Wpisz i kliknij enter

Stwory – Jet*ep


Najpierw były Stworywodne i świetna Epka „Black muds bad big village”. Potem gocławski zespół wyszedł z wody, sygnując swoją muzykę mianem – już tylko – Stworów. Pojawiło się również kolejne wydawnictwo grupy – znów krótka płyta, zatytułowana „Jet*ep”. Ten wydany w ilości kilkuset egzemplarzy krążek znajdziemy już zarówno w tradycyjnych, jak i internetowych sklepach. Pytanie na dziś: czy odrzutowiec Stworów jest w stanie przekroczyć barierę dźwięku?
Rozpoczynając odsłuch „Jet*ep” zastanawiałem się jakie cechy krótkich płyt świadczą najczęściej o ich sukcesie. Doszedłem do wniosku, że w przypadku około półgodzinnych materiałów najważniejsza jest umiejętna narracja, konstrukcja całości, wymagająca od zespołu specyficznego wyczucia. A więc – w głowach zostają te Epki, które najskuteczniej potrafią zaangażować słuchacza, dostarczając mu logicznego (i przyjemnego zarazem) ciągu muzycznych zdarzeń. Tak też się dzieje w przypadku „Jet*ep” – zespół opowiada nam kilka krótkich historii, które z radością sobie później powtarzamy. Odrzutowiec robi więc kolejne okrążenia, minuty mijają, Stwory prowadzą nas zaś po zakamarkach opatentowanych przez siebie odmian post-rocka. Choć nie – przecież w rozmowie z nami muzycy określili swe brzmienie nieco inaczej: mianem szlam-rocka. – Powstało to stąd, że na samym początku działalności zespołu pojawiła się wizja, że ta muzyka powstała z pierwotnego szlamu emocji – mówi Dariusz Trzciński, jeden ze Stworów. Jakkolwiek jednak nie nazwalibyśmy tej muzyki, jej korzeni z powodzeniem szukać możemy w twórczości takich zespołów jak Labradford czy Tortoise. A więc – wyraźne post-rockowe odniesienia z dodatkiem własnych, autorskich rozwiązań i emocji. I tylko szkoda, że muzycy zdecydowali się podsunąć nam gotowe interpretaje swoich nagrań, umieszczając na okładce kilka zdań opisujących nastrój każdego z utworów. Zupełnie niepotrzebnie, ta muzyka broni się bowiem sama, z łatwością owija wokół siebie, popycha w dół i ciągnie do góry, przekraczając wspomnianą barierę dźwięku, osiągając obszar emocji.
Brawa więc za narracyjną smykałkę, za muzyczną dojrzałość. Swoimi kolejnymi wydawnictwami Stwory konsekwentnie robią nam smaka. Smaka na LP – ten oczekiwany, pierwszy w historii grupy. Bo póki co jest bardzo dobrze – ambientowe gitarowe rozmydlenia, również mocny rockowy pazur, szczypta eksperymentu. Bez wokali, bez większego wysiłku. Czekamy na więcej.
2006







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Polecamy