Wpisz i kliknij enter

blockhead – music by cavelight


oczekując pierwszego w historii ninja tune długogrającego polskiego wydawnictwa [skalpel] – zwróćmy uwagę na płytę, która nakładem tej słynnej londyńskiej wytwórni ukazała się pod koniec marca. mowa o solowym krążku blockheada – producenta hip-hopowego, który na swoim koncie ma współpracę z takimi artystami awangardowego hip-hopu jak aesop rocks, slug of atmosphere, murs czy mike ladd. producencki talent blockheada dostrzegli również panowie z clouddead, to właśnie nakładem ich wytwórni, mush records, ukazała się pierwsza solowa płytka artysty – „blockheads broke beats”.
oto więc artysta bardzo mocno związany z hip-hoem nagrywa dla ninja tune, labelu, który dość śmiało stara się szukać dźwięków wartościowych w bardzo różnorodnych muzycznych rejonach. swą pozycję szefowie ninja zbudowali niewątpliwie dzięki wspaniałym krążkom nu-jazzowym, a sztandarowymi wykonawcami wytwórni są jazzujący właśnie amon tobin, jaga jazzist, bonobo, flanger czy cinematic orchestra. ostatnio jednak, tak jak wspomniałem, szefowie ninja starają się różnicować ofertę labelu – i trzeba przyznać, iż robią to z wielką klasą. „music by cavelight” to przecież krążek osadzony na formach i brzmieniach stricte hip-hopowych, całość jednak zachowuje ten specyficzny, jazzujący „feeling”: mimo, iż tylko za sprawą sampli – pojawia się tu sporo tradycyjnych instrumentów – gitary, trąbki, harmonijka, pianio; wszystkie zaś dodają tej muzyce ciepła, sprawiają również, iż takie utwory jak np. „sunday seance” nabierają niesamowitego piękna [w tym jednym kawałku główną rolę gra świetna partia dziecięcego śpiewu/nucenia – naprawdę znakomity pomysł efekt]. mocno hip-hopowa jest cała sekcja rytmiczna albumu, niektóre jej fragmenty są właściwie gotowymi hip-hopowymi podkładami, blockhead nie zdecydował się jednak na współpracę z żadnym raperem, wkleił tylko gdzieniegdzie jakieś wycięte sample rymujących specjalistów. całość więc to jazzujący hip-hop ala mr scruff, momentami „toscowe” wysublimowane downtempo [naprawdę ciężko uwolnić się od kojącego czwartego kawałka], płyta odpowiadająca klimatem labelowi ninja tuna, jednocześnie starająca się wyjść trochę poza „jazzowo-ninjową” konwencję.
jeśli więc szukamy dźwięków przy których chcemy popracować, spędzić kawałek dnia bądź zrelaksować się – „music by cavelight” okaże się na pewno niezłym pomysłem. to porcja bardzo solidnej, nowej muzyki. całość zaś, do czego panowie z ninja zdążyli już nas przyzwyczaić, ukazała się w dwóch wersjach – kompaktowej i podwójnej winylowej [zawarte są na niej bonusowe kawałki. nową propozycję blockheada można również traktować jako świetną rozgrzewkę przed długogrającym albumem skalpela, który ukazuje się już niebawem.
2004







Jest nas ponad 15 000 na Facebooku:


Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
159
159
15 lat temu

Polecam autorowi przesłuchać tą płytę

Krzysiek
Krzysiek
17 lat temu

Sie nie zgadzam z Panem wcale. Plyta magiczna i prawie rownie dobrz jakYou all look the same to me. Noise jest magiczna mglista, szorsta, ale i melodyjna to akustyka alektronika i Archivowe riffy dlugie czasme troszke slow corowe jednak nigdy w zyciu nudne! Goraco polecam.

Polecamy

W obronie samego siebie – rozmowa z MONOH

Szwajcarski muzyk Roger Odermatt (aka MONOH) łączy na swojej debiutanckiej EP-ce brzmienie indyjskiego sitaru z elektroniką. Pytamy go o kulisy powstawania tego materiału, a także jak