Wpisz i kliknij enter

Minoo – wywiad

W poniedziałek, 4 lutego Paweł Pruski, nagrywający jako Minoo, wydaje płytę „Material Spirits”. Całość ukaże się nakładem labelu EtaLabel. Dla nas to świetna okazja, aby poznać lepiej świetnie zapowiadającego się, młodego polskiego elektronika. Z Pawłem rozmawia Wojtek Krasowski. W poniedziałek, 4 lutego Paweł Pruski, nagrywający jako Minoo, wydaje płytę „Material Spirits„. Całość ukaże się nakładem labelu EtaLabel. Dla nas to świetna okazja, aby poznać lepiej świetnie zapowiadającego się, młodego polskiego elektronika. Z Pawłem rozmawia Wojtek Krasowski.

Wojtek Krasowski: Jak na krajowe home-made Twoja płyta poraża brzmieniem. Posiadasz jakiekolwiek wykształcenie muzyczne?

Minoo: Niestety nie. Niestety, bo momentami odczuwam dość dotkliwie, że z profesjonalnym muzycznym wykształceniem niektóre rzeczy byłyby ciut prostsze. Tymczasem wszystko gram z głowy, i to ona zastępuje mi np. notacje nutową, czy coś w tym rodzaju. Ale staram się konsekwentnie uzupełniać te braki – z różnym zapałem wdrażam się w to, co się potocznie zowie „profesjonalizmem muzycznym”. Od strony technicznej, związanej bardziej z hardwarem sprawa jest prostsza, bo w dobie internetu praktycznie wszystko w tej materii można wyczytać. A z wykształcenia jestem filozofem.

O czym w takim razie opowiada płyta? Jak przebiegał proces jej tworzenia?

To była żmudna praca. Przyczyna jest dość prosta – po prostu mnóstwo czasu zajęła mi produkcja. Chyba wielu „twórców” potwierdzi, ze naprawdę trudno o dystans do tego, co się zrobiło. Swój materiał traktuje się najczęściej trochę jak własne dziecko – jesteś z nim połączony jakąś więzią, która nie pozawala ci do końca racjonalnie oceniać, czy to ono się nie uczy, czy nauczycielka się uparła ;-). Ale zawsze można nad nim popracować, aby było „lepsze”. O czym jest płyta? Zaznaczam, że to tylko moja wizja i na miejscu potencjalnego słuchacza zbytnio bym się nią nie przejął – muzyka powinna sama zmuszać do myślenia, dając przy tym jakąś radość z jej słuchania. Przyznam, ze w przypadku „Material Spirits” sprawa miała się tak, że na początku był pomysł, dopiero potem muzyka. Rozpocząłem od ułożenia sobie całości w głowie, a potem szukałem tylko środków do jej realizacji.

Chciałem zrobić coś na wzór teatru w teatrze – pokazać, jaki jest przepis na stworzenie twórcy. Dziwne, ale już tłumaczę. W pierwszych dźwiękach płyty słychać, jak „konstruktor” cos zapisuje, tworzy sobie projekt…. Kolejne utwory mają dorzucać kolejne kostki do całości, kolejne emocje, konieczności, jakąś logikę całości. Główne pytanie brzmi więc: czy proces tworzenia jest czystą mechaniką, czy niezbędny jest również „duch”, jakieś natchnienie? Stąd „Material Spirits”. Wydaje mi się, że po przesłuchaniu można sobie subiektywnie odpowiedzieć na to pytanie….Oczywiście jak wspomniałem, to tylko mój pomysł. Nienawidzę nachalnych interpretacji. Moją asekuracją jest okładka płyty – gdyby ktoś chciałby mi zarzucić niepotrzebną egzaltację, odpowiem „Spójrz na okładkę – przecież wszystko jest przez palce….”

Co w takim razie zainspirowało Cię do stworzenia tej historii? Książka, film, a może właśnie sztuka teatralna?

Ostatnia sugestia jest bardo dobra – Shakespeare, choć on raczej pchnął mnie dalej, niż zainspirował. Jeśli szukać jakiegoś impulsu – dopatrywałbym się chyba jednak filozofii. Trochę ryzykowna odpowiedż, bo łatwo na takiej płaszczyźnie się ośmieszyć. Wszystko, co wychodzi poza filozofię i jest tak nazwane może być później wytknięte…Tymczasem pytanie dotyczące kreacji jest praktycznie jednym z naczelnych w filozofii. Nie proponuję więc tu niczego nowego – „Material Spirits” to raczej próba zmierzenia się z tą sprawą. To tylko zarejestrowana w postaci dźwięku syzyfowa praca, spektakl ukazujący czyjeś zmaganie, nic więcej. Muzyka jest dla mnie wygodna swoją wieloznacznością – to różni ją od tekstu, z którego zawsze trzeba się potem wyspowiadać…

Ta płyta przypomina mi „Outside” Davida Bowiego. Każda kompozycja to jakby miks różnych styli, bardzo trudno całość jednoznacznie zaszufladkować.

