Wpisz i kliknij enter

Keren Ann – Keren Ann


Keren Ann Zeidel ma intrygująco splątane korzenie. Jest bowiem Francuzką holenderskiego pochodzenia urodzoną w Izraelu, co przekłada się na nieprzeciętne umiejętności lingwistyczne. Ale czy muzyczne?
Kilka miesięcy temu artystka wydała nowy, piąty w dyskografii album zatytułowany raczej banalnie, biorąc pod uwagę etniczne zawirowania związane z jej pochodzeniem. Jakby ten wrzący tygiel kultur okazał się na tyle letnim, by owoc wielomiesięcznej pracy ochrzcić danymi osobowymi (a to dozwolone tylko w dosłownej recepcji metafory). Brzmi to prawie tak pretensjonalnie jak the Best of czy Greatest Hits. I choć prawie robi wielką różnicę, w tym wypadku pozostanę nieugięta. Bo albo to oznaka silnego identyfikowania się z płytą, albo fałszywej skromności lub, co gorsza, braku fantazji.
Keren Ann co prawda nie przeklina, ale daleko jej też do rozanielonej folkowej pieśniarki. Przez nieuważnie tkany materiał muzyczny prześwituje niewiarygodny pesymizm. Szkoda tylko, że Keren ani przez chwilę nie jest sobą. Raz kopiuje ujmujące wyobcowanie Hope Sandoval („Its all a lie”), innym razem powiela niewymuszoną przebojowość Cat Power („Between the Flatland and the Caspian Sea”). Potem następuje całkiem przejmująca kalka z Carli Bruni („The harder ships of the world”) i marne ksero z maniery wokalnej Grażyny Auguścik („Where no endings end”). Nie wierzę jej nawet wtedy, gdy usiłuje mnie zaskoczyć gitarowo – gangsterską stylizacją na kochankę Jessiego Jamesa („It aint no crime”). Najjaśniejszymi punktami albumu, które świecą nieodbitym szczerym światłem, są czarująco zwiewne „Lay your head down” w parze z ciepłym i ospałym „In your back”.
Słuchanie tej płyty to może nie udręka, ale z przyjemnością też ma niewiele wspólnego. Wszelkie „inspiracje” i wpływy zawarte w utworach są zgrabnie wymieszane, ale aż nazbyt lekkostrawne. Nagranie albumu tak słodkiego, że aż zęby bolą, to żadna sztuka. Pozowanie na męczennicę tym bardziej. Nie wiem, kim naprawdę jest Keren Ann. I szczerze mówiąc wcale nie mam ochoty jej poznawać.
2007







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Michał
Michał
15 lat temu

Zgadzam się z wolnym słuchaczem.

wolny sluchacz
wolny sluchacz
16 lat temu

dobra dobra , wez pod uwage, ze ona sama twierdzi , ze gra muzyke pop/alternative, wiec z gory nie powinnismy oczekiwac niczego wiecej. no i co jeszcze , nie kazda plyta startuje do konkursu plyta roku, wiec nie trzeba sie angazowac tym zbyt bardzo. no i co jeszcze, nie trzeba zniechecac ludzi recenzja zbyt krytyczna jak na moje oko, tylko skierowac na strone myspace i niech kazdy sam oceni.

Polecamy