„Pewne sekwencje EP to zapis fuzji zaprogramowanych brzmień samplowanych z instrumentami klasycznymi, chropowatych 8-bitowych brzmień z barwami akustycznymi. Proste, oparte na repetycjach cykle są podstawą dla kameralnych, minimalistycznych struktur. Pewne sekwencje EP to surowy reportaż z mrocznej podróży do pustych miejsc”, Noon dla Asfalt Records
Na „Bleak Output” i „Grach studyjnych” Noon po prostu puszczał ciągle oko do różnych kumatych ludzi i w pewnym momencie poznawania tych płyt śledzenie źródeł sampli i bezpośrednich inspiracji było naprawdę wymagającym wyzwaniem. Kto mu sprostał natknął się zapewne na wiele ciekawych rzeczy, sięgających w ogóle początków popularnej muzyki rozrywkowej w Polsce, ale mógł też uwierzyć, że jest w tym kraju producent, który słucha Sylviana i Fennesza. To budziło coś w rodzaju dozgonnej sympatii i wdzięczności (tutaj szczególnie za otwarcie na polskie retro), co, obok po prostu broniącej się samej w sobie muzyki, zapewniło twórcy stosunkowo szeroki odbiór.
Jaki kolejny krok podejmuje Noon? Znika na lata i pojawia się bez zapowiedzi z EPką, która w przeciągu niespełna dwudziestu minut swojego trwania nie daje żadnego reprezentatywnego toru dedukcji, co do rejonów jakie eksplorować mógłby ewentualny longplej. Muzyka zawarta na „Pewnych sekwencjach” świadczy w dużym stopniu o odcięciu się od wcześniejszych dokonań, a w przypadku Noona, twórcy, który sam stworzył dla siebie niszę i ją wyeksploatował, nawet taki ewentualnie autodestrukcyjny symptom świadczy o podjęciu rozwoju artystycznego. Właściwie spośród wachlarza technik wykorzystywanych na dotychczasowych albumach, Noon zostawił sobie tylko atmosferyczny, nasycony oddechem klimat i 8-bitowy sound.
Po przytoczonym w ramach wstępu autokomentarzu, można by się spodziewać Noona mrocznego, eksperymentującego z ambientem, depresyjnie imaginacyjnego. I takie wrażenie można wynieść z dwóch pierwszych utworów. „Esiane” i „Etron” obiecują najwięcej modyfikacji w mikołajowym stylu i jako kawałki inicjalne, zachęcające do dalszego odsłuchu, po prostu się sprawdzają: tajemnicze damskie wokale, podkład, drobne inkrustacje w kanałach, lekko jazzowy klimat „Etron” z pozoru obiecują gęstą muzykę, ale w praktyce uderza minimalizm tych kawałków. Tak przestrzennych utworów nie było dotychczas w katalogu Noona i nigdy wcześniej nie było uzasadnionym tworzenie dlań oddzielnej kategorii noon-hopu. Te proste spostrzeżenia, poparte rosnącym z każdym odsłuchem, wrażeniem nieludzko precyzyjnego operowania detalami dopingują do słuchania „Pewnych sekwencji” jak najbardziej świadomie.
Szkoda więc nudnawego wypełniacza w postaci „Hoken”, żal też przerywników – parosekundowych, ale jednak zauważalnie niepotrzebnych outr, które skutecznie wybijają słuchacza z wrażenia odbioru jakiegoś konkretnego konceptu. Tego typu błędy mogą jednak, uzupełnione szerszym kontekstem, zniknąć na długogrającym albumie, szczególnie że już w obrębie samej EPki z niedociągnięciami radzą sobie pozostałe „So/raw” i „Warsaw Sun” – delikatne, lekko IDMowe utwory nasuwające na myśl starsze utwory Noona w wersjach o obniżonym tempie.
