Wpisz i kliknij enter

Piano Magic – Part Monster


Wraz z dystyngowaną okładką dostajemy od Piano Magic również porcję eleganckiego rocka, budzącego skojarzenia ze sporym zastępem nienowych już brzmień. Skonkretyzowanie elementów wpływających na brzmienie tego składu nigdy nie było jednak zadaniem łatwym – szczególnie po odejściu z szeregów 4AD. Na „Part Monster”, najostrzejszej bez wątpienia płycie w dorobku załogi Johnsona, wyłuskać dają się wpływy takich kapel jak Calla, Durutti Column, Talk Talk oraz awangardowa mutacja paru utworów Porcupine Tree. Przede wszystkim jednak daje się zauważyć, że Piano Magic po raz kolejny podjęli próbę eksploracji nowej dla siebie stylistyki i realizują to zamierzenie, czerpiąc ze swojego dotychczasowego dorobku jedynie rzeczy pierwszej potrzeby. Z „Low Birth Weight” wzięto post-rockowe instrumentarium, nienachalną chwytliwość zaczerpnięto z avantpopowego „Troubled Sleep of” i w końcu poprzedzające „Part Monster” „Disaffected” położyło grunt pod niespotykaną u Piano Magic dynamikę.
Ostatecznie otrzymujemy nową jakość dla samego zespołu, a dla słuchacza po prostu porcję solidnego grania o posmaku gęstej, chropawej psychodelii przetykanej niekiedy urzekającymi balladami. Ta dychotomia rzuca się w oczy także na płaszczyźnie odbioru stricte emocjonalnego: podawane są bowiem naprzemiennie rzężący, wściekły smutek oraz pastelowe rozmarzenie, skłaniające do wyizolowania ciała astralnego na drodze chłodnej maligny. Weźmy dla przykładu dwa reprezentatywne dla całości wydawnictwa utwory.
Otwierające przygodę „The Last Engineer” to oczywisty nośnik niespodzianki: Piano Magic gra rockowy kawałek na fajnej perce, melodyjnej gitarze i mrocznym basie. Kawałek ściśle radiowy, kaptujący nowych fanów i tych, którzy znali zespół wcześniej, ale nie odnaleźli w jego twórczości potrzebnej dynamiki. Wizję skrajnej przystępności psuje tylko szalone, psychodeliczne outro, w pomysłowy sposób odświeżające stare dobre czasy, sprawnie radzące sobie z dźwiękową interpretacją liryku. W tej kwestii można zaobserwować kolejną nowość: nigdy wcześniej Piano Magic nie zostali wciągnięci w orbitę zespołów czysto urbanistycznych. Zazwyczaj sterujący się w stronę bajkowości („Troubled Sleep of”) lub przeszłości (concept album o I wojnie światowej – „Artists Rifles”) tym razem ośrodek narracji umieszczają w industrialnym otoczeniu przemysłowego miasteczka, fabryk i ludzkiej ciżbie. „I feel alone in the city / I feel alone in the crowd / I try to listen to reason / But the city’s too loud” – tekst odzwierciedlają beznamiętne, choć podszyte wściekłością dźwięki wyzwalające się dopiero w outrze, tym bardziej uwiarygodniającym niemożność wyzwolenia się z labiryntu miasta, bo proponującego parę sekund oddechu w postaci zmiany tempa, przestrzennych talerzy i delajów.
Skrajnie odwrotna atmosfera „Soldier Song” pozwala zbudować kompletny obraz albumu. Tym razem Johnsona za mikrofonem zastępuje Angele David-Guillou roztaczając statyczny, zmierzchowy obrazek opuszczonego człowieka, znajdującego się być może o krok od śmierci, powoli odżegnującego się od samoświadomości. Efemeryczne dźwięki na pierwszym planie i rwane, rozpływające na drugim kooperują z wycofanym wokalem przypominając rytmiczny ambient-pop, rozgrywany w piosence Low „Home” („Secret Name”). Podobne skoki nastroju towarzyszą odbiorcy przez cały album, aby znaleźć ujście w finalnej miniaturce tytułowej – barokowo mrocznej i surrealistycznej.
Można wspomnieć o paru jeszcze innych utworach wyróżniających się na tle całego dorobku Piano Magic (pieprzone „The King Carnot Be Found”!), można napisać o odświeżającej produkcji faceta dotychczas kojarzonego z Laiką, i pewnie wiele innych rzeczy też można byłoby napisać, ale najistotniejszy wydaje się fakt, że ów rok 2007 nie upływa na samych chybionych reunionach dinozaurów i nieudolnych próbach młodziaków. „Part Monster” jest przykładem solidnego, absolutnie nie rzemieślniczego grania, proponowanego nam przez osłuchanych, doświadczonych artystów.
2007







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy