Wpisz i kliknij enter

Robotobibok w Poznaniu – 28 04 2006

Na przekór głosom o zakończeniu działalności pod szyldem Robotobibok, zespół koncertuje i ma się, co widać było np. na koncercie poznańskim, całkiem dobrze. Członkowie tworzą nowe kompozycje, które właśnie teraz są ogrywane, czyli testowane na słuchaczach, niejako sprawdzane praktyce.     Na przekór głosom o zakończeniu działalności pod szyldem Robotobibok, zespół koncertuje i ma się, co widać było np. na koncercie poznańskim, całkiem dobrze. Członkowie tworzą nowe kompozycje, które właśnie teraz są ogrywane, czyli testowane na słuchaczach, niejako sprawdzane praktyce.























    Zmianie składu – odszedł gitarzysta, towarzyszy też zmiana brzmienia, ale tylko w pewnym stopniu. Dalej mamy świetne zgranie sekcji – z rozgadanym, momentami wręcz demolującym stylem Suchara i czujnymi dopowiedzeniami Ożóga, która stanowi podstawę dźwigającą próby odważniejszych zagrywek i skomplikowanych pomysłów. Co wcale nie znaczy, że sekcja akompaniuje tylko, wręcz przeciwnie – ona żyje własnym życiem i dostarcza energii kompozycjom.

    Największą nowością w grze wrocławskiego bandu jest wibrafon. Ten instrument zwykle kojarzy mi się z rozleniwionym, przyjemnym brzmieniem i podobnie było wczoraj. Grający na nim Marcin Ciupidro zwykle miał za zadanie ubarwiać tematy, zresztą chyba niełatwo byłoby używać partii tego instrumentu jako elementów konstrukcyjnych.























    Nie mogę nic zarzucić muzykowi – poza rozbudowywaniem palety barw utworów, zaprezentował też grę bardzo czujną, dynamiczną. Umiał wejść w interakcję w pozostałymi członkami zespołu, ale nie dał im się podporządkować i choć jego improwizacje nie były spektakularne, to ciekawie wpisywały się w całościowy pomysł na grę.

    Jak sądzę po odejściu dotychczasowego lidera, pozostali członkowie musieli przemyśleć swoją wizję istnienia zespołu i jego rozwoju – wybrali odważne parcie naprzód. Przykładem tego może być repertuar – na koncercie nie pojawił się ani jeden utwór znany z dotychczasowych płyt. Muzycy nie przearanżowali swoich przebojów na nowy skład, tylko stworzyli całkiem nowe utwory. Są to więc jakby ponowne narodziny zespołu, z tym że dotychczasowe dokonania Robot ma pewien kredyt zaufania.

    Krótko rzecz ujmując można by powiedzieć tak: nie ma co szukać dziury w całym – było dobrze. I to będzie prawda, mimo panującego ścisku i gorąca, spóźnienia i gadającej dużej części publiki, koncert odbierałem bardzo miło. Ale miałem też inne myśli, często w środkowych częściach kompozycji zdarzały się mielizny. Artur Majewski duże upodobanie znalazł w graniu na małych elektronicznych klawiszach, których brzmienie zmieniał od linii niemal basowych aż po przesłodzone albo popsute, zdezelowane. No i jeszcze te nieszczęsne cow belle stosowane trochę od czapy. W takich momentach kompozycję ratowała de facto sekcja, której gra potrafiła zaintrygować tak bardzo, że można było zapomnieć o prowadzących do nikąd (nie zawsze, w kilku przypadkach, ale znaczących) poszukiwaniach brzmieniowych na klawiszach.























