Wpisz i kliknij enter

Poszukując środka – rozmowa ZenLu z Grzegorzem Bojankiem

W Chinach jest obecnie niewielka ilość ludzi, którzy słuchają eksperymentalnej muzyki gdyż jest ona dość młodym zjawiskiem. Nie ma zbyt wielu artystów jak i słuchaczy. Stan ten ulega jednak ciągłej zmianie na lepsze. ZenLu: pochodzący z miasta Shenzhen przedstawiciel młodego pokolenia chińskich eksperymentatorów. Zajmuje się głownie nowoczesną muzyką elektroniczną, taką jak ambient oraz nosie. Występował na wielu festiwalach promujących laptopową elektronikę. Jego albumy dostępne są na stronach labeli internetowych, takich jak www.audiotong.net czy www.etalabel.com – całkowicie za darmo! Właśnie zakończył swoje występy podczas NEW VISION ARTS FESTIVAL w Hong Kongu.

Grzegorz Bojanek – oprócz tego, że jest nauczycielem w naszej szkole to: hobbystycznie zajmuje się tworzeniem oraz promocją nowych brzmień z zakresu eksperymentu elektronicznego, intelligent techno, idm, ambientu i dark ambientu. Wielokrotnie występował ze swoim projektem muzycznym na scenie Narodowej Galerii Zachęta oraz na falach BIS Polskiego Radia, by teraz poświęcić się pracy studyjnej i promocyjnej. Do tej pory dzięki jego działaniom udało się wypromować takich młodych twórców jak MIlipop (l. 20 – Wrocław), Krypton (l. 21 – Szczecin), An On Bast (l. 29 – Poznań) i wielu innych. Doświadczenia z jego współpracy z muzykami na całym świecie pozwoliły na rozwinięcie projektu ChoP, w którym wraz z ZenLu starają się pokazać muzykę łączącą kulturę europejską z kulturą dalekiego wschodu, opartą na field recordingu i organicznym ambiencie.

„Poszukując środka…” – rozmowa ZenLu i Grzegorza Bojanka
ZenLu: Chińska publiczność mogła podziwiać koncerty polskich artystów dzięki inicjatywie „artyści polscy w Chinach”. Zdajemy sobie sprawę, że polska kultura i sztuka zyskała wysoki status na całym świecie. Jako artysta pochodzący z Polski, jaki jest twój stosunek do polskiej sztuki, szczególnie na polu eksperymentalnej muzyki elektronicznej i muzyki progresywnej?
























Grzegorz Bojanek: Zdaję sobie sprawę z tego, że polscy eksperymentatorzy są znani w Chinach, pewnie nawet lepiej niż w Polsce. Prawdopodobnie dzięki temu polska publiczność cały czas próbuje dowiedzieć się czegoś więcej o nowoczesnej chińskiej muzyce. Nie mam pojęcia jak to działa, że oba te kraje tak się przyciągają – być może odległość i różnorodność naszych kultur ma tu jakieś znaczenie. Oba kraje są od siebie tak bardzo oddalone, a kultury naszych krajów tak się od siebie różnią, że działa tu zasada przyciągania się przeciwieństw i możliwe jest tworzenie nowej jakości. Trudo mi sprecyzować jak odbieram polską muzykę eksperymentalną, być może dlatego, że sam staram się być jej częścią, zarówno jako kompozytor jak i wydawca. Zdaję sobie sprawę z faktu, że w naszym kraju jest naprawdę spora liczba młodych ludzi, którzy wiedzą jak tworzyć dobrą muzykę na światowym poziomie jednakże nasz rynek niestety cały czas koncentruje się na „wielkich” gwiazdach promowanych przez tzw. majors, czyli wielkie wytwórnie płytowe. I niestety niewielu jest takich zapaleńców, którzy chcieliby promować muzykę eksperymentalną. To na prawdę jest ciężka praca. Najciekawsze jest to, że nasi undergroundowi artyści są często bardziej popularni w innych krajach Europy. Jest to chyba problem naszej mentalności i podejścia – zwyczajnie trudno jest zmieniać nasze przyzwyczajenia, mało komu chce się poszukiwać i odkrywać coś nowego w muzyce. Mogę śmiało powiedzieć, że patrząc globalnie, polski słuchacz jest leniwy i niewielu jest takich, którzy chcą znaleźć takie dźwięki, które spowodują, że zaczną myśleć, a nie tylko słuchać – albo gorzej – tylko słyszeć.

