Wpisz i kliknij enter

Nine Inch Nails – The Slip


Wraz z albumami „With Teeth” (2005) i „Year Zero” (2007) Trent Reznor osiągnął skaliste dno własnych możliwości, od którego całkiem sprawnie odbił się w tym roku, wydając „Ghosts I-IV” – swego rodzaju dziewięciocalową wersję „Selected Ambient Works vol. 2” (artysta niegdyś wymienił słynną płytę Aphex Twina jako jedną z najlepszych w historii). Na najświeższej produkcji opatrzonej trzema dobrze znanymi literami, Gwoździe zatrzymują się w połowie drogi pomiędzy dnem a przestworzami, lecz coś wyraźnie ciągnie je w dół.
„Dziękuję za wasze nieustanne i lojalne wsparcie na przestrzeni lat – tym razem ja stawiam”, napisał Reznor do fanów na swojej stronie i na jej łamach (www.nin.com) podarował im siódmy studyjny krążek za darmo. Jest to chyba jedyny uczciwy element w zachowaniu artysty, ponieważ cała ważniejsza reszta, czyli muzyka, pachnie kabotyństwem. „The Slip” to Nine Inch Nails w pigułce o dobrze znanym, lecz bardziej mdłym smaku, o czym świadczy niemal każdy z utworów. Każdy z nich bowiem przywodzi na myśl poszczególne okresy z twórczości projektu, począwszy od „The Pretty Hate Machine” z 1989 roku, poprzez „The Downward Spiral” i „The Fragile” i na ostatnich dokonaniach skończywszy. Wszystko to słyszeliśmy już setki razy, tyle że w dużo ciekawszym, bo świeższym wykonaniu. Reznor nawet nie stara się ukryć zmanierowania i rutyny, mówiąc ściślej: on nie stara się pod żadnym względem. Najsłabszym ogniwem spajającym całość nie jest jednak muzyka, momentami zdradzająca resztki wyobraźni (instrumentalne „999,999” i „Corona Radiata”), lecz teksty.

„Discipline”


Liryka nie wychodzi poza utarty, a właściwie wytarty schemat przeciętnej piosenki NIN, oscylując wokół niezmiennie tych samych tematów ujętych w niezmiennie te same zbitki słowne: „I dont feel anything at all”, „After all this time / And I still havent found my place”, „What youve become / bet you didnt think / it would happen to you / all used up” i mój faworyt: „Put the gun in my mouth / close your eyes / blow my fucking brains out”. Brzmi znajomo? Z pewnością. Może po prostu Reznor posłużył się techniką cut-ups, stosowaną zarówno przez pisarzy i poetów (Tristan Tzara, Brion Gysin, William S. Burroughs), jak i muzyków (David Bowie, Genesis P-Orridge, Thom Yorke)? Może pociął swoje stare teksty i zapisy nutowe utworów, włożył je do kapelusza i za zamkniętymi oczami posklejał ze sobą te, które przypadkowo wyciągnął? Niezależnie od metody twórczej, rezultat jest opłakany.
Zagorzali fani prawdopodobnie pokochają „The Slip”, bo to kolejna płyta ich ulubionego NIN, całkowicie przewidywalna i zachowawcza. Rzeczywiście, idealny prezent dla ortodoksyjnych wielbicieli, i chyba tylko dla nich. Osobiście jestem mocno znudzony takim graniem – Trent już dawno przestał być wiarygodny w roli Chrystusa dźwięków, a i muzycznie nie ma nic ciekawego do zaoferowania. Odgrywając ciągle ten sam wystudiowany teatr niedojrzałości i obsadzając się w roli wiecznego cierpiętnika, 43-letni stateczny biznesmen coraz bardziej przypomina karykaturę samego siebie. Przynajmniej tym razem nikt nie każe nam płacić za to wątpliwej wartości przedstawienie.
2008







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
broken fragile nail
broken fragile nail
14 lat temu

Po przesłuchaniu The Slip w 5 punktowej skali daję 4. Podoba mi się ta płyta, jest dla mnie mocno rocknrollowa. Mam dość nin ala emmo 🙂 Reznor nie może nagrywać kolejnych fragile czy spiral. Dla mnie The Slip to 40 parę minut rozrywki. Nie chcę robić z tej muzyki misterium 🙂 jednak podoba mi się. Idealna do słuchania w aucie. Będę brał cie… w aucie :))))

flagisse
flagisse
15 lat temu

Trentowi juz się zwyczajnie mówiac poprostu nie chce.Jego ostatnie nieudolne dokonania daja sie wyjaśnic głownie lenistwem niz utratą talentu.Nie tyle obchodzi już go muzyka co biznes.Latami wczesniejszej ciezkiej pracy nabył sobie fanatycznych klientow ktorzy pracuja teraz na jego emeryturę.Po ostatnich dziełach jest tego jak widac bardzo swiadom i to do tego stopnia że przekracza granice dobrego smaku artysty na jego poziomie.Nazwałbym to już nawet bezczelnoscią..

Sempoo
Sempoo
15 lat temu

+Discipline i Head Down (stwierdzone autorytatywnie).

bu
bu
15 lat temu

@ splinterx:
Wilson? może i Bass i Continuum są powalające, ale z drugiej strony Stef nadal bawi się w Porcupine Tree, które już dawno przestało wyczyniać wspaniałe rzeczy, a gra na modłę progmetalowonudziarską, jak większość nastoletnich kapel podwórkowych. gdzie tu artyzm? dla mnie to oczywista regresja.

bu
bu
15 lat temu

faktycznie, o ile Ghost zaostrzyło mi apetyt na NIN, bo wydawnictwo całkiem pociągające, o tyle The Slip to kompletna tandeta. rozumiem, że Reznor ma kasę i talent do eksperymentów, ale nie jest żadnym P-Orridgem ani innym Balance m, żeby mu do zawsze wybaczać. w wersji agresywno-dołującej był przekonywujacy, ale to było kilkanaście lat temu. ech, litości.

splinterx
splinterx
15 lat temu

a mnie letting you rozwala kompletnie:) ale zgoda w sumie. Bo rozważając czy kupiłbym płyte gdyby wydał ją w oficjalnym (płatnym i to mocno) obiegu, doszedłem do wniosku typu don t think so . Tyle że z idiotycznym stwierdzeniem że NIN powinno przestać istniec po fragile (genialnym wszak!) trudno sie godzić. Mimo iż nie jestem fanem NIN bo totalnie oddałem się micro-mini-dubowo-clickowej elektronice:) to i tak są lata świetlne przed innymi artystami również na tej stronie promowanymi. Poza tym opinia pana Kaczmarskiego czy kolegów komentujących czym jest dla mnie? skoro tej płyty i ghosts słucha namietnie i wychwala Steven Wilson. Artysta! że niby co? imbecyl? nie zna się w przeciwieństwie do was? posluchajcie bass communion lub continuum. D..ę urywa.

RadeK
RadeK
15 lat temu

Slip to kolejny dowód na to że Reznor już dawno powinien zawiesić działalność NIN (czyt. po wydaniu Fragile). Nowym utworom brakuje lata świetlne do tak doskonałych utworów jak choćby Closer czy La Mer . Kompozycje na Slip brzmią wręcz jak tandetne disco przepuszczone przez przester. Fatalne.

T.a
T.a
15 lat temu

Zgadzam się w pełni z Panem recenzentem. Na nowe NIN nawet Magnosil nie pomoże.

Polecamy