Wpisz i kliknij enter

Lukid – Onandon


Ta płyta jest efektem wielu samotnie spędzonych nocy – pochodzący z Londynu Lukid spędzał je w towarzystwie jedynie kilku niezbędnych sprzętów – samplera, laptopa, jakichś klawiszy, przy pomocy których dał wyraz swej pokrętnej muzycznej intuicji. „Onandon” to płyta przede wszystkim dziwna, dopiero potem udana. Jest jak niekończący się konkurs: „postaraj się nazwać wszystkie pojawiające się tu elementy, zanotuj je, ogarnij”. Nie do zrobienia.
Najprościej rzecz ujmując – abstrakcyjny, instrumentalny hip-hop. Zaraz jednak zaczynają się schody – czy aby na pewno tylko hip-hop? Skąd tu tyle idmu, ambientu, eksperymentu? Skąd tyle rytmicznych łamańców, cięć? Lukid pokazuje niemal palcem, jestem pewien, że w którymś z wywiadów mówi coś takiego: „tak, podoba mi się Boards Of Canada, Clark, Autechre, Akufen, wszystko to jednak podaję przyprawione na swój, autorski sposób”. Pełno więc tu obowiązkowych odniesień, bo bez odniesień teraz nic się chyba nie da, pełno tu jednak również Lukida, jego zadymionych, ciągnących się nocy, lepkich klawiszy, gęstych ambientowych zestawień, twórczych przesterów, pojawiających się i znikających melodii, a przede wszystkim – drobin, dźwiękowych drobin, których ogarnąć nie sposób. Kto wie, może to faktycznie prosta metoda – wyciąć sekundowe fragmenty ze wszystkich znalezionych na półce winyli, następnie poskładać z nich coś, co uda się zidentyfikować jako muzyczną strukturę. Szczęście Lukida, że okrasza ów proces sporą dawką wyobraźni, momentami również pewnej świeżości, może spontaniczności. Słucha się tego z przyjemnym zaciekawieniem. Czas pokaże, jak miło będzie do tego wracać.
Na początek sugeruję zwiedzić i osłuchać, opukać stronę MySpace artysty. Potem koniecznie sprawdzić „Onandon”, cokolwiek oznacza ten tytuł. Gdyby Lukida wydał Warp, zapewne mielibyśmy nową młodą gwiazdę – na pewno zaś nadzieję. Póki co mamy po prostu Lukida, który – jak sądzę – szybko nie da nam o sobie zapomnieć.
2007







Jest nas ponad 16 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
O
O
16 lat temu

Znakomity album, naprawdę daje radę. Słuchałem już wiele razy i za każdym odkrywam jakieś niezbadane wcześniej pokłady abstrakcji. Polecam szczególnie kawałek „the now” – miazga.

c
c
17 lat temu

swietna plyta.

beau bullet
beau bullet
17 lat temu

paide wie co dobre… 🙂

paide
paide
17 lat temu

trochę to zastanawiające, że tak skrajnie odległe wrażenia wywołuje ta płyta. w moim przypadku umieszczam siebie w jednej z tych skrajności, ale tej na-plus. skojarzenia jak najbardziej w stronę prefuse 73, pocięty hip hop pełną gębą. oby tak dalej.

Di.
Di.
17 lat temu

na myspace nie ma nic, lukid monotonny bym nazwała,
ciemność, widze ciemnosc, ciemnosc widze.

ffwd
ffwd
17 lat temu

wziąłem, i… usunąłem

krzychu81
krzychu81
17 lat temu

bieremy 🙂

beau bullet
beau bullet
17 lat temu

co do znaczenia tytułu to sugerowałbym wyspacjowanie pewnych miejsc i wychodzi nam : On and on …hehe…chyba…bless!

beau bullet
beau bullet
17 lat temu

płyta rozpościerajaca przed nami kraine obfitująca w fenomenalne dzwiekowe abstrakty. w prostej linii epigon prefuse a podpalonego kojącym ambientem niewiadomego pochodzenia. dekonstrukcjonistyczna pasja i wielki potencjał. elegancka pozycja!

Polecamy