Wpisz i kliknij enter

Triosk – Headlight Serenade


W skład Triosk wchodzi trzech panów obdarzonych wyjątkową muzyczną wyobraźnią. Zestawienie trzech tak błyskotliwych wrażliwości musi przynosić intrygujące efekty. I przynosi, już od kilku ładnych lat. Najpierw była przełomowa płytka „1+3+1”, nagrana wspólnie z Janem „klik” Jelinkiem, potem krótki, ale sycący pełnoprawny debiut („Moment Returns”). I teraz, po dwóch latach, kolejna porcja materiału, który trudno co prawda w jakikolwiek sposób zaszufladkować, łatwo zaś docenić i dać się poprowadzić.
Krótko mówiąc, „Headlight Serenade” jest wypadkową ambientu, jazzu i nowej elektroniki. W każdej kolejnej kompozycji rolę główną gra inny składnik, nad wszystkim zaś unoszą się słodkie zapachy improwizacji. Muzycy zdają się sami nie wiedzieć, w którą stronę poprowadzi ich raz obrana motoryka, poszczególne konstrukcje skłonne są zarówno rozrastać się w bliżej nieprzewidywalnych kierunkach, jak i kończyć nagle, bez zdecydowanej puenty. Przy pomocy dość oszczędnych środków trio jest więc w stanie kreować bardzo rozległe przestrzenie, na zmianę ulegając raz to jazzowym korzeniom, innym razem elektronicznym fascynacjom. Jednocześnie tych pierwszych jest tu znacznie więcej – „Headlight Serenade”, szczególnie w porównaniu z poprzednim krążkiem zespołu, zdaje się być materiałem posiadającym wyraźniejsze odniesienia jazzowe. Płyta sprawia również wrażenie dzieła bardziej dojrzałego – słychać tu bardzo dobrze, że trio wie mniej więcej w jakich nastrojach czuje się nalepiej, wie również jakimi pomysłami przeciągnie na swoją stronę słuchacza. Nie ma co ukrywać – wszystkie sztuczki okazują się diabelsko skuteczne. Ja sam po stronie Triosk jestem już od dawna. I wciąz nie mam zamiaru wracać.
„Headlight Serenade” to materiał stonowany, jednocześnie więcej tu pociągającego niepokoju, niż słodkiego piękna. Każda kolejna kompozycja zdaje się nie tyle rozwijać, co skradać. Zupełnie jak na okładce – rzuceni jesteśmy w ciemność z jednym reflektorem, krok po kroku staramy się znaleść jakąś drogę, po drodze snując kilka pełnych niespodzianek historii. Warto je przeżyć.
2006







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
john mcenroe
john mcenroe
17 lat temu

tak, nowy Jelinek klasą mocno odstaje zarówno od Headlight Serenade jak i swoich wcześniejszych dokonań. inna sprawa że ciężko porównywać, mimo nagrania wspólnej (i bardzo dobrej) płyty, tak różnie stylistycznie projekty.

kilgoretrout --->
kilgoretrout --->
17 lat temu

chromolić Jelinka, po tym to co on ostatnio nagral, to pewnie chlopaki nie chcieli go do studia wpuscic.

BRTK
BRTK
17 lat temu

bez Jelinka, słabo i nudno!

Polecamy