Czy podobnie jest w Chinach? Surfując po Internecie można znaleźć informacje o wielu koncertach artystów eksperymentalnych. Dużo więcej niż w Polsce. Kto przychodzi na takie koncerty – czy są to tylko młodzi ludzie? A ty jako artysta wywodzący się z kręgów eksperymentu, czy żyjesz z tworzenia i grania muzyki, czy jest to dla ciebie tylko hobby – jak dla większości Polaków zajmujących się takimi działaniami?

ZenLu: W Chinach jest obecnie niewielka ilość ludzi, którzy słuchają eksperymentalnej muzyki gdyż jest ona dość młodym zjawiskiem. Nie ma zbyt wielu artystów jak i słuchaczy. Stan ten ulega jednak ciągłej zmianie na lepsze. Nie ma zbyt wielu koncertów w Chinach. W Pekinie jest kilka scen, które pokazują muzykę z pogranicza eksperymentu każdego tygodnia. Czasami podobne rzeczy dzieją się w Szanghaju i innych miastach. Można więc śmiało powiedzieć, że to Pekin jest głównym ośrodkiem działań dla eksperymentatorów. Publiczność na koncertach to głównie ludzie bardzo młodzi.
Jeśli chodzi o mnie to mieszkam w Shenzhen, niedaleko Hong Kongu. Pracuję w biurze pewnej gazety i zajmują się obróbką danych i ich analizą, więc tworzę i gram koncerty tylko w wolnym czasie. W dzisiejszych czasach naprawdę trudno jest tworzyć muzykę eksperymentalną i zarabiać tym na życie, więc muszę gdzieś pracować. Właściwie inni twórcy mają podobne problemy. Nie mamy żadnej fundacji artystycznej w Chinach i prawie żadnego wsparcia, musimy więc tworzyć na zasadzie Do-It-Yourself.
























W Chinach jest naprawdę wielu fanów polskiego kina, a wasz kraj dał światu wspaniałych twórców, takich jak Krzysztof Kieślowski, Roman Polański, czy Andrzej Wajda. Co możesz powiedzieć o aktualnym stanie kina polskiego, edukacji filmowej i rynku. Czy Polska wspiera jakoś rozwój dobrych filmowców, czy raczej nie?

GB: Sławni artyści, których wymieniłeś są nadal bardzo popularni w naszym kraju. Prawie wszyscy młodzi twórcy filmowi twierdzą, że są to ich mistrzowie. Chociaż wpływ owych wielkich nazwisk na polski przemysł filmowy był bardzo silny, pojawia się wielu reżyserów, którzy próbują odnaleźć swoją własną drogę. Mamy wiele festiwali, takich jak np.: „Era Nowe Horyzonty”, które pokazują młodych, często bardzo eksperymentalnych twórców. Nawet są dzięki takim festiwalom wspierani finansowo. Oglądałem kilka z tych nowych filmów w polskiej telewizji i muszę przyznać, że polskie młode kino jak i kino eksperymentalne ma się coraz lepiej. Pojawia się też sporo artykułów w Polskiej prasie, że być może rok 2006 to tak bardzo oczekiwany rok przełomu dla naszego przemysłu filmowego. Największy festiwal polskich filmów, który co roku odbywa się w Gdyni, udowodnił, że nowe pokolenie reżyserów w końcu dochodzi do głosu i ma coś ważnego do powiedzenia. Na potwierdzenie tych słów trzeba wspomnieć choćby dwa ważne filmy tego festiwalu, czyli „Plac Zbawiciela” Krzysztofa Krauze i Joanny Kos-Krauze oraz „Wszyscy jesteśmy Chrystusami” Marka Koterskiego.

