Wpisz i kliknij enter

Markus Guentner – 1981


Markus Guentner to młody reprezentant kolońskiej elektronicznej sceny, jeden z najciekawszych przedstawicieli labelu Komptakt, jednocześnie bardzo obiecujący artysta – „nadzieja” nowej elektroniki. Urodzony 24 lata temu debiutował w roku 2001 albumem „In Moll”, dwa lata później ukazał się krążek „Audio Island”, zaś 5 kwietnia 2005 odbyła się premiera trzeciego albumu Guentnera, zatytułowanego po prostu „1981” [to rok urodzenia autora]. Markus łączy tutaj swoje dotychczasowe muzyczne doświadczenia w jedną, ponadgodzinną całość. Posłuchajmy więc.
Płyta ma trzy barwy. Pierwsza – ta, która otwiera ten materiał, czyli delikatne clickncuts z ambientowym tłem, dźwięki bardzo stonowane, delikatne, nie pozbawione jednak rytmicznej warstwy – ot taka wizytówka niemieckiej elektroniki ostatnich lat, dźwiękowe fale, przypływy i odpływy, trzymane w ryzach pstrykających i trzeszczących mikro-rytmów. Kolejna barwa tego albumu – bardziej rytmiczna, nawiązyjąca do IDMu, zwarta i gęsta, narkotyczna – znakomity przykład to „Jellyfish”, świetnie skonstruowany, ponad ośmiominutowy kawałek, narastający z każdym uderzeniem ociężałego pulsu. Podobnie jest z następnym utworem na tej płycie „Hi-Jacked”, najbardziej dynamicznym w całym zestawie, jednocześnie najmniej chyba interesującym. Guentnerowi najlepiej chyba udaje się „tkać” dźwięki, nie „ugniatać” czy „wykuwać”. „Tkana” jest właśnie trzecia barwa tego materiału – po prostu ambientowa, czasem w wydaniu klasycznym, czasem nawiązującym do takich nowych twórców jak Gas, Kettel czy Yagya. Guentner to mistrz brzmieniowych plam, przestrzeni, długich dźwiękowych pociągnięć, złożonych tekstur pozbawionych rytmu, dialogów między rozcieńczonym tłem na niskimi, spokojnymi liniami basu. W tych barwach artysta czuje się chyba najlepiej – pokazał to niejednokrotnie, pojawiając się choćby na jednej z części „kompaktowej” składanki „Pop Ambient”. Na „1981” właściwie nie ma eksperymentów – nie jest to elektronika poszukująca, nie taki był zamiar autora. Guentner proponuje dźwięki odprężające, nie wymagające zbyt wielu wysiłków, co nie oznacza – nieciekwe. Płyty słucha się dobrze, jest tutaj sporo przepięknych momentów – choćby zamykający całość „Hotel Shanghai”.
Trzy barwy – klik, rytm i relaks. Dobrze, że większość materiału tworzy ten trzeci odcień. Muzyka wyciszająca, nastrojowa, momentami bardzo piękna. Dojrzała – również. Nie siląc się na niepotrzebne kombinacje Guentner stworzył album, który świetnie będzie się sprawdzał w określonych sytuacjach. Spróbować warto.
2005







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
bronchusevenmx24
bronchusevenmx24
18 lat temu

majstersztyk!!! pierwszy raz zetknalem sie z takim przyjemnym STEREO… chyba najlepsza pozycja z kompaktu, w ktora mialem przyjemnosc „wejsc”

Polecamy