Wpisz i kliknij enter

Madlib – Shades of Blue ( Madlib Invades Blue Note )


Zdobycie całej dyskografii tego faceta, to duże wyzwanie, ale jeszcze większym byłoby chyba wskazanie w niej, pozycjii słabych i nie wartych uwagi. Otis Jackson Jr. jako Madlib, Jaylib(współpraca z innym producentem Jayem Dee), Quasimoto, czy Mad Villain (do spółki z MF Doomem) to zawodnik z absolutnie najwyższej półki, stojący na równych prawach obok Vadima, Krusha, Shadowa i całej reszty tych, których uważasz za mających coś do powiedzenia w dzisiejszym hip hopie. Uzbrojony w sampler i gramofony,
klei skończone arcydzieła. Jednym z nich jest właśnie „Shades of Blue”, a już nawet sam tytuł będący nawiązaniem do płyty „Kind of Blue” Davisa – świadczy o tym, że to coś, czego nie spotyka się często. Pojawia się jednak pytanie: czy to jeszcze hip hop?
Takie przekonanie rośnie szybko przy słuchaniu materiału, który jest swego rodzaju retrospekcją działalności podziwianej na każdym kontynencie kultowej jazzowej wytwórni Blue Note, choć potraktowaną raczej swobodnie i z wyczuciem(wplecione między utworami anegdoty muzyków). Ciężki, zdyscyplinowany bit doprawiony wibrafonem i partią trąbki nieśmiertelnego Donalda Byrda w „Distant Land” wystarczy, aby od razu przenieść słuchacza w świat, którego tak naprawdę już nie ma i nigdy nie będzie. Właśnie ten doskonale oprawiony sentyment wydaje mi się największym atutem albumu. Madlib nad technicznymi popisami (choć i one są ważne) stawia budowanie klimatu. Pierwszy z brzegu „Steppin` Into Tomorrow” automatycznie nasuwa skojarzenia ze swobodą muzyki fusion i brzmi tak jakby naprawdę został zaaranżowany w latach siedemdziesiątych. Oczywiście można powiedzieć przecież, że są to tylko sprawne operacje na samplach, ale w przypadku „Shades of Blue” to naprawdę znacznie więcej.
W „Slim`s Return” wciskając smyczki w kluczowe momenty osiąga tak stylowe brzmienie, jak mało kto. Jackson spojrzał na te stare tematy, nie jako źródło dla paru prościutkich loopów, ale jako muzykę płynącą w konkretnym kierunku i po prostu porządnie ją opracował. Zresztą sięgając po dorobek Horace Silvera czy Herbiego Hancocka – Madlib chyba wiedział, że pójście drogą na skróty jest po prostu niemożliwe. I tak na przykład „Song For My Father” koi beztroską atmosferą budowaną przede wszystkim kapitalnymi gitarowymi wstawkami(uwaga na solówkę), które ciągną do przodu cały kawałek. To także wysmakowany hołd dla ojca Madliba – Otisa Jacksona Sr., który w latach siedemdziesiątych był znanym soulowym wokalistą. Przeciwstawiony zostaje mu niepokojący „Footprints” (kompozycja Waynea Shortera), w którym rytm wysunięty zostaje na pierwszy plan i cały czas zmienia się i załamuje pod dyktando klawiszy i różnych trzeszczących przeszkadzajek. Dla mnie właśnie rytmika tego numeru, to jeszcze jeden dowód na to, że Madlib poszedł w dobrą stronę z działalnością swojego Yesterdays New Quintet, gdzie bity z automatów wspomaga samplerem i żywymi instrumentami.
A więc, czy to jeszcze hip hop? Tak. Hip hop poszukujący nowych dróg, który przy okazji ścierania się z tradycją wystawia jej dopracowaną laurkę. I choć bez przedsięwzięć takich chociażby jak Blue Note samplowanej muzyki w ogóle by nie było(bo z czego tu ciąć?), to słuchając „Shades of Blue” nie mam wątpliwośći, że komentując zasłużonych jazzmanów Madlib pokazał, że ze swoją muzyczną wyobraźnią nie stoi tak znowu bardzo daleko za nimi. Dlatego jest to rzecz aktualna wszędzie i warta każdych pieniędzy.
2005







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
pst
pst
18 lat temu

Płyta jest niezła ale prawdę powiedziawszy wolę słuchać oyginalnych kawałków, które można znaleŸć na płycie po prostu „Sources for Madlibs Shades of Blue”. Jak posłuchałem tej płyty pierwszy raz to nieco straciłem ochotę na słuchanie wersji Madliba – ileœ-tam lat póŸniej nie zostało do nich dodane praktycznie nic.

Polecamy