Wpisz i kliknij enter

Minilogue – Animals


Na ten sukces dwaj szwedzcy producenci pracowali jednak prawie dekadę. Kiedy spotkali się pod koniec lat 90., każdy z nich miał inne doświadczenia muzyczne. Sebastian Mullaert otrzymał gruntowne wykształcenie, potem grał klasykę, by w końcu zainteresować się rockiem. Marcus Henriksson był jego przeciwieństwem – od małego zasłuchiwał się w zespołach typu Kraftwerk czy Front 242, co sprawiło, że szybko złapał bakcyla techno i zaczął didżejować w szwedzkich klubach. Los chciał, że obaj spotkali się na jednej z imprez i szybko przypadli sobie do gustu.
Wiedza Sebastiana i doświadczenie Marcusa sprawiły, że utworzone przez nich duety Son Kite i Trimatic szybko zdobyły sporą popularność, wykonując ekspresyjny goa-trance. Ponieważ obaj producenci mieszkają w Malmö, szybko zintegrowali się z lokalną sceną elektroniczną, skoncentrowaną na minimalistycznych brzmieniach. W efekcie Sebastian i Marcus postanowili poeksperymentować z innymi dźwiękami. Zaczerpnąwszy nazwę od debiutanckiego albumu Son Kite – „Minilogue” z 1999 roku – rozpoczęli swą przygodę z techno i housem. Ich nowe nagrania powoli zaczęły trafiać do modnych klubów, co sprawiło, że o wydanie kolejnych z nich ubiegały się coraz to popularniejsze wytwórnie – od Traum, przez Crosstown Rebels i Wagon Repair po Cocoon. I właśnie nakładem tej ostatniej ukazał się przygotowywany ponad trzy lata debiutancki album Minilogue – „Animals”. Na okładce płyty znajdują się figurki dziwacznych zwierząt – każde z nich jest przykładem syntezy kilku gatunków. Tak samo jest z muzyką Miniliogue. Podzielona została ona na dwa krążki – pierwszy zawiera taneczne utwory utrzymane w minimalowej konwencji, a drugi – monumentalną suitę o ambientowym charakterze.
Minilogue, choć kojarzeni są z najnowszym wcieleniem minimalu, nie trzymają się kurczowo brzmień spopularyzowanych przez Ricardo Villalobosa czy Pan-Tone. Owszem – nie brak tu zredukowanych bitów pobitych masywnymi liniami basu i oplecionych cyfrowymi zakłóceniami („Hitchhiker`s Choice” czy „Animals”), ale spotykamy na płycie także wczesną inkarnację tego stylu, wywiedzioną z Detroit techno i zdefiniowaną wczesnymi produkcjami z Plus 8 czy bardziej perkusyjną odmianą gatunku, zapamiętaną z wczesnych dokonań Plastikmana. Stąd mamy tu ciężkie, topornie ciosane, twarde bity oplecione zimnym pikaniem klawiszy („Loud”), pingpongowe loopy o modulowanym brzmieniu („33000 Honeybees”) i kumkające dźwięki o acidowej barwie („View Of A Jugglin Ball”). A to jeszcze nie wszystko – od razu na wstępie Minilogue przywołują nieśmiertelnego ducha Basic Channel – stąd w „Yesterday Bells” i „Cow, Cricets & Clay” głęboko pulsujący bit, skorodowane akordy podszyte dubowymi pogłosami i kanalizacyjne efekty o metalicznym tonie. W utworze „Jamaica” pojawiają się plemienne perkusjonalia, w „In A Distance” – kosmiczne tła, a „Giant, Hairy Super Monsters” to chyba pierwsze w historii muzyki klubowej minimal-electro.

Podobnie jest na drugim krążku. Termin „ambient” definiuje tu raczej nastrój muzyki, niż jej brzmienie. Bo oto, choć płyta zaczyna się od typowych dla tego gatunku wolno płynących strumieni statycznego dźwięku, w które wpisane zostają pulsujące pasaże syntezatorów („Old Waters” i „Window”), to chwilę potem rozbrzmiewa już mroczne downtempo, niosące jazzującą trąbkę i sample orientalnych instrumentów („City Lights” i „Six Arms & One Leg”), oniryczna psychodelia rozpisana na „żywe” dźwięki gitary (gościnnie: Kristofer Strom) i perkusji („Swamp Op” i „In The Shade Of Sun”) czy metaliczny dub podszyty kosmiczną elektroniką („Stations III”).
Minilogue nie zmarnowali trzech lat pracy nad „Animals” – powstała płyta znakomita, w zaskakujący sposób godząca minimalową estetykę z brzmieniowym rozmachem.
www.cocoon.net | minilogue.com | myspace.com/minilogue
2008







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
beau bullet
beau bullet
15 lat temu

heheh…przeciez to wyraz szacunku dla calej dzialalnosci. Jakos trzeba oddac admiracje czlowiekowi, ktory ksztaltowal moja swiadomosc muzyczna. Ty, Lubiatowski, Ksiezyk, Misiuna…O reszcie sluch niemalze zaginal wiec tym bardziej radosnie gdy zarowno w gaz-ecie jak i tutaj mozna poczytac Twoje opinie. Od dzisiaj jestesmy na ty…cala przyjemnosc po mojej stronie 🙂

Autor
Autor
15 lat temu

Hej Beau Bullet, dlaczego pana Pawła? Zaczynam się czuć staro. Od dzisiaj przechodzimy na ty .
OK? Pozdrawiam!

beau bullet
beau bullet
15 lat temu

To niesamowite jak wielce przemutowal charakter muzyki Minilogue. Od nieznosnego momentami trance do postepowego minimal-techno hybrydowanego licznymi konwencjami…piekna pozycja…pelna zgoda z recenzja pana Pawla.

Polecamy