Inna sprawa, że to co Majewski zepsuł na klawiszach, rekompensował grą na trąbce. Zaprezentował kilka zjawiskowych wejść, ale tu znów problem. Niektóre partie jakby nie przystawały, do gry reszty. Nie chciałbym być źle zrozumiany – nie posądzam trębacza o wirtuozerstwo dla popisu, jakieś zagrywki pod publiczkę. Tylko, że niektóre frazy, jakie proponował, jakby nie wynikały z przebiegu kompozycji, nie pasowały, odstawały. I choć odstawały na plus, zdecydowanie były jasnym punktem, to jednak kłóciły się z ideą zespołowego grania. Wszak to jeszcze nie jest Artur Majewski Quartet.

    Jakkolwiek mam kilka zastrzeżeń, to tak jak napisałem powyżej – nie ma co się czepiać. Nie ma też, co płakać, że to już nie ten stary, zacny Robot. Należy tylko czekać, by zespół w nowej formule odnalazł się jak najszybciej i ukształtował w pełni. Choć na razie były to pewne zadatki, niepozbawione wad, to ja kibicuję grupie w poszukiwaniach.







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
7 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
piotr tkacz
piotr tkacz
16 lat temu

mialem na mysli lidera koncertowego, scenicznego, czy moze frontmana , ktorym byl maciej bączyk – gitarzysta.

mw
mw
16 lat temu

lider odszedł?????????
coś się komuś pokręciło.suchar zdaje sie załoźył robota i gra w nim cały czas. piotrze tkaczu zanim coś napiszesz zorientuj sie i nie rób zamętu.

ok
ok
18 lat temu

robotobibok s dead! koncert był nudny jak flaki z olejem, dobitnie widac było (po mordce) i słychac było (po uszach) że to nie ta sama sekcja rytmiczna, wszyscy chyba poza majewskim zesmażeni totalnie, rytm rozjeżdzał się na boki, nawet te magiczne analogi jakoś nie chciały zagrac, nowy basista szarpał struny sztywno niczym pinokio! pinokio na basie pinokio na wibrafonie meczył te biedne cwiercnuty! gdyby nie trąbka to reszta rozleciałaby sie niczym domek z kart na wietrze, pomimo wielkiego szacunku wstyd mi trochę za rdzennych muzyków robota, 2/5 to mniej niż ustawowa większośc, więc dlaczego robotobibok?! robotobibok does not exist!

pt
pt
18 lat temu

przyznam, ze nigdy nie przypatrywalem sie kontrabasistom robota, ale byc moze obecnie rowniez ten muzyk jest nowy .

adam b
adam b
18 lat temu

jeśli się nie mylę to już nie gra w Robocie Marcin Ożóg, jest nowy kontrabasista, także z oryginalnego składu jest tylko Artur i Kuba

pt
pt
18 lat temu

nie chce zeby to wygladalo, jak przechwalki ale to byla moja piata wizyta na koncercie robota, ALE pierwsza od kiedy graja z wibrafonista.
klawisze byly od zawsze to racja, z tym, ze gdy w zespole byla jeszcze gitara, to glownie ona odpowiadala za eksperymenty brzmieniowe, ktorych nie chce nazwac wypelniaczami, ale takie ktore budowaly przestrzen kompozycji, rozszerzaly ja.no i to oczywiscie subiektywne wrazenie [jak kazde?], ale gdy byl jeszcze jeden deciak wiecej w zespole – saksofon, to tematy przewodnie utworow byly jakby bardziej na jazzowo podawane, dlatego klawiszowe i inne dywagacje i wycieczki, nie byly tak wazne i zauwazalne.

mx
mx
18 lat temu

Piotrze, nie wiem czy to była Twoja pierwsza wizyta na koncercie Robotobiboka…ALE…z wibrafonistą owym grają już ponad rok na koncertach, no i kosmiczne klawisze były chyba od zawsze , wykręcone, zakręcone, odlotowe…i uważam to za plus, wielki plus. no i Artur często na nich gra, jak nie zawsze, nawet jak Maciek-gitarzysta był na scenie to grali obydwaj…
jak pisałeś…nie ma co się czepiać;)

Polecamy