Otrzymujemy kolejny manifest dojrzałej artystki, która już dawno dała nam się poznać jako zaangażowana społecznie i politycznie poetka, publicystka, w końcu również – wokalistka. Ursula Rucker podkreśla, że w jej twórczości najwazniejsze są słowa – i rzeczywiście – „Maat Mama” przesycona jest bardzo konkretnym, jednoznacznym przekazem, budowanym na bazie kolejnych melodeklamacji, błyskotliwych słownych zestawień, niuansów i rymów.
Ursula Rucker mówi o sprawach, które dośc powszechnie funkcjonują we współczesnym społecznym dyskursie – bieda, klasowe nieporozumienia, sytuacja kobiet, nieodpowiedzialność i cynizm establishmentu, wojny prowadzone w imieniu wielkich korporacji itp. Wszystko to artystka czyni jednak swym własnym, unikatowym językiem – jej teksty to celna i błyskotliwa publicystyka, podana jak zawsze w nowomuzycznej formie. „Maat Mama” nagrała została bez udziału gwiazd znanych z poprzednich albumów Rucker. Dziwnym trafem ograniczenie to dało niezwykle ciekawy efekt – nowa płyta Rucker nęci różnorodnością, artystka swobodnie zmienia style, nagina muzyczne konwencje, pakuje się z radością raz to w dźwięki jazzowe [doskonały „Black Erotica”], innym razem w eksperyment [„Childrens Poem”], najczęściej jednak w stylowy, nieco oldschoolowy hip-hop bądź trip-hop. Płyta pełna jest świetnych utworów i melodii – wszystkie one powinny jedynie podkreślać przekaz i teksty, często jednak wymykają się na plan pierwszy, kusząc słuchacza i przytrzymując na dłużej. Możliwe, że to zasługa Anthonego Tidda, utalentowanego producenta, który panował nad całością muzycznych i wokalnych poczynań Ursuli Rucker. Wielkie brawa za tak różnorodną, jednocześnie konsekwentną i dojrzałą produkcję.
To ciekawe, że pochodząca z Filadelfii Ursula Rucker wydaje swoje płyty głównie na europejskim rynku. Dla labelu K7 wokalistka musi być prawdziwym skarbem – znana ze współpracy z takimi gigantami jak 4Hero Rucker nagrywa coraz lepsze solowe albumy, czego najlepszym przykładem będzie dla wszystkich „Maat Mama”.
2006
Ja nadal nie mogę oderwać uszu od płyty z 2003r. – Silver Or Lead .
Muszę potwierdzić to, co napisał PAIDE: nowe wydawnictwo Rucker nie wchodzi tak lekko jak poprzednie jej krążki.
Nie przeszkodzi mi to jednak, aby zaprosić Was do głosowania na jej numer – Rant Hat In Here w Luźnej Liście. – http://www.radioluz.pwr.wroc.pl/luzna
Pozdrawiam
Ursula Rucker, to przejmujący głos amerykańskiej melorecytacji. Podpisuję się pod komentarzem Krzyśka, choć muszę przyznać, że poczatkowo, słuchając tego krążka, odczuwałem dźwiękowy niedosyt – będąc przyzywyczajony do wcześniejszych perełek wokalnych i muzycznych. Jednak uważam, że ten kto zdążył polubić tą artystkę, nie rozczaruje się jeśli docenił z wcześniejszych wydawnictw specyfikę historii Rucker, które rozwijają swój klimat w konsekwenty sposób, co mnie szczególnie w niej urzeka. Jeśli rzeczywiście słowo jest żywiołem Rucker, to ja chcę być przez taką energię pobudzany i myślę, że Ursula będzie miała jeszcze wiele do powiedzenia.
Ursula Rucker, to przejmujący głos amerykańskiej melorecytacji. Podpisuję się pod komentarzem Krzyśka, choć muszę przyznać, że poczatkowo, słuchając tego krążka, odczuwałem dźwiękowy niedosyt – będąc przyzywyczajony do wcześniejszych perełek wokalnych i muzycznych. Jednak uważam, że ten kto zdążył polubić tą artystkę, nie rozczaruje się jeśli docenił z wcześniejszych wydawnictw specyfikę historii Rucker, które rozwijają swój klimat w konsekwenty sposób, co mnie szczególnie w niej urzeka. Jeśli rzeczywiście słowo jest żywiołem Rucker, to ja chcę być przez taką energię pobudzany i myślę, że Ursula będzie miała jeszcze wiele do powiedzenia.