może być wpływ muzyki Nicka Drakea, głównie jego nagrań folkowych, charakterystycznych dla ballad. Z pewnością doszukacie się tu również dużej ilości muzyki, którą stworzyłem będąc zafascynowany twórczością Funkadelic. Chodzi mi o granie prawdziwe oldschoole, w klimacie gospel…

Krótko mówiąc „Jim” jest tak naprawdę prawdziwą mieszanką stylów, które bardzo lubię. Nie chciałem odnosić się do muzyki z lat osiemdziesiątych, ale jeden numer na tym albumie jest mocno powiązany z muzyką tamtej epoki. Spłynęło na mnie zresztą bardzo wiele krytyki za ten numer, oczywiście ze strony prasy (uśmieszek). Ja po prostu staram się tworzyć muzykę tak, jak ją czuję. Kiedy nagrywałem „Jima”, słuchałem naprawdę dużo muzyki i dziś można chyba powiedzieć, że całość brzmi faktycznie w klimacie retro. Czuję się z tym dobrze, chciałem żeby efekt finalny był taki, jaki sobie zamierzyłem.

Krótko mówiąc „Jim” jest tak naprawdę prawdziwą mieszanką stylów, które bardzo lubię.

Opowiedz więcej o swych inspiracjach. Muzyka jakich lat ma na Ciebie największy wpływ?

Moją ulubioną erą, jeśli chodzi o produkcje muzyczne, był przełom lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych. Uwielbiam Sly & The Family Stone, Georgea Clintona, Princea… Wszyscy Ci ludzie tworzyli muzykę, którą kocham. Oczywiście uwielbiam Marvina Gaya, Sama Cookea, muzykę z wytwórni Motown, Chess, Westbound… Dużo czarnej muzyki, przy której dorastałem. Jest to pewnie niewytłumaczalne, ale ja tą muzykę kocham. Co nie zmienia faktu, że słucham także np. Human League…

Human Legaue?

Tak, kocham Human League.

Czy lubisz angażować do swych występów publiczność?

Masz na myśli wspólne śpiewanie z publicznością?

Tak, mam na myśli ostatnią piosenkę podczas koncertu w Cieszynie („Multiply” – przyp. red.)

Tak, myślę, że dzięki tej piosence mam możliwość nawiązania bliskiego kontaktu ze słuchaczami – głównie dlatego, że w każdym drzemie jakaś popowa wrażliwość. Oni to łapią, mogą śpiewać wraz ze mną, a ja to uwielbiam, właściwie uwielbiam, gdy muzyka pozwala na duchowe jednoczenie się wszystkich.

„Multiply” to Twój wielki hit. Wszyscy znają ten numer.

„Multiply” jest o chęci zmiany własnej osoby, o zaprzestaniu powtarzania własnego siebie, ponieważ powtarzanie tych samych czynności jest bardzo proste. Dotyczy także kontaktów towarzyskich – w niektórych sytuacjach wiesz, że powinieneś odejść, ale tego nie robisz. Jesteś w pracy, nie lubisz jej, nie chcesz przebywać w tym miejscu, ale mimo to zostajesz. Powtarzasz te same czynności na okrągło.
Chciałbym powielać wszystko, co dotyczy bardzo szybkich i zdecydowanych zmian, czasem także bardzo wybuchowych i gwałtownych. „Multiplay” jest właśnie o tym. To również kawałek o tym, jak różne i zmienne potrafią być sytuacje w naszym życiu. O tym, jak rzeczy wydają się prostsze, gdy jest się młodszym człowiekiem. Momentami może wydawać się nieco nostalgiczną piosenką, ale jednocześnie jest to właśnie piosenka o zmianach na lepsze.