Jeśli pojawi się cały album i uda się zawrzeć na nim sensowną narrację, o której mowa w autorskim komentarzu („reportaż z mrocznych podróży do pustych miejsc”), polski rynek płytowy wzbogaci się o interesujące wydawnictwo muzyka łączącego doświadczenie z progresem. Wszystko jasne. Dlaczego nie potrafię pozbyć się skojarzenia z „Mieczykami, skalarami, neonami” Myslovitz? Przez to, że polscy artyści udowadniają, że ludzie się nie zmieniają? Przez to, że obu płytom brakuje momentu eksplozji, a całość czasu trwania w obu przypadkach wydaje się być przygotowywaniem słuchacza na odsłonę sekretu? Nie wiem. No i dobrze, miała być tajemnicza EPka i jest tajemnicza EPka.
2008
![](https://nowamuzyka.pl/images/F..jpg)
Hoken nudniawy zapelniacz????? hahahahaha
Ktos kto pisal te recenzje… chyba czesciej slucha muzyki na dyskotekach w sobote… wez czlowieku…
Generał, słyszałeś kiedyś o logice? W swoim rozumowaniu dopuściłeś się odwrócenia kierunku implikacji i paru innych jeszcze scholastycznych sofizmatów. Mniejsza o to, musiałbym odczuwać potrzebę dowartościowania siebie, żeby odpowiedzieć, że jest nieciekawa, hi-hi Generał!
Dobre: płyta jest ciekawa chociażby z tego względu, że nie wszystkim się podoba.
A Twoja dziewczyna jest ciekawa czy nieciekawa?
ciekawa to byla zanim ja kupilem:)
luke, czemu tak się upierasz? płyta jest ciekawa chociażby z tego względu, że nie wszystkim się podoba.
płyta naprawdę zbyt słaba jak na Noona
tęsknię za drogą którą przyjął na Bleak output
plyta jest cienka…
Płyta w ISTOCIE, powtarzam – w ISTOCIE jest bardzo fajna!
Yeah, przeczytałem gdzieś o tym niedawno, no i zwyczajnie szkoda. Dobrze, że strzelam prozaka już przed dziewiątą. Pozdro.
rozczaruje recenzenta: longplaya nie bedzie. a juz na pewno nie w takim klimacie, bowiem, jak donosi noon na swojej stronie internetowej, te 5 utworow to pozostalosci po sesjach z ktorych reszta materialu zostala celowo zniszczona. sorry..
wybrnął.
brzmi frapująco momentami.
stachursky niez;e sobie radzi…
co do lepszych: wielu jest mlodych wzorojacych sie na noonie i sa czesto niegorsi,czsem lepsi…holdcuta nie uwazam rowniez z guru…troche jestem znudzony ta sytuacja…ale to tylko moje subiektywne bla bla
trochę za dużo słów jak dla mnie. ciężej się tak czyta.
zapowiadał kolejne nagrania, więc nie tak zupełnie królik z kapelusza.
czy klimat to technika?
plus za ciekawe skojarzenie z myslovitz.
Myślę, że to zamierzone działanie, przedszkole może wynikać z samej rzeczonej 8-bitowości 🙂 Tak bez spinki: wymień tych lepszych w kraju, chętnie się zapoznam (i Holdcut się nie liczy).
moim zdaniem Noon ma talent do diggingu w samplach winylowych….zabawa z 8 bitowymi kawalkami wychodzi mu jedynie jak u przedszkolaka…zawiodlem sie…sa lepsi w kroju
So/Raw mi osobiście przypomina pierwsze utwory Noona, więc może faworyzujesz go na zasadzie miłej pamiątki po BO i GS. Ale masz dużo racji – widać, że to są jego klimaty i po prostu ma najwięcej doświadczenia w robieniu tego typu motywów (operowanie samplem szczególnie mam tu na myśli). W sumie nie oceniam tej EPki AŻ TAK muzycznie, bo jej głównym plusem jest właściwie to że po prostu jest – Noon żyje, płytka zachęca do czekania na cały album, jest to uroczy duet faktów. Pozdro.
Dobry materiał, ale nic więcej w moim odczuciu. Jak na Noon a – za mało. So/Raw , to mój faworyt.