Jeśli mowa o przemyśle filmowym to muszę przyznać, że Chiny w tym względzie dawno przebiły Polskę. Osobiście bardzo interesuje mnie całe kino dalekiego wschodu i staram oglądać wszystko co dociera na nasz rynek. Ogromna popularność chińskiego kina rozpoczęła się prawdopodobnie od spektakularnego oscarowego sukcesu „Przyczajonego tygrysa i ukrytego smoka”. Uwielbiam też „Hero” z Jetem Li, który musze zaliczyć do dziesiątki moich najlepszych filmów. Filmy te pokazują choć po części odmienną mentalność dumnego narodu chińskiego. Jednakże wszyscy dobrze znamy wielkie produkcje. Czy mógłbyś powiedzieć coś o filmach z mniejszym budżetem. Czy są w Chinach młodzi reżyserzy, którzy próbują eksperymentować na polu formy, scenariusza, czy zdjęć? A jeśli są, to czy wspierają się muzykami eksperymentalnymi, którzy komponują muzykę do ich filmów?

————————–
























ZenLu: W tym roku pojawiło się w Chinach kilka mniejszych produkcji, o niewielkim budżecie: Wang Chao “Anyangde Guer”, Jia Zhangke “Xiao Wu”, Detvo Cheung “Blood sex tape”, Du Haibin “Along The Railway”, Cao Fei “San Yuan Li”… a są przecież jeszcze tacy młodzi reżyserzy jak: Jia Zhangke, Du Haibin, Cao Fei, Zhang Yuan, Wang Xiaoshuai, Yu Liwei, etc. No i muszę powiedzieć, że właśnie oni bardzo często posiłkują się pracą muzyków eksperymentalnych przy tworzeniu swoich filmów. Dobrym przykładem może być choćby soundtrack muzyka Li Chin Sung’a do filmu Cao Fei Pt.: “San Yuan Li”.

Czy istnieją jeszcze jakieś ograniczenia dotyczące sztuki po transformacjach politycznych w Europie Wschodniej? Czy na polski rock & roll maja bardziej wpływ zjawiska folkowe, czy raczej muzyka Zachodu?

GB: Transformacja polityczna przyniosła nam całkowitą wolność wypowiedzi. Nie ma cenzury a ludzie mogą wreszcie tworzyć to co chcą. Czasem galerie, szczególnie sztuki nowoczesnej, miewają problemy z wystawianiem dzieł, lecz raczej są one związane z protestami środowisk religijnych, które dotyczą moralnych aspektów wystawianych dzieł, a tak poza tym to raczej nie ma żadnych problemów. Jesteśmy wolni i możemy tworzyć co chcemy. Prawdą jednak jest, że nie ma zbyt wielu chętnych do wspierania artystów zajmujących się sztuką „trudną”. A sfery rządowe, czy samorządowe raczej nie są zainteresowane wspieraniem muzyki niezależnej. Ale na szczęście mamy nowoczesne media, takie jak internet, strony myspace, czy niezależne net-labele, które pozwalają na pokazanie nowej sztuki, a czasem nawet na jej sprzedaż.
Ciężko powiedzieć, czy na Polski rock & roll wpływ ma nasza muzyka folkowa. Mamy cały gatunek, który zaistniał kilka lat temu, a zwie się modern-folk (czy jakoś tak). Mamy wiele zespołów, które sprzedają tysiące płyt i grają wielkie koncerty za ogromne pieniądze. Więc chyba tak – polski folklor wpływa na rocka. Ale mam wrażenie, że nadal chyba większy wpływ ma na niego muzyka zachodnia.

Ale wracając do transformacji politycznej. To interesujące, że Chiny, chociaż nadal są krajem socjalistycznym, maja tak wielki potencjał, szczególnie wśród młodego pokolenia, które zajmuje się sztuką nowoczesną. Czy w waszym kraju istnieje cenzura? Czy w jakiś sposób jako artyści jesteście kontrolowani przez rząd? Czy istnieje jakiś system inwigilacji, który jest wykorzystywany przez rząd do sprawdzania młodych twórców?