Twój kolejny hit znajdziemy na najnowszym krążku. To „Another Day”

Tak, to z pewnością największy hit ostatniego krążka. Kocham tą piosenkę, mam do niej własny, prywatny stosunek, czuję się z nią złączony w wyjątkowy sposób. Napisałem „Another Day” bardzo szybko i nie miałem pojęcia, czy rzeczywiście uda mi się osiągnąć zamierzony cel. To była piosenka, która przez dłuższy czas nie była brana pod uwagę przy rozpatrywaniu tracklisty całego albumu. Jednak pewnego dnia, podczas nagrań wszystko zaskoczyło bardzo pozytywnie i w sposób naturalny wpasowała się w całość. W momencie, gdy pojawia się przeczucie dobrego połączenia, odpowiedniej interpretacji, wówczas zawsze pozostaje mi to w pamięci i mam wrażenie, że tak właśnie wszystko powinno zostać. To jest dokładnie tak, jak w przypadku „Multiply” – wszystko powstało w ciągu kilku godzin, jest ogromna burza mózgów i po sprawie.

Podczas solowych koncertów brzmienia retro przeplatasz z muzyką tworzoną na żywo – eksperymentalną, minimalistyczną, noise.

Sądzę, że minimal jest tu jak najbardziej na miejscu. Zazwyczaj używam sformułowania maximal, w odniesieniu do tego, że dużo się w tej muzyce dzieje. Kojarzy mi się z odpoczynkiem, ale jednocześnie robieniem czegoś prostego. Mam wrażenie, że im jestem starszy, tym mniej rzeczy mogę zrobić, ale znacznie więcej dzieje się w mojej głowie, aniżeli sobie to wyobrażałem. I nadal chcę tworzyć więcej muzyki noise.
Dzięki urządzeniom, z jakich korzystam na scenie mogę dać występ zarówno opierając się na głosie, jak i sporym instrumentarium. Same dźwięki generuję zupełnie spontanicznie, w zależności od chwili i nastroju. Nie mam wcześniej przygotowanych bitów, sampli, itp.. No, może poza niektórymi partiami jazzowymi, które byłoby ciężko odtworzyć podczas występu solo.

Twoi słuchacze bardzo często zwracają uwagę na wyjątkową barwę Twego głosu.

To prawda – odkąd zacząłem śpiewać, odbiorcy mojej muzyki zmienili się dość diametralnie. Na początku słuchali mnie głównie młodzi mężczyźni, dziś przeważają młode kobiety. To jest miłe i oczywiście nie narzekam na to, ponieważ mój widok ze sceny jest obecnie o wiele piękniejszy (śmiech).

Uwielbiam śpiewać do różnej muzyki, różnych stylów muzycznych, tak jak wspominałem wcześniej. Kocham Marvina Gaya, kocham Sama Cookea. Ci goście byli obdarzeni niesamowitymi warunkami wokalnymi, potrafili przekazywać emocje śpiewając. Dorastałem słuchając ich śpiewających. Uwielbiam ten styl śpiewania, to prawdziwa przyjemność móc śpiewać w ten sposób i słuchać takich wokali. Wiesz, moim zdaniem większość kobiet ceni sobie i dostrzega ciepło w głosie śpiewającej osoby, kiedy głos jest jak…powitanie.

Czyli, po pierwsze – witam cię, następnie – proszę, rozkoszuj się muzyką…?

Taak, prawda.

Następny krok – baw się razem ze mną…

Tak, to prawda. To jest najlepsze co może cię spotkać w tej chwili… wiec dołącz i baw się. Wszystko, co najlepsze to funky (uśmiech)

Wiem, że jesteś bardzo zmęczony, po takim koncercie należy Ci się odpoczynek. Wielkie dzięki za rozmowę.

Dzięki stary i do zobaczenia/usłyszenia w najbliższym czasie. Wrócę tu niebawem z zespołem.







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
3 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
xxxx
xxxx
15 lat temu

Uh, wywiad dno.

emagie
emagie
15 lat temu

tak podanego funku dawno nie serwowano i chwała Jamiemu za to

lisek
lisek
15 lat temu

Świetny gość, mam nadzieję, że nagra jeszcze kiedyś elektroniczny album.

Polecamy