Odpowiem trochę przekornie – dla mnie muzyka nie jest „Szuflandią”. Oczywiście zawsze można uogólniać, ale to chyba nie jest konieczne. Język nie jest dokładnym odwzorowaniem muzyki i stąd pojawiają się potem problemy. Z mojej perspektywy nie widzę takiej konieczności – tym bardziej, że nie jestem znawcą muzyki. Słucham naprawdę różnych rzeczy i często, gdy ktoś pyta, z przykrością stwierdzam, że nawet nie znam wykonawcy. Z drugiej strony, gdy staram się coś zmajstrować, albo jestem w trakcie – nie słucham niczego. To wynika tylko z czystej kalkulacji, aby nie odrywać się od jakichś założeń.

Dlaczego właśnie laptop, jako narzędzie muzyczne?

To w miarę prosty sposób na realizację pewnych pomysłów. Najbardziej cenię w tym urządzeniu to, że – pomijając kwestie techniczne – wystarczy dołożyć do niego tylko wyobraźnię. Słyszałem naprawdę sporo świetnych rzeczy zrobionych na zupełnie spartańskim sprzęcie. Na pewno wielkim plusem jest też sama możliwość edycji – sekunda po sekundzie jestem w stanie korygować, udziwniać, zmieniać każdy szczegół. Znudzi ci się syntezator, wybierasz perkusję, nie podoba ci się barwa głosu – modulujesz ją. Poza tym technika pozwala na to, że nie trzeba uporczywie klikać myszką – podłączasz kontroler, gitarę, czy czego tam dusza zapragnie. To prawdziwe muzykowanie – nie żaden substytut.

Do tego właśnie zmierzałem. Coraz więcej słyszę, że ludzie grający na laptopie to tylko „zwykli przypadkowi muzycy”. Jakie jest Twoje zdanie? Czy czujesz się muzykiem używając komputera, a nie klasycznego instrumentu?

Instrument, którym jest dla mnie laptop nie był nigdy źródłem jakiegoś kompleksu wobec wszystkich tzw. twórców używających żywych instrumentów. Sam nieraz używam takowych, pewnie w bardziej nieudolny niż wykształceni muzycy sposób, ale jednak i tu i tu wydobywa się dźwięk. Dalej już niech słuchacz oceni, co mu się bardziej podoba. Tak zwani przypadkowi gracze pojawiają się na obu z wymienionych płaszczyzn.

Komputer jest na pewno bardziej obecny w życiu człowieka niż np. harfa. Nie wiem jednak, czy jest to powód do zmartwień. Mnie to raczej cieszy. Z całej tej bezkresnej masy zawsze wyłania się kilku naprawdę zdolnych ludzi, którzy niosą na swych barkach coś naprawdę godnego szacunku. Ja w każdym razie takich zauważam i z przyjemnością słucham. Całe to przypadkowe towarzystwo absolutnie mnie nie zraża.

Jak to się stało ze znalazłeś się w gronie WEFowiczow?

Formalnie o przedsięwzięciu poinformował mnie i zachęcił zarazem Grzegorz Bojanek, którego znałem trochę wcześniej z Eta-label. Potem już w zasadzie wszystko potoczyło się z górki. Radio, koncerty, rozmowy, współpraca. To, co kiedyś wydawało mi się czymś naprawdę trudnym i nieraz pukałem się w głowę jak to zrobić – udało się zrobić „ot tak”. Ale to naprawdę dobrze – przełamałem swój wewnętrzny mit – że do takich rzeczy dochodzi się „życiowym męczeństwem”.

Właśnie wydałeś płytę. Zastanawiałeś się co dalej?

Dość szczęśliwie w perspektywie na najbliższych klika miesięcy nie powinienem narzekać na nudę. Dosłownie na dniach rozpocząłem współprace z Sin:Ned em w ramach CHOP 3 , czyli chińsko- polskim projekcie. Jest to dla mnie zupełnie nowe doświadczenie. Na bieżąca chwilę ciężko mi cos więcej o tym przedsięwzięciu powiedzieć – póki, co wytyczamy pewną jego wizję. Oprócz tego chciałbym nagrać kilka rzeczy z polskimi artystami. Zawsze mi się marzyło nagrać muzykę do jakiegoś krótkometrażowego filmu i takiego wyzwania również z przyjemności bym się podjął.

Życzę Ci spełnienia najskrytszych marzeń i konsekwentnego dążenia do celu! Do zobaczenia na koncertach!

Cała przyjemność po mojej stronie. Dziękuję za poświecony czasz i nerwy;)







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
3 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
miq
miq
15 lat temu

no właśnie czemu nie ma żadnej recy tej płyty?

more
more
15 lat temu

Wywiad klasa a muzyka powalająca… kto nie słyszał niech żałuje, bo poziom jaki pokazał Paweł jest bardzo wysoki!
Byle więcej takiej muzyki na naszej scenie – polskiej scenie…

p.s. Gdzie recenzja płyty??

aw
aw
16 lat temu

Wywiad świetny. Paweł pokazuje, że na prawdę człowiek bez muzycznego wykształcenia może zrobić świetną muzę. Fragmenty płyty były do posłuchania w audycjach WEF SIĘ (sitka.radio). Polecam całą płytkę.

Polecamy