ZenLu: W Chinach artyści nie mają zbyt wiele przestrzeni do tworzenia sztuki, np.: filmowej czy dźwiękowej. Przecież tak jak zauważyłeś, nadal żyjemy w kraju socjalistycznym. Nasz rząd ma wiele instytucji, które ograniczają rozwój młodych artystów (szczególnie tych, którzy angażują się politycznie). Krajowy Urząd ds. Radia i Telewizji to nasz system inwigilacji, który w szczególności kontroluje sztukę filmową. W tym roku młody chiński reżyser LOU Ye pokazał swój nowy film ” Yuan Ming Yuan” na festiwalu w Cannes. Widownia bardzo dobrze odebrała ten film. Kiedy wrócił do Chin wspomniana instytucja stwierdziła, że nie może nakręcić nowej produkcji przez kolejne 5 lat, aż do roku 2011 ! A to tylko dlatego, że nigdy nie przepuścił swojego filmu przez system kontroli. W środowisku filmowym moglibyśmy odnaleźć więcej przykładów tego typu.
Jeśli chodzi o muzykę, rząd ocenzuruje Ci słowa lub okładkę. Nie wolno śpiewać o polityce, na okładce żadnej erotyki – tego typu sprawy…

Ilu młodych eksperymentujących muzyków można znaleźć w Polsce? Jak utrzymujecie ze sobą kontakty? A co z koncertami? Gdzie najczęściej gracie, w galeriach, klubach, innych miejscach związanych ze sztuką?
























GB: Czasem wydaje mi się, że nasz graj bardziej obfituje w twórców eksperymentu muzycznego niż w słuchaczy. To może dziwne, ale tak, prawie wszyscy słuchacze tego typu muzyki coś tam w domu sobie tworzą na boku. Czasem lepiej, czasem gorzej, ale poszukują. Twierdzę, że najmłodsze pokolenie maniaków komputerowych jest najbardziej aktywne na tym polu. Mimo to nadal wielu młodych ludzi nigdy nie słyszało eksperymentalnych dźwięków a to dlatego, że popowa papka wylewa się ze wszystkich głośników, które ich otaczają.
Jeśli chodzi o muzyków, to kontaktujemy się ze sobą głównie za pośrednictwem sieci. Istnieją świetne fora internetowe, gdzie bez przerwy trwa burzliwa wymiana wiedzy i doświadczeń. Myśląc o miejscach, w których pojawiają się koncerty eksperymentalne to chyba ciągle na pierwszym miejscu są kluby. Ale są też pewnie i galerie sztuki nowoczesnej, które zapraszają ich do zaprezentowania swoich dźwięków.

Pracujemy aktualnie nad projektem muzycznym, który łączy tak odległe światy: świat Dalekiego Wschodu i świat Europy Środkowej. Nasze kultury różnią się od siebie, mamy odmienną historię, doświadczenia, ale muzyka którą udało nam się stworzyć okazała się niezwykle spójna. Mówią, że to organiczny ambient. Jak podoba Ci się to co udało nam się stworzyć? Czy możesz powiedzieć, że po tym doświadczeniu lepiej rozumiesz ludzi mieszkających w Polsce?

ZenLu: Wydaje mi się, że muzyka to język międzynarodowy, i pomimo tego, że ja jestem w Chinach a Ty w Polsce możemy znaleźć wspólne porozumienie właśnie na polu jej tworzenia. Zarówno zderzenie jak i wzajemny wpływ kultury zachodu i wschodu to coś naprawdę interesującego.

GB: Dzięki – miło było porozmawiać na tak wiele intrygujących tematów.

ZenLu: Do następnego spotkania – niebawem kolejny projekt polsko – chiński zagra nowymi dźwiękami. Kolejni twórcy już pracują nad nowym materiałem.

GB: Właśnie dlatego warto było zrobić ten pierwszy krok– po to by zrozumieć się lepiej i tworzyć nową jakość.







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
3 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
x
x
17 lat temu

Uwaga redaktorska: pierwsze zdanie od góry na konńu – NOISE, a nie NOSIE, można mieć coś w nosie np…:)

MARCIN
MARCIN
17 lat temu

Cieszy że są ludzie którym się chce robić poprostu swoje nie patrząc na kasę….itp….
A trzeba stwierdzić że pochodzą
z różnych
krajów.Różnice…kulturowe…mentalne religijne..obyczajowe…
dość znaczące…….a tu proszę symbioza i zrozumienie w postaci CD……z naprawdę interesującą muzyką.. GORĄCO POLECAM!!!!!

piotr tkacz
piotr tkacz
17 lat temu

kilka kawalkow artystow z chin jest na tej netlabelowej skladance:
http://edogm.free.fr/releases/edo013/index.html

Polecamy